Aktualizacja: 11.03.2018 03:50 Publikacja: 08.03.2018 09:20
Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek
W teorii dostęp do otwartego forum publicznej debaty, którą można prowadzić na skalę globalną, miał stać się katalizatorem zmian w państwach cierpiących na niedostatek demokracji. I przez jakiś czas mogło się wydawać, że tak właśnie jest – o protestach w Iranie po wyborach prezydenckich w 2009 roku świat usłyszał dzięki Twitterowi. Również rewolucja w Egipcie z 2011 roku była szeroko relacjonowana w mediach społecznościowych. Minęły jednak lata – i ani Iran, ani Egipt nie stały się bardziej demokratyczne. Jednocześnie pojawił się zupełnie nowy problem: ten sam internet i media społecznościowe, które miały doprowadzić do ostatecznego spełnienia się snu Francisa Fukuyamy o wszechogarniającej świat liberalnej demokracji, zostały wykorzystane do tego, by siać ferment na Zachodzie i umacniając podziały, doprowadzać do kryzysu debaty.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas