„Ludobójcze igrzyska” – takim mianem określiła olimpiadę w Pekinie aktorka Mia Farrow i taka etykieta będzie jej zapewne towarzyszyć wśród ludzi oburzonych postępowaniem Chin w Darfurze. A co takiego robią w Darfurze Chińczycy? No właśnie nic nie robią i przeciw temu protestują gwiazdy Hollywoodu, prowadząc swoją kampanię. Chodzi o uświadomienie światu bezmiaru „zbrodni ludobójstwa” dokonywanych w Darfurze przez sudański rząd wspierany przez Chiny. Są one głównym odbiorcą sudańskiej ropy, za którą płacą bronią, łamiąc embargo i przyczyniając się do tragedii setek tysięcy ludzi zamordowanych bądź wysiedlonych z Darfuru.
Sytuacja w Darfurze jest klęską Afryki. Jednak, wbrew propagandzie Hollywoodu Darfur nie jest „największą klęską humanitarną na świecie”, a nawet w Afryce. W Kongo do 2003 roku trwała wojna, w której zginęło ponad 5,5 miliona ludzi; w Somalii od 1991 roku praktycznie nie ma struktur państwowych, co roku umierają tysiące ludzi; na północy Ugandy od 20 lat szaleńcy Armii Oporu Pana zabili bądź wcielili siłą do armii 20 tysięcy dzieci. Darfur jest tylko kolejnym ogniwem w trwającej od 50 lat, czyli od czasu odzyskania niepodległości przez kolejne kraje Afryki, historii wojen, mordów, rzezi dokonywanych z nienawiści plemiennej i żądzy władzy.
Odpowiedzialność za to ponoszą głównie sami Afrykanie, ale Zachód, a przed 1989 rokiem również i blok radziecki, nie pomagały im wydostać się z pętli przemocy i nędzy. Podczas zimnej wojny w Afryce USA i ZSRR prowadziły wojny. A Zachód miał do zaproponowania prymitywną eksploatację albo „politykę rozwojową” i polegającą na rozdawaniu pieniędzy skorumpowanym rządom afrykańskim. Według danych ONZ w ciągu ostatnich 40 lat Zachód przekazał Afryce pomoc w wysokości prawie 570 miliardów dolarów. Wraz z rozwojem programów pomocowych rosła bieda wśród Afrykanów. Między rokiem 1990 i 2001 liczba osób żyjących poniżej poziomu określanego jako skrajne ubóstwo (mniej niż za 1 dolara dziennie) wzrosła z 227 milionów do 313 milionów. Taki stan ma miejsce na kontynencie, który dysponuje 90 proc. światowych zasobów kobaltu, 90 proc. platyny, 50 proc. złota, 98 proc. chromu, jedną trzecią pokładów uranu, ma większe złoża ropy niż w Ameryce Północnej i 40 proc. światowego potencjału energii wodnej. Większość krajów tropikalnej Afryki posiada klimat zapewniający dostatnie zbiory. Głód pojawia się tylko tam, gdzie wybucha wojna, a urzędnicy kradną żywność dostarczaną z zagranicy.
Mimo doskonałych warunków rozwoju praktycznie nigdzie w czarnej Afryce poza RPA nie ma znaczącego przemysłu, nawet spożywczego i przetwórstwa żywności, tej, która rośnie na miejscu. Kapitalizm i liberalna gospodarka, oparte na rządach prawa, wolności, odpowiedzialności za własny los, czyli wartościach, które zapewniły Zachodowi największy skok cywilizacyjny w historii, w Afryce nie zostały jeszcze sprawdzone.Ulubionym na Zachodzie obrazem Afryki jest natomiast twarz wychudzonej dziewczynki z wydętym brzuszkiem zbyt wyczerpanej, by odgonić od twarzy muchy, z dużymi, czarnymi oczami błagającymi o pomoc. Rotami Sankore, dziennikarz piszący o Afryce, nazywa takie obrazy pornografią rozwojową i uważa, że ich celem jest przekonanie świata, iż „bez pomocy organizacji charytatywnych ci biedni, bezradni Afrykanie wkrótce zginą wyniszczeni chorobami i głodem”.
Zachód karmi się tego typu obrazami, bo utwierdzają one stereotypy, których nie chce się pozbyć. Pierwszy głosi, że bez pomocy rozumianej jako rozdawnictwo pieniędzy Afryka zginie, a drugi, że rozdając pieniądze, stajemy się lepsi.