Już wczesnym rankiem na stadion ciągną tłumy. Starsze małżeństwo, rodzina z trójką dzieci, młody chłopak o kulach, siostry zakonne, kobieta na wózku i pielgrzymka z Kłodzka. Niosą siaty i plecaki, bo czeka ich prawdziwy rekolekcyjny maraton – jedenaście godzin modlitwy non stop. – Zapasy tu mamy na obiad i kolację, koc, jakby było zimno, bo nocą wyruszyliśmy do Warszawy, aparat fotograficzny, żeby zdjęcie ze stadionem sobie zrobić – tłumaczy kobieta z kłodzkiej pielgrzymki ochroniarzom kontrolującym wnoszony na stadion dobytek. Kolejka szybko się posuwa. Bramkarze rzucają okiem na bilet z hologramem przedstawiającym Jezusa i wskazują drogę do sektora.
Już przed dziewiątą rano narodowa arena jest wypełniona pielgrzymami po brzegi. Tego jeszcze Narodowy nie widział. Były już koncerty gwiazd światowego formatu, targi książki, Piknik Naukowy, mecze z tysiącami kibiców. A tu siostra Tomasza intonuje modlitwę różańcową. Z torebek, plecaków i kieszeni wyciągane są różańce, zamiast głośnego dopingu jest „Zdrowaś Maryjo" na tysiące gardeł. Konkretnie na 57 tys. 649, bo tyle sprzedano wejściówek na zorganizowane przez diecezję warszawsko-praską rekolekcje „Jezus na Stadionie" z udziałem ugandyjskiego charyzmatyka o. Johna Bashobory. To, poza Piknikiem Naukowym, który odbywał się także na przyległych do stadionu terenach, największa impreza, jaka do tej pory została zorganizowana na tym obiekcie.
Popkultura, popreligia
Zanim do zgromadzonych przemówi ugandyjski duchowny, stadion animuje ks. Rafał Jarosiewicz, znany z oryginalnych pomysłów i nietypowo przeprowadzanych akcji ewangelizacyjnych. Ze sceny – ołtarza w formie ogromnego dmuchanego serca, zachęca ludzi do śpiewu i modlitwy uwielbienia. Macha rękami, wykrzykuje, podskakuje. – Ma powera – komentuje te wyczyny grupka młodych ludzi.
Chór proponuje wesołe religijne pieśni na gitary i perkusję. Niektórzy wstają z krzeseł, machają rękami, podrygują. Małżeństwo w średnim wieku zdjęło sandały i na bosaka z wzniesionymi rękami kołysze się w takt muzyki. Jest popkultura, jest popreligia.
Jedni są w swoim żywiole, inni czują się trochę nieswojo. Zakłopotany starszy pan w sektorze obok niezgrabnie ugina się na kolanach, by nie odstawać od falujących sąsiadów z rzędu. Małżeństwo w kapeluszach chroniących przed słońcem nie może się zdecydować, czy zdjąć nakrycie głowy, bo niby miejsce modlitwy, prawie jak kościół, a jednak atmosfera przypomina bardziej koncert.
W programie rekolekcji obok inaugurującego różańca są trzy katechezy z afrykańskim duchownym, koronka do Miłosierdzia Bożego, msza święta, a na koniec modlitwa o uzdrowienie. Pielgrzymi czekają szczególnie na ten ostatni punkt programu, bo o. Bashobora cieszy się opinią uzdrowiciela, mówi się nawet, że dokonał kilkudziesięciu wskrzeszeń. Ponoć nawet biskup o. Bashobory z diecezji Mbarara w południowo-zachodniej Ugandzie potwierdza 27 przypadków wskrzeszeń, a lokalna społeczność twierdzi, że było ich więcej niż 40.