W ramionach kagebistów

Bycie patriotą nowoczesnym jest nie lada wyzwaniem. Przekonali się o tym inicjatorzy akcji „Orzeł może", których zadanie wykroczenia poza romantyczny szablon najwyraźniej przerosło. Owszem, udało się zrobić sporo szumu, ale trudno uznać to za sukces.

Publikacja: 24.05.2013 18:48

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Czekoladowy orzeł okazał się zbyt mało alternatywną propozycją, żeby w imię spotkania z nim przyciągnąć tłumy lemingów. Ta szeroka grupa społeczna woli jednak długi weekend majowy spędzać gdzieś z dala od propagandowych imprez, nawet jeśli wodzirejami są ludzie dzielnie broniący Polski przed demonami politycznego zaangażowania, z którym w tym przypadku kojarzony jest kaczyzm. Dodatkowe dni wolne od pracy są jednak okazją, żeby wybyć ze stolicy gdzieś na krótki urlop.

Można też oczywiście zostać w Warszawie, ale są lepsze formy relaksu niż udział w pretensjonalnych czy – ujmując rzecz kolokwialnie – obciachowych przedsięwzięciach, nawet jeśli się założy na nos hipsterskie okulary w różowych oprawkach. Normalność, o którą tak bardzo się troszczy w wymiarze społecznym lewicowo-liberalna opinia publiczna, to bądź co bądź odskok od polityki, jawiącej się z takiej perspektywy jako siedlisko najgorszych emocji, bo dzielących ludzkość na przyjaciół i wrogów.

A jednak akcja „Orzeł może" świadczy o tym, że populizm polskiej elity rządzącej nie może się wyłącznie sprowadzać do oferty powszechnego grillowania. Okazuje się, że zwalczanie heroiczno-martyrologicznych klimatów powinno być czymś więcej niż spychaniem do pisowskiej niszy wszystkiego, co patriotyczne i polityczne. Należy bowiem udowodnić, że i patriotyzm, i polityka mogą być właściwe. W nowoczesnej wersji stanowią one radość z tego, że dzisiejsza Polska jest – jak często słyszymy – bezpieczna, mlekiem i miodem płynąca, i w ogóle fajna. Przyjmując taki punkt widzenia, łatwo dojść do wniosku, że pamięć historyczna bardziej nas obciąża, niż wzbogaca. Po co wspominać krwawe powstania, skoro – jak przekonują nas zewsząd rozmaite autorytety – dziś jesteśmy otoczeni samymi przyjaciółmi i czujemy się bezpiecznie, nawet w ramionach dawnych kagebistów?

Odpowiedź na to pytanie być może znajdziemy w innym wydarzeniu, również odnoszącym się do problemu nowoczesnego patriotyzmu. Znany muzyk Dariusz „Maleo" Malejonek i jego zespół Maleo Reggae Rockers są twórcami albumu „Panny Wyklęte". Płyta ta będzie wprawdzie gotowa dopiero pod koniec lipca, ale składające się na nią utwory już są promowane, a trzy z nich ukazały się na singlu. Warto tu też wspomnieć o koncercie, który niedawno się odbył w warszawskim Teatrze Syrena. Cały projekt realizowany jest w ramach Roku Żołnierzy Wyklętych – kampanii, którą Fundacja Niepodległości zorganizowała we współpracy z Ośrodkiem „Karta", Instytutem Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego.

Do skomponowanych przez „Maleo" kawałków słowa napisały uczestniczące w projekcie wokalistki, wśród których nie brakuje gwiazd – śpiewają między innymi Kasia Kowalska i Halina Mlynkova. I właśnie obecność młodych kobiet jest tu kluczowa.

Zwycięstwo koalicji jałtańskiej nad III Rzeszą otworzyło nowy rozdział w dziejach krajów „wyzwolonych" przez Armię Czerwoną. Wracamy zatem – w warunkach polskich – do historii zmagań zbrojnego podziemia antykomunistycznego z władzą ludową. Ale – co znamienne – utwory, które złożą się na „Panny Wyklęte", prezentują kobiecy punkt widzenia. Opowiadają one o miłości, lęku, cierpieniu. Patronką projektu jest Danuta Siedzikówna „Inka", 17-letnia sanitariuszka Armii Krajowej zamordowana w roku 1946 przez komunistów.

Oczywiście, wprzęganie rocka, popu czy rapu w patriotyczne działania kulturalno-edukacyjne zawsze niesie ryzyko. Trzeba bowiem strzec się pułapki nieznośnego pedagogizmu, który odbiera artystom autentyzm i indywidualizm. Jeśli chodzi o „Panny Wyklęte", to przynajmniej w kilku kawałkach udało się wyjść z tego zagrożenia obronną ręką.

Twórcom projektu uznanie się natomiast należy za pewien brawurowy pomysł, który zresztą został już zrealizowany przez „Maleo" wcześniej – na płycie „Morowe Panny", poświęconej bohaterkom Powstania Warszawskiego. Chodzi o artystyczną – jak można przypuszczać mimowolną – odpowiedź na zgłaszany przez środowiska feministyczne postulat przyglądania się dziejowym dramatom oczami kobiet – kobiet, rzecz jasna, wziętych z życia, a nie z konstruktów pseudointelektualnych, od jakich roją się teorie gender. Pod tym względem „Panny Wyklęte" są strzałem w dziesiątkę.

Można się oczywiście zastanawiać nad tym, czy eksploatowanie pamięci historycznej nie jest jałowym fantazjowaniem odklejającym nas od rzeczywistości. A może to jednak ponad pół wieku pokoju w Europie (nie licząc rzezi bałkańskich) ma właściwości odklejające. Wbrew mitom mieszczańskiej kultury kreślącym wizje końca dziejów człowiek nie przestał być istotą bojującą. Jeśli nawet nie ma wojen, a napięcia przeradzają się w wysoce wysublimowane konflikty, to i tak przychodzi nam stawać wobec rozmaitych dramatycznych sytuacji, od których nie sposób uciec i w których myślenie życzeniowe niczego nie załatwia. Okulary oferowane przez populistów spod znaku czekoladowego orła tego nie zmienią.

Czekoladowy orzeł okazał się zbyt mało alternatywną propozycją, żeby w imię spotkania z nim przyciągnąć tłumy lemingów. Ta szeroka grupa społeczna woli jednak długi weekend majowy spędzać gdzieś z dala od propagandowych imprez, nawet jeśli wodzirejami są ludzie dzielnie broniący Polski przed demonami politycznego zaangażowania, z którym w tym przypadku kojarzony jest kaczyzm. Dodatkowe dni wolne od pracy są jednak okazją, żeby wybyć ze stolicy gdzieś na krótki urlop.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał