MC:
Byłem przekonany, że rzeka dzieciństwa to był San albo Wisłok.
BL:
Nie, ja jestem z Kresów. To była Łomnica.
MC:
Aktualizacja: 25.07.2014 20:00 Publikacja: 25.07.2014 20:00
Archiwum Bogdana Loebla
Foto: Plus Minus
MC:
Byłem przekonany, że rzeka dzieciństwa to był San albo Wisłok.
BL:
Nie, ja jestem z Kresów. To była Łomnica.
MC:
Myślałem że pan jest z Rzeszowszczyzny, przez którą przepływają San i Wisłok. To pewnie przez pana współpracę z Tadeuszem Nalepą. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że pan tam wciąż mieszka.
BL:
Ja się tam znalazłem przypadkowo. Na trzecim roku filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim wziąłem urlop dziekański i wyjechałem z Niepołomic. Jako tak zwany młody poeta wędrowałem przez sześć lat, żyjąc ze spotkań autorskich, honorariów, stypendiów. To było życie często głodne i chłodne. W okresie wrocławskim zostałem członkiem Związku Literatów Polskich. Wówczas legitymacja ZLP to było tak, jak dzisiaj doktorat.
MC:
Raczej profesura, dzisiaj bezrobotny z doktoratem z nauk humanistycznych to wcale częsty obrazek.
BL:
To niech będzie habilitacja. A dlaczego o tym mówię? Kiedy zostawiłem studia, mieszkałem trochę w Zielonej Górze, trochę w Opolu, dwa lata we Wrocławiu, a w końcu wróciłem do Krakowa, w którym jeszcze w czasie studiów rozpoczęła się moja literacka przygoda. Najpierw jako członka Koła Młodych przy ZLP, do którego dostałem się po zawaleniu pierwszego semestru na fizyce w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Bo tam dostałem się, uciekając przed wojskiem. Ale, mieszkając w akademiku, zacząłem pisać wiersze. A gdy oblałem trzy egzaminy, znów groziło mi wcielenie do armii. Najpierw jednak miałem stanąć przed komisją Wydziału Fizyki, czyli przed dziekanem, przewodniczącym komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, czynnikiem społecznym. Wówczas pobiegłem z moimi wierszami do Związku Literatów. Przeczytał je Adam Włodek, mąż Wisławy Szymborskiej, i przyjęto mnie do Koła Młodych.
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
MC:
Byłem przekonany, że rzeka dzieciństwa to był San albo Wisłok.
Co nie do końca udaje się Ishbel Szatrawskiej w fabule, pisarka nadrabia stylem. Pod tym względem „Wyrok” jest r...
Lektura „Długu hańby” wywołuje gorycz: brygadę Sosabowskiego montowano po to, by zrzucić ją w Polsce podczas wal...
Choć w Szczecinie zaangażowanych regionalistów nie brakuje, to obszerną i przystępną pracę o ich mieście stworzy...
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima” bazuje na popularnym serialu animowanym zarówno fabularnie, jak i wizualnie.
Do początku lat 90. nie było żadnej informacji o ZATO. Tajemnicze miasta zamknięte formalnie nie istniały.
Coraz więcej firm świadomie inwestuje w jakość, nie tylko swoich produktów i usług, ale też w standardy współpracy z partnerami biznesowymi. Rośnie rola banków, które nie tylko dostarczają finansowanie, ale zapewniają również kompleksowe wsparcie operacyjne.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas