Jeśli traktować wolność prasy jako przeciąganie liny pomiędzy władzą (która chce przekazywać jak najmniej informacji) a mediami (chcą ich jak najwięcej), wydawało się, że afera Watergate przesunęła wygraną zdecydowanie w stronę opinii publicznej. Rzeczywiście od czterdziestu lat politykom w demokratycznych krajach wolno znacznie mniej i właściwie nie ma tematów tabu, dotyczących życia prywatnego. Ale nie oznacza to krainy wiecznej szczęśliwości dla wolności słowa – władza.
Paranoiczna natura
Czerwiec 1972 r. Jak na aferę, która miała spowodować jedyną jak do tej pory rezygnację prezydenta USA, zaczęło się w miarę niewinnie. Ot, reporter działu miejskiego słabo znanej wtedy poza stolicą gazety „The Washington Post" dotarł do informacji o zatrzymaniu sprawców włamania do hotelu Watergate w stolicy. Sprawa jakich dziesiątki, gdyby nie fakt, że włamano się do siedziby komitetu wyborczego Partii Demokratycznej i to na pięć miesięcy przed wyborami prezydenckimi. Dzięki zwykłej pracy dziennikarskiej (żmudne sprawdzanie informacji) oraz pomocy informatora – sfrustrowanego brakiem awansu ówczesnego wiceszefa FBI – szybko zamieniła się w „aferę Watergate", która przyniosła sławę dwójce dziennikarzy, Bobowi Woodwordowi i Carlowi Bernsteinowi, oraz wywindowała „The Washington Post" do superligi medialnej.
Zmieniła też bieg historii. Prezydent Richard Nixon, który osobiście zlecił włamanie, wcale nie musiał tego robić. Cieszył się potężnym społecznym poparciem, parę miesięcy później, w listopadzie 1972 r. zdobył reelekcję uzyskując prawie 60 proc. głosów (wygrał w 49 na 50 stanów) i z łatwością pokonał swego rywala. Jednak paranoiczna natura Nixona zwyciężyła. Ale na swoją zgubę prezydent nie dość, że zlecił włamanie, to rozmawiał otwarcie o wpadce w hotelu Watergate trzy dni po wydarzeniu, co skrupulatnie zanotowały mikrofony zamontowane w Białym Domu na zlecenie samego prezydenta.
Tajemnicze „zniknięcie" 18-minutowej rozmowy prezydenta z zaufanym doradcą zniszczyło prezydenturę Nixona. Kiedy ponad dwa lata od włamania komisja sprawiedliwości Izby Reprezentantów zatwierdziła trzy oskarżenia mające prowadzić do impeachmentu (utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości, nadużycie władzy i sprzeniewierzenie się prezydenckiej przysiędze wreszcie niezastosowanie się do wezwania wydania materialnych dowodów), Nixona odwiedziła starszyzna senatorów Partii Republikańskiej, z senatorem Barrym Goldwaterem na czele. Ich przekaz był jasny: w Senacie jest większość do pozbawienia lokatora Białego Domu jego urzędu. 8 sierpnia 1974 r. Nixon zrezygnował z urzędu i był to dotąd jedyny taki przypadek w historii USA.
Trwająca prawie dwa lata afera Watergate miała poważne konsekwencje dla Ameryki. Bardzo osłabiła prezydenturę i odciągnęła uwagę opinii publicznej od sukcesów ZSRR i jego sojuszników na świecie: komunistyczny Wietnam święcił triumfy, w Kambodży zaczęli rządzić Czerwoni Khmerzy, realny socjalizm cieszył się powodzeniem w Afryce i na Kubie. Nixona zastąpił wiceprezydent Gerald Ford – jedyny jak dotychczas prezydent, który trafił do Białego Domu nie na skutek wygranych wyborów (został wybrany na wiceprezydenta jako zmiennik Spiro Agnew, który zrezygnował po oskarżeniach o korupcję). Ford był słabym prezydentem, a przypieczętował swój los we wrześniu 1974 r. ułaskawieniem Nixona, któremu – już jako byłej głowie państwa – groziło postawienie przed ławą przysięgłych.
Ile prywatności
Tymczasem media – przynajmniej w USA – stały się bardziej agresywne, pozbawione wcześniejszych oporów w zdobywaniu informacji. Praca Woodwarda i Bernsteina spowodowała rozwój „grup śledczych", które prowadziły prawdziwe dziennikarskie śledztwa. Na fali Watergate zmodyfikowano wprowadzony już w 1966 r. Freedom of Information Act (FOIA), czyli ustawę o wolnym dostępie do informacji rządowej.
FOIA umożliwia dostęp do wszystkich dokumentów wytworzonych przez rząd federalny. Ustawa wprowadza kilka wyjątków związanych z koniecznością „zachowania tajemnicy w związku bezpieczeństwem państwa, polityką zagraniczną" oraz „tajemnicą handlową" i „nieuzasadnioną ingerencją w prywatność". Wszystkie one podlegają ocenie przez sądy.
I choć kolejne administracje starały się rozszerzyć definicję informacji objętych tajemnicą, to ustawa znacznie ułatwia dostęp do dokumentów wytworzonych przez władzę wykonawczą USA. Dodatkowo Sąd Najwyższy USA w swoim orzecznictwie stawiał na priorytet Pierwszej Poprawki do Konstytucji, sprzyjającej zwiększaniu zakresu wolności słowa, nawet wtedy kolidowało to z innymi wartościami (np. ochroną symboli państwa, takich jak jak flaga USA czy ograniczeniem dostępu do pornografii).
Afera Watergate zmieniła też obyczaje wśród dziennikarzy. Niedawno wyszła autobiografia kobiety, która jako 18-letnia stażystka została kochanką ówczesnego prezydenta Johna F. Kennedego. Choć romans z wyjątkowo kochliwym JFK (w tym czasie sypiał jeszcze z innymi kobietami, oprócz żony) trwał ponad rok i nie był wielką tajemnicą w Białym Domu, to dla ówczesnych dziennikarzy była to „prywatna sprawa" Kennedego.