Wyroby z Północy nie są wcale zimne – buzują emocjami, czasem straszą, a czasem błyskają humorem. W odróżnieniu od współczesnych przekombinowanych produktów bajkopodobnych najważniejsze są w nich rzeczy proste: miłość, wierność, uczciwość. Rodzice też się poduczą – odkryją choćby, jak wiele motywów z Tolkiena wypożyczonych zostało ze skandynawskich historii. Dla starszych dzieciaków coś z drugiego bieguna literackich rozrywek: „Klątwa miliardera i tajemniczy diament” Australijczyka Richarda Newsome'a. Książka ostentacyjnie nowoczesna: można do niej zajrzeć za pomocą kamery internetowej i komputerowego programu, by odkryć dodatkowe atrakcje ukryte w obrazkach.
Ale sama historia jest na szczęście staromodnie solidna, z nieletnimi odkrywcami, zagadkami kryminalnymi i historycznymi oraz niebywałą fortuną. Będzie ciąg dalszy – autor już zbiera materiały w Rzymie.
Najstarszym polecam słodko-gorzką sagę „Fistaszki”. To coś absolutnie wyjątkowego w dziejach prasy światowej: komiks rysowany pracowicie dzień po dniu przez 50 lat, zawsze z talentem i z sercem. Niby prasowa rozrywka, a tak naprawdę opowieść dojrzała i wielowarstwowa: maluchy ubawią się slapstickowymi gagami, starsi polubią bohaterów zadziwiająco podobnych do nich samych, a dorośli odkryją, że oprócz grepsów o sławnym amerykańskim kompozytorze Beethovenie pod Alamo są tu melancholijne (czasem mizantropiczne) aforyzmy wysokiej próby. Jest tego 25 tomów, teraz ukazał się trzeci. Jeśli wydawcy wystarczy cierpliwości, to i wnuki załapią się na lekturę.?
[i]Baśnie norweskie „Zamek Soria Moria”, Media Rodzina 2010, s. 416
Richard Newsome „Klątwa miliardera i tajemniczy diament”,