Grzela ma w sobie rzadki dar ciekawości świata i ludzi. Jego guru jest bez wątpienia Hanna Krall, czego nigdy nie ukrywał, a i słynna pisarka i reporterka od lat patrzy na niego z nadzieją i zainteresowaniem.
Kiedy czytałem jego „Bagaże Franza K.", czyli opowieść o polskich Żydach rozsianych po Europie, których losy gdzieś splatały się z losem Franza Kafki, podziwiałem nie tylko język opowieści, ale też niezwykłą skrupulatność, z jaką autor gromadził do niej materiały źródłowe. To samo daje się odczuć w najnowszej publikacji, czyli „Podwójnym życiu reporterki" Remigiusz Grzela zestawia tu dwa znakomite nazwiska Orianę Fallaci i Teresę Torańską. To zresztą, po raz kolejny potwierdza, że zawsze fascynowały go silne kobiety. Wystarczy przypomnieć Joannę Panson, czyli dziewczynę z Ravensbruck i kobietę z Solidarności, czy aktorkę legendę Barbarę Krafftównę, którym poświęcił swe książki. W „Podwójnym życiu reporterki", Wydawnictwa Prószyński i spółka, zadał sobie również wiele trudu, by podążyć ich śladem, docierać do miejsc, w których rozgrywały się ich reportaże, porozmawiać po latach ze świadkami tamtych spotkań.
Grzela, chcąc poznać lepiej osobowość swych bohaterek, przejechał tysiące kilometrów ich śladami, rozmawiał z ich przyjaciółmi, najbliższymi. Udało mu się też dotrzeć do nieznanych dokumentów. Dzięki temu powstał fascynujący i wciągający portret nie tylko dwóch wielkich dziennikarek, ale także wizerunek epoki, w której żyły i którą próbowały opisać. Śledząc życiorys Oriany Fallaci, dostrzegł ze zdziwieniem, że są w nim pewne luki. Od połowy 1952 do połowy 1953 nie zachował się żaden ślad: żadnych zapisków, żadnych rozmów, żadnych publikacji. Do dziś to niewyjaśniona zagadka, pewne równie tajemnicza, jak nagłe zniknięcie Agathy Christie.
Opowieści Grzeli naprawdę wciągają. Choćby przypomniana po latach historia Jana Radomskiego, bohatera konkursu na „Pamiętniki Polski Ludowej", do którego przed laty dotarła Torańska, a Grzela śledził jego dalsze losy, pisząc „Żywot człowieka złamanego". Wrażenie robi powrót do bohaterów słynnej książki „Oni". Spotkania Torańskiej to nie tylko rozmowy z politykami, ale także ludźmi kultury. Podobnie jest w przypadku Fallaci. Bardzo często te opowieści mają zaskakujący przebieg, choćby przygoda z włoskim reżyserem skandalistą Pierem Paulo Pasolinim. Fallaci umówiona była z nim w październiku 1975 roku. Mieli zjeść wspólnie kolację lub śniadanie. Włoska reporterka postanowiła spotkać się z tym znienawidzonym i uwielbianym reżyserem, pisarzem i poetą, dla którego nie istniało żadne tabu. Artystą, który, jak pisze Grzela – nieustannie uderzał w społeczeństwo, pokazując, czym naprawdę jest, który 36 razy stawał przed sądem za obrazę, bluźnierstwo, przekraczanie norm. Poznać go bliżej i chcąc zrozumieć jego poglądy na życie, zadając mu kilka niebanalnych pytań. Dlaczego do tego spotkania ostatecznie nie doszło, dowiemy się z kart tej książki.
Jeden z przedmówców do książki mocno protestuje, by nazywać Torańską polską Orianą Fallaci. „Torańska jest zimna jak stal i precyzyjna jak skalpel, emocje zostawia za drzwiami". Czy obie bohaterki książki mają ze sobą coś wspólnego? Myślę, że przede wszystkim skalę talentu i siłę osobowości. A mówiąc pompatycznie, bezkompromisowość w docieraniu do prawdy, umiejętność słuchania rozmówcy i próbę zrozumienia otaczającej rzeczywistości w skali makro i mikro. A przede wszystkim lepszego poznania człowieka w całej jego złożoności.