Dekret taki wydała w 2002 roku watykańska kongregacja ds. biskupów. Uznano ten dokument za potwierdzenie zarzutów o przypadki deprawacji kleryków, jakie miały miejsce w Poznaniu w latach 90. Choć wydanie dekretu uznano za szczęśliwe zakończenie bulwersującej sprawy opisanej po raz pierwszy przez „Rzeczpospolitą”, to jednak przez ostatnie lata z zastanawiającą powtarzalnością pojawiały się informacje o staraniach abp. Paetza, aby uzyskać bądź rehabilitację, bądź uchylenie dekretu.
Dlatego gdy w czwartek „Gazeta Wyborcza” ogłosiła, że kilka tygodni temu kongregacja ds. biskupów miała cofnąć dekret – informacja ta potraktowana została przez komentatorów spraw kościelnych z uwagą. Jeszcze więcej zainteresowania wywołała podana przez „GW” informacja, że przeciwko cofnięciu dekretu występuje metropolita poznański abp Stanisław Gądecki. Oficjalnie nikt informacji „GW” ani nie zdementował, ani nie potwierdził.
Wielu proszących o anonimowość ludzi Kościoła dywaguje, jakie może być źródło publikacji „GW”. Czy był to kontrolowany przeciek z otoczenia arcybiskupa Gądeckiego? Czy to sam abp Paetz mógłby być zainteresowany takim przeciekiem, by oswoić opinię publiczną ze swoim powrotem?
Można przyjąć, że perspektywa cofnięcia dekretu jest realna. Jeśli tak jest, to wypada szczególnie osobom świeckim dobitnie wskazywać, jak niszczący dla autorytetu Stolicy Apostolskiej i Kościoła w Polsce może być wydźwięk takiej decyzji. Wywoła konflikt sumienia u bardzo wielu katolików. Zaniechania władz kościelnych wobec kontrowersji wokół abp. Paetza przyczyniły się do odejścia ze społeczności katolików księdza Tomasza Węcławskiego. Czy nie jest to wstrząsający przykład, jakie konsekwencje przynoszą nonszalancja i uniki w takich sprawach?
Mam silne podejrzenia, że w razie cofnięcia dekretu najbardziej surowe wobec Watykanu będą media zagraniczne. Egzaminują one bardzo surowo Benedykta XVI ze sposobu jego reagowania nawet na zamierzchłe przypadki nadużyć seksualnych. Teraz odgrzanie afery abp. Paetza będzie wyjątkowo atrakcyjnym kąskiem. A wtedy padną nie tylko pytania o powody obecnego cofnięcia dekretu, ale i o przyczyny zamknięcia kontrowersji osiem lat temu jedynie odsunięciem go od części posług biskupich bez wyczerpującego wyjaśnienia sprawy. Pojawią się pytania, jaki wpływ na poczucie godności molestowanych kleryków miał fakt pokazywania się abp. Paetza na wielkich uroczystościach kościelnych.
Wszystkie te bolesne dla Kościoła sytuacje dopiero przed nami. Boję się, że pomijanie tego tematu zachęcić może jakichś kurialistów watykańskich do działań, które będą tłumaczone jako akt łaski wobec „skrzywdzonego arcybiskupa”. Dlatego bardzo wiele zależy dziś od wyraźnego stanowiska ludzi sumienia wobec możliwości takiego pseudozakończenia sprawy poznańskiego hierarchy.