Od Pomatonu do koncernu EMI

U nas się nie wierzy, że największy zysk daje eksport wartości intelektualnych – mówi Piotr Kabaj, dyrektor generalny EMI Music Poland

Publikacja: 18.12.2010 00:01

Od Pomatonu do koncernu EMI

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Spogląda na nas Tina Turner. Z fotosu. Rozmawiamy w gabinecie obwieszonym diamentowymi płytami.

– Piosenka „Last Christmas” duetu Wham, którą grają teraz wszyscy, jest warta z miliard dolarów – tłumaczy Piotr Kabaj, dyrektor generalny EMI Music Poland. – Nawet tyle mogą wynieść tantiemy autorskie przez 140 lat eksploatacji utworu. U nas wciąż się nie wierzy, że największy zysk daje eksport wartości intelektualnych. Jeżeli artyści zaczynają sprzedawać muzykę za granicą, tak jak Beatlesi czy Abba, ich kraje zarabiają na licencjach. Szwedzi stworzyli departament w Ministerstwie Gospodarki, który zajmuje się promocją szwedzkich producentów muzycznych. Dokładnie policzyli, ile pieniędzy wpłynęło za piosenki Abby i Ace of Base. U nas tylko film jest traktowany w sposób właściwy.

[srodtytul]Wydawcy Kaczmarskiego[/srodtytul]

Do Piotra Kabaja i polskiego oddziału EMI idealnie pasuje piosenka Golców „Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”.

12 lat temu przy ulicy Osmańskiej w Warszawie, gdzie zbudowano obecną siedzibę firmy, było pole. Nowoczesny biurowiec w tym krajobrazie wyglądał absurdalnie. Teraz ulica ma po dwa pasy w obie strony, a wszyscy oficjele EMI mogą tu dotrzeć z lotniska Okęcie w kilka minut po nowo zbudowanej estakadzie.

Początki firmy mogłyby stanowić kanwę filmu Stanisława Barei o początkach polskiego kapitalizmu. Piotr Kabaj pracował w Konsultacyjnej Radzie Gospodarczej przy Urzędzie Rady Ministrów.

– Kiedy w 1989 r. rozpoczął się Okrągły Stół, Marcin Święcicki zlecił mi analizę „indeksacji”. Zreferowałem szefowi zagadnienie. Wieczorem oglądałem „Dziennik telewizyjny”. Marcin Święcicki z typową dla siebie pewnością przemawia moim tekstem. Pomyślałem, że jeśli tak tworzy się wielką politykę, to muszę się zająć czymś konkretnym.

Kiedy składał wymówienie, panie w sekretariacie mówiły: „Co pan robi najlepszego?! Przecież za dwa lata dostanie pan talon na samochód i wczasy w Bułgarii”.

– Pomaton, zalążek polskiego EMI, został założony w 1989 r. przez moich przyjaciół z harcerstwa – Piotra Kostro i Tomka Kopcia, dołączyłem do nich wiosną 1990 roku. Do tego czasu wydawali wyłącznie śpiewniki. To był pomysł ówczesnego szefa repertuarowego Tomasza Kopcia, który zaproponował, żeby opublikować „Kosmopolaka” i „Dzieci Hioba” Jacka Kaczmarskiego. Jacek chciał wydać kasety. Chociaż nigdy wcześniej się tym nie zajmowaliśmy, powiedziałem, że my możemy być wydawcami. „Dlaczego akurat wy?” – zapytał Kaczmarski. „Bo nam możesz zaufać” – odpowiedziałem. Kaczmarski poprosił o 24 godziny na sprawdzenie naszej wiarygodności.

Przydała się wtedy znakomita opinia, jaką Tomasz Kopeć zdobył, organizując festiwal Morda w Liceum Stefana Batorego.

– Następnego dnia Jacek powiedział: działajcie! Tymczasem nie wiedzieliśmy o produkcji kaset nic!

Przydało się szczęście. Kabaj znalazł firmę JAM, która nagrywała kasety. Jej szef Janusz Tworzyński okazał się fanem barda. Rozmówca w drukarni zrobił godzinny wykład na temat poligrafii.

– Kiedy Tomek Kopeć był w trasie koncertowej z Jackiem Karczmarskim, pakowaliśmy z żoną w naszej jadalni kasety, z drukarni odbierałem śpiewniki. Potem samochodem pożyczonym od taty dojeżdżałem do Tomka i razem stawaliśmy za ladą. Zysk zainwestowaliśmy m.in. w nagranie płyty „Live” i w pierwsze meble do biura.

Wkrótce pojawiły się nowe firmy.

– Z Andrzejem Puczyńskim, założycielem Izabelin Studio, sprowadziliśmy z Ameryki maszyny TELEX do powielania kaset. Sprzęt wstawiliśmy do 70-metrowego biura na ulicy Ikara. W salonie były obsługa klientów i księgowość. Produkcja odbywała się w sypialni. Obok mieszkał generał Jaruzelski. Przejeżdżał codziennie peugotem 604.

[srodtytul]Harcerze i Edyta[/srodtytul]

W kierowaniu firmą pomogły doświadczenia ze Szczepu 23 WDH „Pomarańczarnia” w Liceum Batorego. Harcerstwo skupiało ludzi, którzy myśleli niezależnie, i okazało się szkołą przetrwania. Kabaj był drużynowym, kiedy nie można było nic dostać w sklepach.

– Jak się jechało na kwaterkę, harcerze dawali nam kartki na papierosy i wódkę, które były wtedy walutą mocną jak dolar. Szło się do leśniczego i sprawy kręciły się szybciej. W mieście załatwiało się dodatkowe dostawy mięsa.

Wódkę i alkohol kupowali przed obozem, w cywilu. Mundury nosili według wzorów przedwojennych. Dziewczyny nie chodziły w spódnicach, tylko w szarych spodenkach.

Wolny rynek okazał się trudniejszy do okiełznania.

– Rozmowy z klientami były następujące: OK, taka jest cena na fakturze, a ile bez faktury? Gdy mówiliśmy, że bez faktury nie sprzedajemy, mówili, że za dwa miesiące będziemy musieli zamknąć naszą budę. Rynek w 95 procentach był piracki. Publikowaliśmy to, na czym znał się Tomek – Wolną Grupę Bukowinę, Pod Budą. Dopiero potem ukazały się „Dzieci rewolucji 1982 – 1992” T.Love. Pierwsza rockowa płyta Pomatonu.

A i tak, żeby zapłacić rachunki, trzeba było wstawić samochód żony Kabaja do komisu. Firmę uratowały dwie kasety „Metra”, pierwszego polskiego musicalu wyprodukowanego przez Wiktora Kubiaka.

Przełomowym wydarzeniem był zorganizowany przez ZPAV w 1992 r. Koncert Antypiracki.

– Po tym koncercie zadzwonił do mnie Tony Salter, szef EMI na Europę Wschodnią. Pomyślałem: EMI, dobrze. Poszedłem do domu, zacząłem wertować płyty i zobaczyłem, że mają The Beatles, Pink Floyd, Queen. Pomyślałem: Kurczę, to poważna sprawa!

Kiedy Salter przyleciał do Warszawy, Kabaj zabrał go z Marriottu do biura na Ikara.

– Zagraniczni goście siedzieli w fotelu przy zlewozmywaku. Mieliśmy taką kanalizację, że gdy sąsiadka z góry myła naczynia, u nas wybijała woda, bulgotała i dopiero potem się cofała.

Podstawy kontraktu wynegocjowali na Midem w Cannes w 1993 r. – Nie wiedziałem, jak się ubrać. Poszedłem na spotkanie w płaszczu, garniturze, w uwierających czarnych butach. Wszyscy wystąpili w młodzieżowych strojach. Jedliśmy ostrygi i piliśmy wino. Alkoholu wtedy nie używałem, ostrygi jadłem pierwszy raz. Małpowałem to, co robi Salter. Kiedy wróciłem do hotelu, wsadziłem pokrwawione nogi do wody.

[srodtytul]Perfekcyjne urodziny[/srodtytul]

Po pierwsze dwie palety towaru Kabaj pojechał do centralnego magazynu EMI w Kolonii. – Kiedy magazynier powiedział: „Podstawiaj ciężarówkę”, podjechałem polonezem truckiem. Zrobił wielkie oczy, ale wsadził towar wózkiem widłowym. Samochód trochę się ugiął. Na granicy musieliśmy wręczyć prezent. Nie byliśmy jeszcze w Unii.

Z zagranicznych albumów jako pierwszy sukces odniósł „Division Bell” Pink Floyd. – Spotkanie z ich menedżerem, słynnym Steve’em O’Rourke, było najlepszą lekcją dobrego zachowania w branży. Na konferencji EMI na Sardynii w 1999 roku podszedł do mojego stolika starszy pan w dżinsach. Powiedział, że opiekuje się Pink Floyd. Byli dla mnie najważniejszym zespołem w liceum. Opowiadałem, jak tata kupił mi „The Wall” za równowartość dwóch pensji, że moja pierwsza pensja w 1987 r. była warta 10,5 dolara. Po dwóch latach, na kolejnej konferencji, ktoś mnie klepie po plecach. „Cześć, Piotrek, co u ciebie słychać?”. To był wielki Steve O’Rourke. Od tego czasu powtarzam pracownikom, że pamiętanie imion i przywitanie się z każdym jest wyrazem największego szacunku, którego nigdy się nie zapomina. Dla takich ludzi wykonuje się 300 proc. normy.

Zagraniczny kontrakt Edyty Górniak był pierwszym międzynarodowym projektem polskiej fonografii. Płyta „Dotyk” Edyty Górniak sprzedała się w Polsce w liczbie pół miliona egzemplarzy. Pierwszą anglojęzyczną płytę nagrywał Christopher Neal, producent Celine Dion i A-ha. EMI zainwestowało w album „Edyta Gorniak” gigantyczną kwotę 800 tysięcy funtów! O tym, że jest to największy zagraniczny sukces polskiego artysty, świadczą Złote Płyty w Norwegii, Danii, Szwecji i Portugalii, a także numer dwa na liście najchętniej granych piosenek we Francji.

W drugą płytę „Invisible” włożono milion funtów. Pierwsza rozeszła się na świecie w 200 tys. egzemplarzy. Drugą kupiło tylko 12 tysięcy fanów.

Globalna kariera Górniak się zatrzymała, ale w polskim show-biznesie zrobiło się światowo. Na galę Fryderyków przyjechali muzycy Queen.

– Powiedziałem w Londynie, że „Made in Heaven” dostało nagrodę i czy zespół nie mógłby przyjechać na galę. Rupert Perry, szef EMI Music Europe, sięgnął po telefon. Po kwadransie była decyzja.

Fryderyki były pomysłem m.in. „pampersów” działających w TVP za prezesury Wiesława Walendziaka – Maćka Chmiela i Andrzeja Horubały.

– Polska piosenka mogła wtedy liczyć na wsparcie publicznego nadawcy. Lansowano Justynę Steczkowską, Varius Manx, Raz Dwa Trzy, Grzegorza Turnaua. Ci artyści śpiewają do dziś. Teraz TVP to jest jeden wielki wstyd. Polska kultura muzyczna jest traktowana jak zło konieczne.

Przez 20 lat Pomaton sprzedał ponad 20 mln albumów. – 20-lecie uczciliśmy albumem Perfectu – mówi Kabaj. – W 1980 roku graliśmy w piłkę z harcerzami na boisku Batorego i przez płot przeskoczył kolega, który kupił pierwszą płytę zespołu. Po 30 latach mamy Perfect w naszym katalogu!

Spogląda na nas Tina Turner. Z fotosu. Rozmawiamy w gabinecie obwieszonym diamentowymi płytami.

– Piosenka „Last Christmas” duetu Wham, którą grają teraz wszyscy, jest warta z miliard dolarów – tłumaczy Piotr Kabaj, dyrektor generalny EMI Music Poland. – Nawet tyle mogą wynieść tantiemy autorskie przez 140 lat eksploatacji utworu. U nas wciąż się nie wierzy, że największy zysk daje eksport wartości intelektualnych. Jeżeli artyści zaczynają sprzedawać muzykę za granicą, tak jak Beatlesi czy Abba, ich kraje zarabiają na licencjach. Szwedzi stworzyli departament w Ministerstwie Gospodarki, który zajmuje się promocją szwedzkich producentów muzycznych. Dokładnie policzyli, ile pieniędzy wpłynęło za piosenki Abby i Ace of Base. U nas tylko film jest traktowany w sposób właściwy.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą