– Zapatero to adwokat ideologii genderowej i laicyzmu. Tylko w tych sprawach rządzący socjaliści mają spójną linię – mówi hiszpański historyk i publicysta Pio Moa, surowy krytyk rządu. – Porzucili tradycyjne tematy dwudziestowiecznej lewicy na rzecz postmodernistycznej, głęboko antychrześcijańskiej ideologii zmierzającej do zmiany podstawowych wartości, które historycznie ukształtowały życie społeczne Hiszpanów. To jest właśnie model Zapatero mający coraz większy wpływ na inne lewice europejskie cierpiące na niedobór idei.
Równie bezwzględną ocenę premiera przedstawia profesor filozofii Uniwersytetu Nawarry Alejandro Llano Cifuentes. Zapatero – pisze w jednym z artykułów – posługuje się zlepkiem banałów i frazesów, które dokładnie odpowiadają temu, co uważa się dziś na Zachodzie za politycznie poprawne. Jest przekonany, że ustrój demokratyczny musi być lewicowy, a prawicę akceptuje wyłącznie przez tolerancję. Socjalizm Zapatero ma już niewiele wspólnego z żądaniami pracowniczymi, dążeniem do równego podziału bogactw. Terenem walki jest dziś styl życia – zauważa profesor.
Narzucenie Hiszpanom „nowoczesnego”, hedonistycznego stylu życia było jego programem i obsesją, gdy w marcu 2004 roku – trzy dni po ataku islamskich terrorystów na Madryt – socjaliści pokonali w wyborach prawicową Partię Ludową. Kondycja gospodarcza kraju była dobra, Zapatero mógł się więc zająć projektem, którego realizacja wymagała wyłącznie decyzji politycznej i większości w Kongresie Deputowanych.
[srodtytul]Po stronie LGBT[/srodtytul]
Na pierwszy ogień poszła rodzina. Zapatero dał Hiszpanom ekspresowe rozwody i małżeństwa osób tej samej płci z prawem do adopcji. Gdy biskupi załamywali ręce, sprzyjające socjalistom media witały cywilizacyjne nowinki owacją na stojąco, chlubiąc się, że zapyziały kraj wreszcie dołącza do europejskiej czołówki. Raczyły czytelników i widzów wzruszającymi opowieściami o parach, które po latach chowania się po kątach dumnie stawały na ślubnym kobiercu. – Nie zachęcamy homoseksualistów, by się pobierali. Ale nie mamy prawa osądzać uczuć tych osób. Dopiero gdy taki przypadek zdarzy się w naszej rodzinie, zdajemy sobie sprawę, co to znaczy – bronił homoślubów w rozmowie z „Rz” socjalista Vicente Ripa.
Sześć lat później w Hiszpanii rozpadają się dwa na trzy małżeństwa, liczba rozwodów rośnie najszybciej w UE. Niektóre dzieci wychowują mamy i ich żony. Gejom pozostało in vitro i brzuchy do wynajęcia. Na razie za granicą, ale to pewnie tylko kwestia czasu, bo na wskroś poprawne prawo staje po stronie LGBT (lesbijek, gejów, biseksualistów, transseksualistów). Przekonał się o tym pewien sędzia rodzinny z Murcji, który przyznał opiekę nad córeczkami ojcu, a nie matce, która związała się z kobietą. Nie ma już prawa do wykonywania zawodu. Odchodzili urzędnicy wzdragający się przed udzielaniem ślubów gejom. Ścigano restauratorów odmawiających wyprawiania im wesel. Ale w miarę upływu lat Hiszpanie – zwłaszcza młodzi, wychowani na filmach gejów Almodóvara i Amenabara – przyzwyczajali się do nowej rzeczywistości. Prawica też już nie obiecuje, że po odzyskaniu władzy przywróci słowu „małżeństwo” dawny sens.