Braun, Szpot i Dubczek

Niektórzy ludzie mają w zwyczaju wtrącać ? propos, które często jest skokiem w bok od głównego tematu rozmowy. Ja do nich należę.

Publikacja: 09.08.2014 12:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

A propos zatem rzekomego pobicia policjanta przez reżysera Grzegorza Brauna we Wrocławiu sześć lat temu, o co wciąż toczy się proces...

Artyści mają, jak wiadomo, skłonności do wpadania w konflikty z władzą. W 1969 roku narastający od kilku lat konflikt sowiecko-chiński doprowadził do intensywnego strzelania między obiema stronami i zaostrzenia w Polsce antychińskiej propagandy. Jednym z etapów konfliktu była próba wykorzystania przez Sowietów muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej mieszkającej w prowincji Sinciang i strzelanina nad graniczną rzeką Ussuri.

W tym samym mniej więcej czasie wyszedł z więzienia Janusz Szpotański, skazany na trzy lata więzienia na początku 1968 roku za szeptaną operę „Cisi i Gęgacze", a właściwie za rozpowszechnianie w niej nieprawdziwych informacji gospodarczych, np. że „w gospodarczy wpadliśmy korkociąg przez ten przeklęty rurociąg", i za szkalowanie partii i jej kierownictwa. W więzieniu Szpotański na podstawie samych gazet takich jak „Trybuna Ludu" i „Żołnierz Wolności" (jeśli ktoś nie rozumie lub nie pamięta, czym był komunizm, powinien wziąć do ręki którąś z tych gazet) opisał wydarzenia marcowe w „Balladzie o Łupaszce", którą, podobnie jak uprzednio operę, deklamował w mieszkaniach przyjaciół.

Którejś nocy, na gazie, Szpotański przechodził koło ambasady chińskiej, mocno strzeżonej przez milicjantów, i zobaczywszy chińską flagę, zaczął wznosić radosne okrzyki, między innymi „niech żyje towarzysz Mao, który wykończy czerwoną hołotę".  Jeden z milicjantów, prawdopodobnie po przyspieszonych kursach walki wręcz, rzucił się na niego (nie było to trudne: Szpotański był raczej niewielki) i połamał mu nogę. W bólach, póki nie przyjechała karetka pogotowia, Szpotański jeszcze krzyczał do ciemnej ambasady i przerażonego milicjanta, że towarzysz Mao nie wybaczy Gnomowi (czyli Gomułce) „polskich reperkusji zajść nad rzeką Ussuri". Już ze szpitala, o trzeciej czy czwartej w nocy, Szpotański zadzwonił do swoich dwóch przyjaciół: mecenasa (późniejszego premiera) Jana Olszewskiego i Andrzeja Zabłudowskiego, mojego ówczesnego męża.  W szpitalu na Solcu zobaczyliśmy kilku pielęgniarzy próbujących powstrzymać wyrywającego się z ich rąk Szpotańskiego.

I tu kolejne à propos Grzegorza Brauna, którego niedawno „dwóch policjantów aresztowało w domu ok. godz. 7.00 rano. Doprowadzono go w kajdankach do komisariatu, skąd po przeprowadzeniu formalności znowu zakuto go w kajdanki i przewieziono do aresztu przy ulicy Świebodzkiej. Potem reżyser został poddany kolejnym procedurom: zrobiono mu zdjęcia, przeprowadzono badania lekarskie (m.in. RTG), przeszedł rozmowę z wychowawcą".

Okazało się że Szpotański (w odróżnieniu od Brauna?) nie pozwala sobie zrobić prześwietlenia złamanej nogi i, wyrywając się, krzyczy „nie pozwolę zrobić z siebie drugiego Dubczeka". Po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację zatrzymano i zawieziono do Moskwy wojskowym samolotem tak zwaną delegację przywódców praskiej wiosny z Aleksandrem Dubczekiem na czele, którzy podpisali (wszyscy z wyjątkiem jednego) stosowne dokumenty. Jeszcze przez rok Dubczek funkcjonował publicznie, ale był blady i niemrawy, więc rozeszły się wtedy pogłoski, że w Moskwie napromieniowano Dubczeka promieniami rentgena lub radioaktywnym strontem.

Pogłoski okazały się fałszywe bądź też promienie były zbyt słabe i Dubczek przeżył jeszcze prawie ćwierć wieku w ciszy i w komforcie, choć bez legitymacji partyjnej.  Jesienią 1989 roku znalazł się na balkonie wraz z Havlem i cieszył się, że znów wróci możliwość budowania socjalizmu z ludzką twarzą. Trzy lata potem zginął w katastrofie samochodowej.

A propos napromieniowanego strontu. Aż do niedawna wielu ludzi, ja między innymi, uważanych było za wariatów, paranoików, którzy wierzą, że Rosja Putina może kogoś mordować. Tej opinii nie zmieniała ludobójcza wojna w Czeczenii czy mordowanie dziennikarzy nieprzychylnych Kremlowi. Nawet inwazja Krymu nie była jeszcze wystarczająca. Dopiero zestrzelenie samolotu MH-17 magicznie zmieniło opinię publiczną i działania polityków. Putin okazał się bardzo be. I tak jak zawsze bywa, zdystansowali nas świeżo nawróceni, którzy prześcigają się w biegu do publicznej aprobaty.

Oburzenie świata zaszło tak daleko, że Wielka Brytania energicznie wkroczyła do akcji i postanowiła wznowić śledztwo w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki, zamordowanego w Londynie osiem lat temu za pomocą napromieniowanego polonu. Każdy szczegół tego morderstwa był znany, łącznie z nazwiskiem mordercy, który mieszka w Moskwie (chyba że jest w okolicach Doniecka). Sowieci (i ci poprzedni, i ci obecni) opracowali dziesiątki metod mordowania przeciwników, od toporka (Trocki) przez cyjanek (Bandera), rycynę (Bułgar Grigorij Markov) po polon i na pewno wiele innych, nieznanych nam jeszcze metod. Może ta postmalezyjsko-lotnicza odwilż skłoni niektórych do wznowienia niektórych zapomnianych czy zaniedbanych śledztw?

PS A propos inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację – 20 sierpnia minie 46 lat. Na czele ludowego Wojska Polskiego stał Wojciech Jaruzelski.

A propos zatem rzekomego pobicia policjanta przez reżysera Grzegorza Brauna we Wrocławiu sześć lat temu, o co wciąż toczy się proces...

Artyści mają, jak wiadomo, skłonności do wpadania w konflikty z władzą. W 1969 roku narastający od kilku lat konflikt sowiecko-chiński doprowadził do intensywnego strzelania między obiema stronami i zaostrzenia w Polsce antychińskiej propagandy. Jednym z etapów konfliktu była próba wykorzystania przez Sowietów muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej mieszkającej w prowincji Sinciang i strzelanina nad graniczną rzeką Ussuri.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał