Jewgienij Aleksandrowicz Tuczkow, chłop z chłopów, z wioski Teliakowo zagubionej w ujeździe suzdalskim.
Półsierota, za cara skończył cztery klasy, po czym tułał się jako chłopiec do wszystkiego od cukierni po szewca: ot, życiorys Pawki Korczagina. Choć chudzina, zmobilizowany w drugim roku Wielkiej Wojny. Pisarz tyłowy, do bolszewików przystał po październiku.
W maju 1918 r. wstępuje do CzeKa – jego pierwszym zadaniem było zorganizowanie oddziału rekwizycyjnego pod Ufą – a już w cztery lata później staje na czele VI Oddziału GPU, zajmującego się walką z organizacjami religijnymi w ZSRR. Dwoi się i troi: organizuje większość konfiskat mienia cerkiewnego, demonstruje podwładnym, jak łatwo rozpruć można kozikiem cienkie, pozłacane blachy relikwii (przydała się szewska praktyka!), organizuje struktury rozłamowej „Żywej Cerkwi", przesłuchuje patriarchę Tichona na trzy tygodnie przed jego śmiercią. Od marca 1931 roku – problem niezależności struktur cerkiewnych stracił już wówczas nieco na znaczeniu – sprawuje funkcję naczelnika III Oddziału Tajnego Wydziału Politycznego OGPU, w którego gestii pozostaje nadzór nad „teologami, mistykami i członkami sekt". Święci starcy, pastorzy, skrytki, chasydzi – Tuczkow miał czas dla wszystkich.
Jesienią 1939 roku został zdymisjonowany z NKWD w stopniu majora i oddelegowany na stanowisko sekretarza generalnego Związku Wojujących Bezbożników. Nie oszczędzał się. „Jeżdżę od sowchozu do sowchozu z prelekcjami. Wioski oddalone od siebie o 20–40 km, przychodzi jechać i po pięć godzin w buranie. W izbach zimno, nie ma nawet stołu, ludzie niezbyt zainteresowani" – pisze do syna w lutym 1940 roku.
W roku 1946 Związek Wojujących Bezbożników został rozwiązany decyzją Stalina. Niestary jeszcze, 55-letni mężczyzna trafia na emeryturę. W lecie na podmoskiewskiej działce stawia daczę. Jesienią zbiory, zimą – krzyżówki i sporządzanie notatek do wielkiego dzieła: „Wielka Rewolucja Październikowa i Rosyjska Cerkiew Prawosławna". Ścierają się zelówki, w przeciągu szeleszczą strąki fasoli.