Między Oksfordem a watahą

Radosław Sikorski skutecznie gra na siebie. Choć jego droga jest bardzo kręta i pełna zaskakujących zwrotów, to do celu coraz bliżej

Aktualizacja: 03.01.2009 14:39 Publikacja: 03.01.2009 00:31

Z żoną Anne Applebaum w dworku w Chobielinie. – Pozycja publicystki „The Washington Post” znaczy wię

Z żoną Anne Applebaum w dworku w Chobielinie. – Pozycja publicystki „The Washington Post” znaczy więcej niż szef MSZ średniego kraju – oceniają znajomi Sikorskiego.

Foto: EAST NEWS

Politycy Platformy Obywatelskiej lubią pokazywać sobie dziś zdjęcie Radosława Sikorskiego sprzed trzech lat, na którym po wyborczym zwycięstwie PiS z wyciągniętymi w górę rękami krzyczy z radości, stojąc w tłumie działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego. W PO zdają sobie sprawę, że obecność dzisiejszego szefa MSZ w ich szeregach może być przejściowa.

To kontrakt terminowy, podobno sam Sikorski w prywatnych rozmowach używa tego określenia. A platformersi wiedzą, że choć ryzykowny, jest dla nich cenny jak żaden inny. Minister spraw zagranicznych w ciągu roku wyrósł na najpopularniejszego polskiego polityka. Polityka zagraniczna jest oceniana przez wyborców jako najsilniejszy punkt rządu.

Radosław Sikorski odniósł w 2008 roku niewątpliwie największy polityczny sukces. Z człowieka z zewnątrz stał się dla polskiej opinii publicznej postacią pierwszoplanową, a dla polityków światowych poważnym graczem.

Jakby na potwierdzenie tego prestiżowy tygodnik „The Economist” w pierwszym poświątecznym wydaniu napisał, że Sikorski byłby najlepszym kandydatem na nowego szefa paktu północnoatlantyckiego. To wymowna miara skoku, jakiego minister dokonał.

Podobno już dość dawno temu Sikorski miał bardzo zdenerwować prezydenta Kaczyńskiego, kiedy podczas jakiegoś wspólnego lotu powiedział mu, że najpierw zostanie sekretarzem generalnym NATO, a „potem już do prezydentury krótka droga”. Trudno sprawdzić, czy te słowa rzeczywiście padły, ale dobrze określają sposób myślenia ministra.

Teksty w „Der Spiegel” i „The Economist” to kolejny krok w błyskotliwej karierze. Bo nawet jeśli nie uda się teraz, to Sikorski dopiero się rozpędza na swojej drodze. A jaki jest cel? Znajomy z okolic Platformy Obywatelskiej: – Politycznym celem wszelkich działań Radosława Sikorskiego jest Radosław Sikorski. Ekspert z kręgów dawnej Unii Wolności: – Sikorski chce mieć fun i zawsze być w centrum uwagi. To go kręci. Dyplomata bliski Sikorskiemu: – Jest coraz lepszy w tym, co robi, ale wszelkie jego działania i prywatne, i zawodowe są nakierowane na rozwój własnej kariery.

I czyni to bardzo skutecznie. Bo choć droga bardzo kręta i pełna zaskakujących zwrotów, to cel jest coraz bliższy.

Dobór gości do domu jest zawsze podporządkowany celowi politycznemu – opowiada znany dyplomata, który ceni Sikorskiego jako ministra. Na bale, kolacje, rozmaite spotkania zaprasza osoby, które są w danym momencie najbardziej decyzyjne. Kiedyś bywali przedstawiciele radykalnej prawicy, potem Balcerowicz, potem pisowcy, teraz znowu przedstawiciele salonu. Ale bywają i goście znamienici, intelektualiści, wpływowi zachodni doradcy. – Radosław stara się żyć dobrze ze wszystkimi. Planuje swoją karierę na długo, w szczególności z tymi, którzy w przyszłości mogą coś znaczyć, stara się dobrze układać – mówi z uznaniem dyplomata, który prosi, tak jak wielu innych, by nie podawać jego nazwiska.

[srodtytul]Dwa razy dwa = tyle, ile ma być[/srodtytul]

Z nim jest jak z klasycznym kombinatorem, którego pytasz, ile jest dwa razy dwa, a on odpowiada pytaniem: „a ile ma być?” Zawsze stara się dopasować do otoczenia, w którym jest. Mówi to, co jest dobrze słyszane – twierdzi człowiek dobrze znający Platformę od środka.

Psycholog znający Sikorskiego: – Są tacy ludzie, którzy mają coś w sobie, są pewni siebie, nie muszą słyszeć słów, że są śliczni i wspaniali. A jest też taki typ ludzi, którzy stale potrzebują zewnętrznej akceptacji. W środku trochę puści, tak naprawdę niepewni, potrzebują głaskania z zewnątrz, stałego potwierdzenia własnej wielkości. Taki jest Sikorski.

Ma niezwykłą umiejętność przeskakiwania obozów i zmieniania poglądów. Do polskiej polityki trafił jako radykalnie prawicowy, antykomunistyczny członek Ruchu Odrodzenia Polski Jana Olszewskiego. Partii, która (z wzajemnością) nienawidziła Unii Demokratycznej i otoczenia Bronisława Geremka. Sikorski został wiceministrem obrony w rządzie Olszewskiego, u głównego jastrzębia ROP Jana Parysa. A potem? Bez bólu został wiceministrem u... Bronisława Geremka. I bardzo chwalił swojego przełożonego.

Kiedy PiS i Platforma szły do wyborów, nie mógł się zdecydować. Ale kiedy już PiS wygrał, cieszył się razem z Jarosławem Kaczyńskim. Tak samo mocno jak dwa lata później z Donaldem Tuskiem ze zwycięstwa Platformy Obywatelskiej.

No i ostatnia historia. Podczas uroczystości 25-lecia otrzymania Nagrody Nobla przez Lecha Wałęsę Sikorski ku ogólnemu zaskoczeniu powiedział: „Panie Lechu. Pan się nie przejmuje tym, co wygadują niektóre karły moralne. Oni są dzisiaj odważni w gębie, a pan był odważny wtedy, gdy to było trudne – 30 lat temu”. Blogerka Kataryna natychmiast wynalazła artykuł, który ukazał się po upadku rządu Olszewskiego w brytyjskim tygodniku „Spectator”, w którym ten sam Sikorski pisał o tym, jak Wałęsa jako prezydent chciał się oprzeć na WSI, i określał go jako człowieka „nieokrzesanego, nieobliczalnego, nieodpowiedzialnego, pustego w wypowiedziach, o zapędach dyktatorskich, skłonnego do manipulacji”.

[srodtytul]Mocny smak polityki[/srodtytul]

Jego zmienność najchętniej wytykają politycy z obozu PiS: – Poznałem go jako człowieka AWS – wspomina Paweł Kowal. – Przedstawiał się wtedy jako radykał, krytykował Geremka, mówił, że politykę trzeba wyostrzyć, nadać jej mocniejszy smak. Potem szybko został wiceministrem u Geremka, a na koniec usłyszałem, że mamy być w głównym nurcie – mówi.

Witold Waszczykowski przez lata pozostawał w bliskich relacjach z Sikorskim. Dziś jako wiceszef BBN nie ukrywa swojej niechęci do niego: – Poznałem go jeszcze w latach 90. Był rzutki, myślał w kategoriach państwa, mówił dużo o modernizacji. Miał bardzo jasno sprecyzowane poglądy, był ideowo bardzo prawicowy. Lubił kpić z komunistów, wyszydzać ich, podkreślać, że jest ze strefy zdekomunizowanej. Jak szedł do Sejmu, rechotał, lubił dogadywać posłom. Zawsze wysyłał esemesy z ostrymi komentarzami. Pisał o czerwonych, o komuchach i o cieniasach platformerskich. Teraz pewnie robi to samo, tylko na nasz temat. Musi się uwiarygodnić i zachowuje się jak neofita.

Politycznych wędrówek Sikorskiego broni jego rzecznik i wieloletni bliski znajomy Piotr Paszkowski. – Nie mam poczucia, że jego poglądy polityczne zmieniły się w odniesieniu do jakichkolwiek zasadniczych kwestii światopoglądowych. Miał różne afiliacje polityczne, bo tak zmieniała się polska scena polityczna. Nie myślę, że częstotliwość jego zmian odbiega od przeciętnej u polskich polityków, którzy przystępowali do życia publicznego w momencie meblowania się polskiej sceny politycznej – mówi.

[srodtytul]Pan premier ma rację...[/srodtytul]

Wplatformie Sikorski nieustannie podkreśla dziś swoją lojalność wobec Tuska, ale nie przekonuje nikogo o jakimś głębszym związku z partią. – Takie osoby jak on, Gowin, Gronkiewicz-Waltz czy Marcinkiewicz to kondotierzy wynajęci do wygrywania konkretnych walk – opisuje jeden z ważnych polityków PO.

Politycy Platformy opowiadają, że podczas posiedzeń partyjnych Sikorski zwykle nie zabiera głosu w sprawach krajowych. A jeśli już, to wtedy, gdy może poprzeć Donalda Tuska. „Pan premier, pan przewodniczący ma stuprocentową rację...” – zwykle mówi.

Te relacje z premierem dziwią też Łukasza Warzechę, dziennikarza, który przeprowadził wywiad-rzekę z Sikorskim, poznał go dobrze, polubił, był wielokrotnie gościem w jego dworku. – Dziś stara się być bardzo lojalny wobec Tuska, bo wie, że on jest mu bardzo potrzebny. Ale robi to mało elegancko. Robi dużo więcej, niż od niego oczekują. Przykład? Impreza u Wałęsy. Starał się być świętszy od papieża. Na tej imprezie nikt nie atakował przeciwników. A Radek wyrwał się z tymi „karłami moralnymi” – mówi Warzecha.

Dwór Tuska traktuje go jak ciało obce. Aparat partyjny go nie akceptuje, a on sam nie zabiega o tę akceptację. Jednak jest tolerowany, bo zbiera dziś dla partii punkty. Ograniczony entuzjazm działaczy partyjnych dla szefa MSZ tłumaczy Jarosław Gowin: – Człowiek taki jak Sikorski zawsze dążący do niezależności, nigdy nie będzie ulubieńcem aparatu partyjnego. On sam zresztą otacza się głównie ekspertami – mówi.

W warszawskim światku politycznym można spotkać wielu, którzy niegdyś Sikorskiego bardzo lubili, a dziś darzą go dużą niechęcią. Ale nawet ci, którzy go cenią, w prywatnych rozmowach też się dystansują. – Kiedy jest w stresie, wali między oczy – tłumaczy jeden z nich. A wali mocno. Ostatnio, nawiązując do krytyki jego polityki wschodniej podczas wystąpienia w Fundacji Batorego, mówił o „prymitywnych publicystach”.

Grepsy są przygotowane na różne okazje. I jak twierdzą niektórzy, zawsze czemuś służą. Porównanie rury bałtyckiej do paktu Ribbentrop – Mołotow miało być na użytek wzmocnienia jego pozycji wewnątrz PiS. „Dorżnąć watahę” – miało służyć temu samemu, ale w konkurencyjnej PO. „Karły” krytykujące Wałęsę – to ostatni strzał też zapewne obliczony na pewien efekt. Były przywódca „Solidarności” już się odwdzięczył, mówiąc, że Sikorski jest najlepszym kandydatem na szefa NATO.

Piotr Paszkowski tłumaczy, że wyraziste sformułowania to efekt jego częstej obecności medialnej i dużego temperamentu polemicznego.

Sikorski lubi zaskakiwać. Potrafił ni stąd, ni zowąd zaprosić dziennikarza na wystawny obiad w pałacyku MSZ, gdzie dwie osoby obsługiwało kilku kelnerów. Kiedy pojawi się w gazecie krytyczny wobec niego tekst, może nagle zadzwonić do autora, by spokojnie przekonywać do swoich racji. Ale czasem reaguje nerwowo.

[srodtytul]Na skargę do centrali[/srodtytul]

Kiedy „Newsweek Polska” przygotowywał krytyczny artykuł na jego temat i dziennikarze chcieli się spotkać, najpierw jego rzecznik zasugerował, że może udzielić wywiadu, ale że to powinien być wywiad ze zdjęciem na okładce i przeprowadzić go powinien redaktor naczelny. Potem propozycję powtórzył sam minister w rozmowie z naczelnym. Redakcja nie zgodziła się na te warunki i opublikowała mało przychylny dla niego tekst.

Po pojawieniu się tekstu zadzwonił ze skargą na polską redakcję do Fareeda Zakarii, szefa wydań międzynarodowych „Newsweeka” w Nowym Jorku. Potwierdza to Michał Kobosko, szef „Newsweek Polska”. – Zadzwonili do mnie koledzy ze Stanów, a kiedy im powiedziałem, co się wydarzyło, powiedzieli, że gdyby do nich zadzwoniła Condoleeza Rice i zażądała, by rozmawiał z nią naczelny „Newsweeka”, odpowiedzieliby wybuchem śmiechu. Tam to byłoby nie do pomyślenia – mówi.

Miewa wpadki, ale szybko się uczy. Tak szybko, że dziś w wieku 45 lat może sięgnąć po jedno z najpoważniejszych stanowisk na świecie. Choć nic nie jest jeszcze przesądzone, to szanse Sikorskiego są poważne. Politycznie wychodzi na to, że kandydat z tej części Europy byłby wskazany. A Sikorski jest dobrze postrzegany, pracuje nad dobrymi relacjami z wieloma zachodnimi politykami. Po duecie Anna Fotyga – Jarosław Kaczyński, Sikorski u boku Tuska jest dla europejskich dyplomatów jak balsam na ranę.

Sikorski umie sprawić, by go dobrze postrzegano. Europie mówi, że Polska musi być w głównym nurcie, co się na pewno podoba. Choć w relacjach z Niemcami nie udało się załatwić żadnego naszego problemu, to miejsce zaciętej miny zajął uśmiech i zaproszenie szefa niemieckiej dyplomacji Waltera Steinmeiera na prywatną wizytę w dworku.

Rosjanie też reagują na niego znacznie lepiej. Bo kiedy polski prezydent zyskuje opinię rusofoba i osobistego wroga Kremla, wystarczy, że Radosław Sikorski jest przeciw Kaczyńskiemu, i już jest postrzegany zupełnie inaczej. Moskwa może życzliwie przyjmować również jego dystans wobec Ukrainy.

A stosunek do Rosji i umiejętność rozmawiania z politykami Kremla to silny argument za jego kandydaturą w NATO. Choć Rosja głosu w NATO nie ma, to trudno – zwłaszcza dziś – wyobrazić sobie, by stanowisko szefa Sojuszu przypadło jakiemuś antyrosyjskiemu jastrzębiowi.

I choć kiedyś za takiego jastrzębia mógł uchodzić, dziś bardzo – jak to kiedyś powiedział profesor Geremek – Sikorski „szlifuje” ten wizerunek.

[srodtytul]Czary mary i woda borżomi[/srodtytul]

Wszyscy zgadzają się co do jednego – ma niebywałe zdolności piarowskie. – Ma dar umiejętnego przekazu medialnego. Dba, by każde jego zdanie niosło konkretny komunikat – przyznaje Piotr Paszkowski. To jedyna osoba, która mówi o Sikorskim tylko dobrze i tylko z szacunkiem. Ale prawdą jest, że Sikorski w mediach wypada znakomicie. Choć kaprysi i wybiera stacje lub pisma, w których chce występować, to trudno znaleźć kogoś, kto swobodnie daje sobie radę z wywiadem na żywo dla BBC czy CNN.

Jak twierdzą osoby dobrze go znające, Sikorski bardzo nad sobą pracuje. Nie tylko nad wystąpieniami w mediach.

Nieprzypadkowo, nie mając praktycznie zaplecza politycznego, doprowadził do tego, że jest dziś wymieniany jako kandydat na najważniejsze stanowiska na świecie. – Cały czas wprowadza korekty do swojego zachowania. Jest elastyczny. Po rozmaitych spotkaniach czy naradach pyta, jak było. Zwykle jest niezadowolony. Analizuje swoje publiczne zachowania. Koryguje je. Zastanawia się, co robić, by być bardziej komunikatywnym i efektywnym. Jest bardzo samokrytyczny – przekonuje Paszkowski.

A jednocześnie jest błyskotliwy, uwielbia dowcipkować, kpić, opowiadać anegdoty, błyszczeć i zachowywać się niekonwencjonalnie.

W trakcie krótkiego spotkania z Sikorskim, które ma miejsce w dniu, kiedy cesarz Japonii nie przyjął polskiego prezydenta, bo się nagle rozchorował, żartuję na dzień dobry, mówiąc, że podziwiam go za sprawność służb MSZ, które były wstanie otruć cesarza w Tokio, Sikorski wybucha radosnym śmiechem i zaraz dodaje z błyskiem w oku: – A wie pan, przed chwilą dzwonił do mnie syn cesarza, to mój kolega ze studiów w Oksfordzie.Kocha gadżety, fajerwerki, zaskakujące sytuacje i spektakularne gesty.

Kiedy był w gabinecie PiS i jeździł często do Gruzji, nagle zarządził, że w wojskowych kantynach ma być serwowane gruzińskie wino i woda borżomi. Jeden z działaczy organizacji pozarządowych, który był wtedy w tym rejonie, wspomina, że Sikorski do Gruzinów umiał mówić tak, że piali z zachwytu. – Był pierwszą osobą wysokiego szczebla, która odwiedziła ich po rewolucji róż. Tryskał energią i mówił do nich prostym, bojowym językiem wojska, symboli, wspólnoty armii. Był w swoim żywiole – opowiada. Elżbieta Jakubiak, była minister sportu, wspomina, że Sikorski w Tbilisi potrafił nagle zniknąć, bo koniecznie chciał kupić kindżał i czapkę albo inny sprzęt, którym potem się chwalił na lewo i prawo.

Bo lubi błysk. A błysku dodaje mu jeszcze świetnie inteligentna i bardzo wpływowa żona, publicystka „The Washington Post”. – A ta pozycja znaczy więcej niż szef MSZ średniego europejskiego kraju – mówią jego znajomi. I jeszcze ma wojenną przeszłość w Afganistanie, brytyjskie wykształcenie, piękny dworek i nietypowe pomysły. To wszystko powoduje, że wielu ludziom trudno oprzeć się jego urokowi.

[srodtytul]Tylko teatr?[/srodtytul]

Ale nie wszyscy temu czarowi ulegają. – Kiedy się słucha ministra Sikorskiego, ma się wrażenie, że bardzo ostre w tonie wypowiedzi przeplatają się z zupełnie innymi działaniami. Za dużo w tym wszystkim teatru, pompatycznych dekoracji. Zapowiada się na groźną baśń, a kończy niewinną bajeczką – mówi Paweł Kowal.

Otoczenie prezydenta krytykuje sposób prowadzenia polityki przez Sikorskiego. Zarzuca mu słabość w polityce wschodniej, pogorszenie relacji z Ukrainą, brak postępu w relacjach z Niemcami, chaos przy negocjacjach wokół tarczy. Ciekawe, że dzisiaj wielu polityków związanych z PiS, mówiąc o Sikorskim, lubi podkreślać zalety polityki i postawy Aleksandra Kwaśniewskiego. – Kwaśniewski na koniec prezydentury postawił się Rosji, za co zapłacił politycznie. A Sikorski na razie niewiele uzyskał i nic nie zapłacił. – mówi Paweł Kowal.

Waszczykowski: – Kwaśniewski z Millerem, kiedy szli do Iraku, to wiedzieli, po co to robią. Chodziło o przyciągnięcie Amerykanów do Polski. To była sprawa strategiczna. A dla Sikorskiego tarcza to zwykła transakcja – mówi.

W końcu jednak tarczę wynegocjował Sikorski z dobrym skutkiem. Doprowadził do przyjęcia Partnerstwa Wschodniego. I choć na razie nie ma dużych efektów, to specjaliści od polityki unijnej twierdzą, że to kwestia czasu. Mówią, że coś raz zatwierdzonego wypełnia się z czasem konkretem i pieniędzmi. Najważniejsze to przepchnąć idee.

I to się Sikorskiemu udało. I do tego przepchnął to z wizerunkiem polityka umiarkowanego, nie antykremlowskiego fightera. Ten wizerunek człowieka znającego się na Wschodzie, a umiarkowanego, może być bardzo przydatny w staraniach o fotel szefa NATO.

Drugi sukces to negocjacje w sprawie pakietu klimatycznego. Polska uzyskała w nich o wiele więcej, niż się zapowiadało. Ostatnio ciągle zarzucano polskiej dyplomacji, że nie umie tworzyć koalicji – a tu się udało. To Polska skutecznie zmieniła kształt ostatecznego porozumienia.Ostatnie półtora roku to właściwie historia nieustannych potyczek między rządem a prezydentem. A ponieważ potyczki zwykle dotyczyły polityki zagranicznej, to, chcąc nie chcąc, zamieszany był w nie szef MSZ. Ale bardziej chcąc, niż nie chcąc.

Niemal przy okazji każdego konfliktu rządu z „dużym pałacem” pojawiał się głos Sikorskiego, zawsze subtelnie dyskredytujący Lecha Kaczyńskiego. Budował tym i lojalność wobec premiera, i przy okazji nabijał sobie punkty u coraz potężniejszego elektoratu antykaczyńskiego. Oraz – co nie jest bez znaczenia – odreagowywał wszystkie brutalne uwagi prezydenta pod swoim adresem.

Ludzie, którzy znają dobrze Sikorskiego, osobiście przyznają, że prezydencka krytyka nie przechodzi mimo jego uszu. – Przeżywa to bardzo osobiście, jest mu po ludzku przykro – mówi Paszkowski.

Z głową państwa jego stosunki od początku nie układały się najlepiej. – Chodził do pałacu i czuł, że jest coraz gorzej traktowany, wręcz postponowany – wspomina jego rzecznik.

– Minister jest dość wyważony i ma dystans do ludzi. Nie widzę u niego silnych emocji personalnych. Wręcz przeciwnie. Stara się mieć dystans. Ale to, jak potraktowali go premier (z rządu PiS) i prezydent, bardzo przeżył. Bardziej niż powinien – mówi Paszkowski.

Potwierdza to inny znajomy. – Kiedyś byłem świadkiem, jak Jarosław go obsztorcowywał przez telefon, jeszcze kiedy był premierem. Traktował go strasznie, po prostu strasznie. I Radek bardzo to przeżył – opowiada.

A do jego uszu nieustannie docierają opowieści o tym, co Lech Kaczyński oficjalnie i mniej oficjalnie o nim opowiada. Publiczne docinki są niczym w porównaniu z tym, co prezydent opowiada o Sikorskim w prywatnych rozmowach. Nie szczędzi mu pogardliwych epitetów. Sikorski, słysząc je, śmieje się, ale widać, że nie jest mu to obojętne. Więc odgryza się przy każdej okazji. Zwykle robi to mniej pogardliwie, ale równie boleśnie.

I bardziej skutecznie. Bo na pewno jest skuteczny w osiąganiu swoich celów. Kiedy jednak pytam rozmaitych ekspertów o to, czy w jego polityce dostrzegają jakąś wspólną, głębszą myśl, czy jest coś, co łączy bycie w „głównym nurcie” z „doktryną Sikorskiego”, to jego przeciwnicy ochoczo podkreślają, że nie ma nic. A zwolennicy robią zakłopotane miny.

Politycy Platformy Obywatelskiej lubią pokazywać sobie dziś zdjęcie Radosława Sikorskiego sprzed trzech lat, na którym po wyborczym zwycięstwie PiS z wyciągniętymi w górę rękami krzyczy z radości, stojąc w tłumie działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego. W PO zdają sobie sprawę, że obecność dzisiejszego szefa MSZ w ich szeregach może być przejściowa.

To kontrakt terminowy, podobno sam Sikorski w prywatnych rozmowach używa tego określenia. A platformersi wiedzą, że choć ryzykowny, jest dla nich cenny jak żaden inny. Minister spraw zagranicznych w ciągu roku wyrósł na najpopularniejszego polskiego polityka. Polityka zagraniczna jest oceniana przez wyborców jako najsilniejszy punkt rządu.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał