Jarosław Kuźniar - kapłan poranka

Gdyby powstał kościół polskich lemingów, Jarosław Kuźniar mógłby ubiegać się przynajmniej o godność arcybiskupa. Jednak zdaniem wielu widzów TVN 24 ?jego poranny program „Wstajesz i wiesz" ?powinien się nazywać „Wstajesz i łżesz".

Publikacja: 08.08.2014 21:06

Jarosław Kuźniar - kapłan poranka

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

Monika Olejnik nazwała go kiedyś „kapłanem poranka". To trafne określenie. Świecki kapłan poranka Jarosław Kuźniar swą posługę zaczyna, jeszcze zanim inni kapłani zdążą odmówić jutrznie, bo już pięć minut przed szóstą.

Jego program w TVN 24 nazywa się „Wstajesz i wiesz". To również trafna nazwa. Rzeczywiście, widz wstaje i wie – nie tylko to, co się zdarzyło, ale też i to, jak to interpretować. Tak jak inni kapłani objaśniają świat i życie z perspektywy boskiej, tak on objaśnia słuchającym skomplikowaną rzeczywistość, lecz ze zgoła innej perspektywy: tej „młodego, wykształconego, z wielkiego miasta". Złośliwi powiedzieliby: leminga.

Jest fajnie, bez refleksji

Na tym jednak analogie z kapłanem się kończą. „Wstajesz i wiesz" pozornie nie odbiega formułą od porannych programów informacyjnych nadawanych w innych stacjach: prezenter czyta informacje dnia, przegląda prasę, jest prognoza pogody, rozmowy z gośćmi.

O ile jednak u konkurencji króluje albo informacja i polityczne rozmowy, albo telewizja śniadaniowa z jej lekkimi tematami, program Kuźniara łączy jedno z drugim: jest miejsce na rozmowę z politykami, na poważne newsy, a także na przegląd śmiesznych filmów z internetu.

Prowadzący dokłada do informacji zabawne – lub mniej – komentarze, docina, droczy się i komplementuje serwisantki, dzieli się swoimi spostrzeżeniami. W rozmowach z gośćmi jest podobnie: jest bezpośredni, używa prostego, kolokwialnego języka, czasem sili się na żarty. Jednym słowem: jest fajnie.

– To raczej przyjazna dla środowiska osobowość. Jak na program poranny, czyli taki, którego się raczej słucha, krzątając się po mieszkaniu – ocenia prof. Maciej Mrozowski, medioznawca SWPS. – On nie jest do końca dziennikarzem. To człowiek, który ma towarzyszyć widzowi w poranku, jest jakby przedłużeniem ciekawskiego obserwatora. Mówi tak, jak mówią widzowie, zadaje takie pytania, jakie oni chcieliby zadać.

Rzeczywiście, Jarosław Kuźniar nie może narzekać na brak popularności. „Wstajesz i wiesz" nie ma konkurencji, jeśli chodzi o poranne programy informacyjne, mając widownię sięgającą ponad pół miliona widzów. Popularność prezentera widać też poza telewizją. Na Twitterze śledzi go 90 tys. ludzi, kolejne 10 tys. zaś obserwuje jego profil na Facebooku.

Jarosław Kuźniar jest bowiem czymś więcej niż dziennikarzem czy prezenterem w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Dziennikarstwo łączy z show-biznesem, informację z rozrywką. W TVN przez dwa lata był gwiazdą flagowego talent-show stacji „X-Factor". Udziela też wywiadów, lecz głównie w mediach o lżejszej tematyce: w prasie kolorowej czy portalach internetowych. I choć – w przeciwieństwie do innych celebrytów – nie zdradza pikantnych szczegółów swojego życia rodzinnego, to niemal każdy jego występ i słowo poza anteną jest podchwytywane przez portale plotkarskie. Żeby przeczytać wszystkie publikacje na jego temat na plotkarskim Pudelku, trzeba przebić się przez pięć solidnych stron wypełnionych artykułami.

Wielu medioznawców widzi w nim – w jego stylu, wyrazistości, energii i osobowości – twarz mediów przyszłości. – Porusza się na granicy tabloidowości i celebrytyzmu. Jesteśmy w przedsionku dziennikarstwa, który porusza istotne i ważne problemy, ale nie zawsze w sposób uznawany za poważny – uważa prof. Godzic. – Z drugiej strony nie można powiedzieć, że Kuźniar jest dziennikarzem tabloidowym, ponieważ porusza istotne kwestie i zadaje ważne pytania.

Podobnie ocenia to Jacek Dąbała. – Kuźniar dobrze wpisuje się w tempo dzisiejszych mediów. Mówi szybko i sprawnie i potrafi mówić. Nie jest to język „oksfordzki", lecz mówi tak jak większość Polaków – ocenia medioznawca. Ale dorzuca, że jest jednak w tej konwencji pewne niebezpieczeństwo, bo ona często każe skracać i upraszczać. – Nie ma tu miejsca na chwilę refleksji czy głębszą analizę – mówi.

Rozwiązać Kościół

Trzeba tu od razu dodać, że Jarosław Kuźniar ma też nader wyraziste poglądy i polityczne sympatie. I się z nimi nie kryje. Widać to po sposobie, w jakim rozmawia ze swoimi gośćmi. Nawet nie stara się być obiektywny – wprost pokazuje, kogo lubi, a kogo nie ceni. – To facet miły dla tych, którzy go lubią, i niemiły dla tych, którzy go nie lubią – podsumowuje Wiesław Godzic.

Kiedy Kuźniar prowadził na antenie TVN 24 z Donaldem Tuskiem wywiad poprzez Twittera, był przesympatyczny, pytał premiera m.in., czy używa Twittera osobiście i czy spędza sylwestra na boisku. Do najostrzejszych w czasie tego wywiadu było przekazane szefowi rządu pytanie jednego z widzów: „Jestem z Mławy, mam 20 lat, jak mi pan pomoże?".

W równie przyjaznej atmosferze przebiegła też jego rozmowa z byłym szefem Wojskowych Służb Informacyjnych generałem Markiem Dukaczewskim. Rozmawiając na temat pomysłu powołania komisji śledczej w sprawie rozwiązania WSI przez komisję Macierewicza, Kuźniar zapytał Dukaczewskiego: „Jak to się stało, że PiS wmówił ludziom, że WSI to było zło?" (nie wspominając rzecz jasna, że za rozwiązaniem służb była też Platforma Obywatelska). W odpowiedzi generał mógł nie niepokojony dociskającymi pytaniami wyjaśnić widzom, że „była to misternie przygotowana operacja propagandowa", a WSI były instytucją „niezwykle lojalną wobec państwa".

Czasem Kuźniar porzuca łagodne próby kształtowania dyskusji na rzecz metod mniej subtelnych, szczególnie gdy podejrzewa swojego rozmówcę o to, że szkodzi on Platformie. W rozmowie z Pawłem Piskorskim, który opowiedział we „Wprost" o tajnym finansowaniu Kongresu Liberalno-Demokratycznego przez niemiecką CDU, Kuźniar zapytał polityka bez ogródek: „O co panu chodzi? Po co przedstawia pan to [finansowanie] jako coś złego?".

Przyjemna atmosfera i luźny ton znikają wtedy, gdy rozmówcami redaktora są reprezentanci prawicy lub Kościoła. Sympatia i zrozumienie ustępują wówczas złośliwościom i ironii. Tak było np. w przypadku rozmowy z poseł PiS Krystyną Pawłowicz, która zakończyła się awanturą. „ Zaprosił mnie kiedyś do swojego programu »Wstajesz i łżesz...«, jakoś tak to się nazywa. W trakcie tej rozmowy wielokrotnie mi przerywał, nie był przygotowany do rozmowy. Chodziło mu tylko o to, żeby mnie zdyskredytować, bo on prowadzi działalność nie dziennikarską, ale polityczną, która ma na celu ośmieszenie rozmówcy, zwłaszcza jeśli jest to ktoś z prawicy albo jest osobą wierzącą" – tak wspomina spotkania na antenie z prezenterem TVN Krystyna Pawłowicz.

Mniej dramatycznie, lecz równie wymownie wyglądał wywiad z rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski ks. Józefem Klochem. Tematem był spór o klauzulę sumienia. Kloch porównał sytuację lekarza, który wbrew sumieniu ma dokonać aborcji, do sytuacji żołnierza dostającego rozkaz strzelania do niewinnych ludzi – np. do robotników w kopalni Wujek. Kuźniar natychmiast dał do zrozumienia, co myśli na temat argumentacji księdza. – Wytężam umysł, ale nie ogarnia on takiego porównania. Przeraża mnie ono – ironizował.

Jeszcze bardziej sugestywnie swoje poglądy redaktor TVN 24 prezentuje poza wizją. Zmienia się wówczas w pełnoprawnego uczestnika polskich wojen kulturowych. I nie przebiera przy tym w słowach, szczególnie we wpisach na portalach społecznościowych. Chętnie wdaje się w polemiki ze znanymi i nieznanymi postaciami w internecie, docina swoim konkurentom, wygłasza śmiałe sądy. Cel krytyki jest jednak ten sam.

„Tylko wielożeństwo ukróci pedofilie w kościele" – to jedna z myśli dziennikarza ujawniona na Twitterze (pisownia oryginalna). Innym razem zażądał od Kościoła samorozwiązania się z powodu wypowiedzi metropolity kieleckiego bp. Kazimierza Ryczana, który stwierdził, że polska demokracja zmieniła się w oligarchię.

Natomiast publicyście Tomaszowi Terlikowskiemu, który mówił w Polsat News o zarodkach zamrażanych w ciekłym azocie w wyniku in vitro, Kuźniar zaserwował ripostę: „Głowę red. Terlikowskiego warto by czasem zanurzyć w ciekłym azocie. Dla dobra potomnych". Nie był to zresztą jedyny raz, kiedy w dosadnych słowach wyraził swoją opinię na temat ludzi, z którymi się nie zgadzał. Publicystę Łukasza Warzechę nazwał „niespełnioną gnidką", a prawicę w ogóle „mistrzami w rzucaniu g...wnem w dal".

Przepraszam za Pawłowicz

Szczególne miejsce w sercu dziennikarza ma również Prawo i Sprawiedliwość, a szczególnie posłanka Pawłowicz. Po jednej z jej oburzających wypowiedzi Kuźniar zapowiedział, że będzie ją bojkotował, i zainicjował na Twitterze akcję „Przepraszam za Pawłowicz".

Dlaczego Kuźniar jest tak radykalny? Na nasze prośby o rozmowę nie odpowiedział. W wywiadzie dla SDP tak tłumaczył swoją wizję uprawianego zawodu: – Chcę, by dziennikarstwo było wyraziste.

Medioznawca i socjolog dr Jacek Wasilewski dodaje, że wyrazistość i kontrowersje po prostu dobrze się sprzedają. – Jeżeli firma wie o tym, że to gwiazdy dziennikarstwa przyciągają ludzi przed ekrany, to będzie się starać, by dziennikarze prowadzili swoje blogi i wrzucali tweety. Nie można prowadzić neutralnego Twittera – mówi Wasilewski. I dodaje, że Kuźniar jest doskonałym przykładem zmian, które przechodzą media elektroniczne. – Dziennikarstwo wizyjne nie ma za bardzo wyboru i musi iść w kierunku form związanych z celebrytami. W przypadku poranków mamy do czynienia raczej z opowiadaniem rzeczywistości niż informowaniem, co prowadzi do tego, że trzeba eksponować osobowość telewizyjną, a nie treść, którą ta osoba przekazuje – mówi. Dodaje, że treść w tym wypadku może być drugorzędna.

Zgadza się z nim Godzic, który również wieszczy nadejście dziennikarstwa nowego typu. – Dziennikarz zaczyna pełnić inną rolę społeczną. Nie jest po prostu dostawcą/dostarczycielem informacji, tylko przewodnikiem po trudnym świecie. Ma być rozrywkowy, ma być klaunem, ma przynosić nam radość – mówi i dodaje, że w tym nowym dziennikarstwie będzie liczyć się coraz bardziej dziennikarskie ego. – Jest coraz więcej dziennikarzy, którzy są jacyś, czyli określeni ideologicznie czy politycznie – twierdzi profesor.

Natomiast Jacek Dąbała dostrzega tu niebezpieczeństwo. – Być może jest to właśnie dziennikarstwo jutra, ale widzę w tym pewne zagrożenie: jeśli ten styl i ten trend się utrzyma, to konkurencja sprawi, że media będą promowały coraz bardziej „wyraziste" i polaryzujące postacie, przy których Kuźniar już niebawem będzie się jawił jako dziennikarz starej daty.

Szalona smutna prawica

Wyrazistość i popularność mają jednak swoje konsekwencje. Niewiele jest bowiem w polskich mediach postaci tak znienawidzonych przez internautów jak redaktor TVN. Widać to niemal pod każdym dotyczącym Kuźniara tekstem i wywiadem.

Nie dotyczy to zresztą tylko portali prawicowych. „Samozachwyt i mentalna ejakulacja jaką reprezentuje sobą pan redaktor na dźwięk swojego głosu i przemyśleń spowodowała, że oglądam Polsat News" – to najwyżej oceniany (i jeden z najłagodniejszych) komentarz internauty pod jednym z artykułów na portalu gazeta.pl. Internetowe komentarze to jednak niejedyny sposób, w jaki niechętni mu ludzie okazują swoją nienawiść.

Dziennikarz regularnie narzeka na listy, jakie dostaje od tzw. hejterów. Podczas jednego z „Poranków TVN 24" odczytał jeden z nich: „Czy wy Morozowski, Kuźniar, Rymanowski wiecie o tym, że jesteście tak prymitywni, że powinniście prowadzić jakieś wiejskie imprezy, a nie w telewizji się przedstawiać?". Po czym złożył widzom nieoczekiwaną propozycję: jeśli dostanie tysiąc takich e-maili, odejdzie z telewizji.

I choć – co nie powinno nikogo zaskoczyć – internauci wysłali mu takich wiadomości grubo ponad tysiąc, Kuźniar złożonej obietnicy nie dotrzymał. „To działania szalonej, smutnej prawicy i dowód, że psychiatria w Polsce ma przyszłość" – skomentował tylko na swoim profilu na Facebooku. W wywiadzie dla portalu wirtualnemedia.pl dodał zaś, że tak ostra krytyka bierze się z „głupoty, polskości, prawdy, która ich boli". Nie zatrzymało to jednak płynącego potoku kolejnych listów od swoich wrogów.

W marcu tego roku Kuźniar zdecydował wydać im wojnę. Postanowił, że „skoro sądy mają takie sprawy gdzieś, będzie podawać publicznie imiona i nazwiska autorów przysyłanych mu niewybrednych listów". Akcja – tak jak wcześniejsze próby walki ze zjawiskiem – wzbudziła spore kontrowersje i wątpliwości w kwestii legalności takich działań. Kuźniar zarzekał się jednak, że z walki nie zrezygnuje. – Poziom słownych ataków na mnie uznałem za tożsamy z użyciem niebezpiecznego narzędzia – tłumaczył w rozmowie z portalem Spider's Web. – Uznałem, że kiedy ktoś użyje brzytwy, zrobię wszystko, żeby to był jego ostatni na mnie atak.

Akcja dziennikarza skończyła się jednak tak szybko, jak się zaczęła. Kuźniar skasował budzący wątpliwości wpis i nie powrócił już do sprawy. Wróci zapewne – kiedy po raz kolejny postanowi ukazać w krzywym zwierciadle swoich oponentów.

Monika Olejnik nazwała go kiedyś „kapłanem poranka". To trafne określenie. Świecki kapłan poranka Jarosław Kuźniar swą posługę zaczyna, jeszcze zanim inni kapłani zdążą odmówić jutrznie, bo już pięć minut przed szóstą.

Jego program w TVN 24 nazywa się „Wstajesz i wiesz". To również trafna nazwa. Rzeczywiście, widz wstaje i wie – nie tylko to, co się zdarzyło, ale też i to, jak to interpretować. Tak jak inni kapłani objaśniają świat i życie z perspektywy boskiej, tak on objaśnia słuchającym skomplikowaną rzeczywistość, lecz ze zgoła innej perspektywy: tej „młodego, wykształconego, z wielkiego miasta". Złośliwi powiedzieliby: leminga.

Jest fajnie, bez refleksji

Na tym jednak analogie z kapłanem się kończą. „Wstajesz i wiesz" pozornie nie odbiega formułą od porannych programów informacyjnych nadawanych w innych stacjach: prezenter czyta informacje dnia, przegląda prasę, jest prognoza pogody, rozmowy z gośćmi.

O ile jednak u konkurencji króluje albo informacja i polityczne rozmowy, albo telewizja śniadaniowa z jej lekkimi tematami, program Kuźniara łączy jedno z drugim: jest miejsce na rozmowę z politykami, na poważne newsy, a także na przegląd śmiesznych filmów z internetu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne