Michał Szułdrzyński: Internetowy ład jak domek z kart

W kluczowym momencie amerykańskiego serialu politycznego „House of Cards" pada fundamentalne słowo: algorytmy. Im bardziej niebezpieczny obrót przybierała dla głównego bohatera, a właściwie antybohatera Franka Underwooda (granego przez Kevina Spacey'ego), prezydencka kampania wyborcza, tym brudniejszych chwytów łapał się jego sztab.

Aktualizacja: 23.03.2018 22:06 Publikacja: 22.03.2018 10:47

Michał Szułdrzyński: Internetowy ład jak domek z kart

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jednym z nich było wynajęcie firmy, której celem była analiza danych o milionach użytkowników najpopularniejszej amerykańskiej wyszukiwarki internetowej. Po co? Aby kandydat nie musiał tylko odpowiadać na pytania, które postawili Amerykanie, lecz by odpowiedź padła, nim pytanie zostanie wypowiedziane. Aby sterować lękami obywateli i podpowiadać im rozwiązania ich problemów. A wszystko za pomocą algorytmów właśnie.

Wyszukiwarce, z której nielegalnie wyciągano dane o milionach ludzi, autorzy filmu nadali fikcyjną nazwę Pollyhop, choć media takie jak Politico czy CNN pojawiają się w „House of Cards" pod swymi prawdziwymi nazwami. Prawdopodobnie twórcy nie chcieli się narażać na proces z żadnym z internetowych gigantów.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Rafał Lisowski: Dla oddechu czytam komiksy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama