CCCP last minute

W 1972 przeszedłem do Narodowego Hanuszkiewicza. Był to teatr wędrowny, bo co najmniej dwa razy do roku wyjeżdżał. Przeważnie do KDL, ale wtedy dobre było i to.

Publikacja: 13.08.2010 17:40

Jedną z ciekawszych wypraw był wyjazd do Helsinek przez Moskwę. Nie było innego połączenia. Do Moskwy pociągiem, przyjechaliśmy o północy. Wściekli i głodni. W hotelu restauracja zamknięta. Wrót pilnuje „Kliczko” – nie lzia i koniec. I tu Mietek Czechowicz wpada na pomysł:

- Kiedy z nami jest Łapicki!

- No to co?

- Ale on grał w „Lekarstwie na miłość!”

- Etot film z Kaliną?

- Da.

- Pażałsta!

Drzwi szeroko otwarte. Sześciu kelnerów, kawior i koniak do rana. Po godzinnej drzemce – zbiórka w autobusie. Pomagają etażne: „Tam na schodach jeszcze jeden z waszych leży”. Jakoś się pozbieraliśmy. W autobusie na dworzec – cisza. W powietrzu latają promile. I w tej ciszy rozlega się refleksyjna uwaga I sekretarza POP w teatrze: „Ci Rosjanie mili, serdeczni, ale jednak…”. I z tym „ale jednak” pojechaliśmy na dworzec. Mróz. Słońce syberyjskie. Pociąg do Helsinek ma dwie godziny opóźnienia. Nigdy nie zapomnę takiego widoku: Zosia Kucówna ubrana jak paryżanka na dworcu w Leningradzie ciągnie czystą z gwinta. Wreszcie po drobnych nieuprzejmościach (zdejmowanie skarpetek w poszukiwaniu dolarów) – Finlandia. Celnik (mężczyzna) ma długie, białe włosy i niczego od nas nie chce. W Helsinkach wynoszą kilka trupów – jeszcze niedopici. Gramy. Jak można grać w Finlandii „Hamleta” po polsku? Zabawne. Ja, co prawda, oglądałem w Budapeszcie „Otella” po węgiersku i pomimo znajomości sztuki (grałem w niej nawet w 1948 roku rolę Rodryga) niczego nie zrozumiałem.

Potem z Helsinek ruszyliśmy do Leningradu. Wywiozłem stamtąd pamiątkę – Eisernes Kreuz 1939, za 2 $. Pamiątka po sojusznikach.

Ciekawa rzecz, wszystkie carskie pomniki Finowie zostawili, a u nas chce się rozbierać Pałac Kultury.

Na zakończenie – bankiet. Dyrektor fińskiego teatru wznosi toast: „Obyśmy nigdy nie mieli wspólnego króla”.

Wielki sukces odniosłem również w RFN, w mieście Brema. Grałem Pana Młodego w „Weselu”. Miałem brawo po każdej zwrotce, ponieważ Niemcy oszaleli, widząc, że ktoś potrafi mówić tak szybko w tak dziwacznym języku.

Żeby już skończyć z CCCP, prawdziwym zwycięzcą byłem w „Trzy po trzy” Fredry. Zwallienniki znali i epokę, i Fredrę i podobał im się lekki ton przedstawienia. Gdy obrzucony kwiatami zszedłem do garderoby, czekał tam na mnie słynny tenor Kozłowski i usiłował gratulować po polsku, żeby udokumentować swoje polskie, zaszczytne pochodzenie.

Jedną z ciekawszych wypraw był wyjazd do Helsinek przez Moskwę. Nie było innego połączenia. Do Moskwy pociągiem, przyjechaliśmy o północy. Wściekli i głodni. W hotelu restauracja zamknięta. Wrót pilnuje „Kliczko” – nie lzia i koniec. I tu Mietek Czechowicz wpada na pomysł:

- Kiedy z nami jest Łapicki!

- No to co?

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy