– Sprawa nie wydaje się być straconą, niemniej uważam, że wierni dokonaniom poprzednich pokoleń Polaków powinniśmy mocno stanąć w obronie naszych interesów. Przykre jest, że po wielu latach wzorcowej współpracy z władzami miasta przychodzi nam bronić tak ważnego dla naszej tożsamości miejsca – konstatuje dyrektor Muzeum Polskiego w Rapperswilu Anna Buchmann.
W najbliższy wtorek w zamkowej Sali Rycerskiej w Rapperswilu odbędzie się otwarta dyskusja na temat przyszłości polskiej placówki. Przyszłości, przed którą znak zapytania postawiła powstała jesienią zeszłego roku grupa Pro Schloss na czele z wydawcą lokalnego pisma „Obersee Nachrichten” i właścicielem miejscowego klubu hokejowego (w którym, nawiasem mówiąc, gra Mariusz Czerkawski) Bruno Hugiem oraz rapperswilskim pisarzem Geroldem Späthem.
To oni właśnie wstrzymali zaplanowaną przez gminę grodzką Rapperswilu i miasto Rapperswil-Jona budowę nowego muzeum miejskiego. Doszli bowiem do wniosku, że muzeum to może mieścić się we wnętrzach średniowiecznego zamku, po uprzednim usunięciu z nich Muzeum Polskiego. Zdaniem przedstawicieli grupy Pro Schloss polska instytucja cieszy się miernym zainteresowaniem, oni zaś są w stanie lepiej wykorzystać pomieszczenia zamkowe, a poza tym podkreślają, że to najbardziej wyeksponowane miejsce w mieście powinno propagować rodzimą historię, a nie cudzą.
Moja chata z kraju – chciałoby się rzec i nawet przyznać jakieś racje prohelweckiemu ugrupowaniu, gdyby nie jednoznaczne skojarzenia nasuwające się na widok stojącej przed wejściem na wewnętrzny dziedziniec zamku kolumny będącej czymś w rodzaju logo tego wyjątkowego miejsca. Kolumny ze zrywającym się do lotu polskim orłem, herbami Rzeczypospolitej Obojga Narodów i z łacińskim napisem „Magna res libertas” (Wolność jest rzeczą wielką).
Historia tej kolumny, dzieje polskiego Rapperswilu wpisują się w walkę o tę „wielką rzecz”. Wielką nie tylko dla nas – Polaków, ale dla wszystkich ludzi, którzy znają jej cenę.