Założona przez Francuzów organizacja Lekarze bez Granic wysyła misję do kraju ogarniętego wojną. Wraz z nią wyrusza Didier Lefèvre, którego zadaniem jest fotograficzna dokumentacja całego przedsięwzięcia. Wszystkie sportretowane tu osoby naprawdę żyły lub żyją nadal, jest rok 1986, karawana obładowana lekarstwami i sprzętem medycznym rusza z Czitral w Pakistanie i, przemierzając góry, kieruje się do Afganistanu. Tutaj należy poruszać się wyłącznie bezdrożami, bo większość głównych dróg kontrolują Rosjanie.
Każdy etap tej wyprawy jest fotografowany przez Didiera, a kiedy po latach zdjęcia połączą się w jedno z rysunkami jego przyjaciela Emmanuela Guiberta – powstanie niezwykła graficzno-fotograficzna opowieść o woli walki z cierpieniem, odwadze i poświęceniu. A także o pięknie Afganistanu i złu wojny. Lekarze bez Granic to wolontariusze, których misją jest niesienie medycznej pomocy na terenach, na które nie docierają inne organizacje humanitarne, często na terenach bezpośrednio objętych walkami. Nie inaczej jest w Afganistanie. Na czele misji MSF stoi Juliette, wraz z nią podążają Francuzi Evelyne, Regis i Robert oraz Amerykanin John. Wszyscy oni – po przebyciu uciążliwej drogi licznymi górskimi przełęczami – w niesamowicie prymitywnych warunkach, przy użyciu prostych narzędzi, w niewielkich wioskach dokonują operacji, leczą, a co może najważniejsze – szkolą Afgańczyków, by własnymi siłami potrafili dokonywać prostych zabiegów.
Didier jest świadkiem i dokumentuje ich działania. Fotografuje operacje i pacjentów, również znoszonych do misji rannych, bo toczy się wojna i Sowieci bombardują wioski, w których ukrywają się mudżahedini. Wśród rannych jest wiele dzieci. Możemy zobaczyć ich przerażone twarze, przynajmniej wyobrazić sobie ich ból, ale również dostrzec, jak bardzo potrzebują medycznej pomocy, jak wiele zależy czasem od zastrzyku czy jednego prawidłowo założonego opatrunku.
Sam fotograf zmienia się, poznaje inny świat, zakochuje się w afgańskim pejzażu: do tego kraju będzie jeszcze potem niejednokrotnie powracał. A na pewno nie zapomniał swojej głupiej decyzji o samotnym powrocie górskimi grzbietami do Pakistanu, wyprawy, którą niemal przypłacił życiem, doświadczając nieludzkiego zmęczenia, niedożywienia i brudu. Powrócił do Francji: w Afganistanie nabawił się czyraków, stracił czternaście zębów, ale wyzdrowiał. Po latach fotografował także w Kosowie, w Malawi i Kambodży. Zmarł w 2007 r. na atak serca, w wieku 49 lat. Jego afgańskie zdjęcia ocalały, a dzięki kresce Guiberta ułożyły się we wzór niezwykłej wyprawy, podjętej w celu walki z cierpieniem, w której i my dziś możemy uczestniczyć.
Guibert, Lefèvre, Lemercier, „Fotograf", Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2013