Nic więc dziwnego, że w USA często spotykany jest pogląd, iż Polska jest najspokojniejszym, najbardziej dojrzałym, najstabilniejszym politycznie i najbardziej udanym gospodarczo państwem „po przejściach". (Oczywiście z wyjątkiem Estonii, do której wszyscy już się przyzwyczaili, że jest prymusem, więc nie ma co o niej pisać i mówić.) Nie jest już politycznie poprawnie mówić o państwach postkomunistycznych.
Tak jak komunizm oficjalnie skończył się w Polsce w 1989 roku, tak postkomunizm zmarł oficjalnie wraz z przystąpieniem Polski do NATO dziesięć lat później. Nie zważając nawet na ironię faktu, że wchodząc do NATO, postkomunistyczna Polska wprowadziła do struktur tej – bądź co bądź wojskowej – instytucji wychowanków komunistycznych, zwłaszcza sowieckich akademii wojennych. I to nie byle jakich absolwentów, często prymusów Akademii im. Frunzego, służących potem wiernie w ludowym Wojsku Polskim pod dowództwem Wojciecha Jaruzelskiego.
Z niezrozumiałego dla mnie powodu nie wypada też zbytnio rozwodzić się nad tym, że Polska ma otwartą granicę z Rosją i że może to mieć znaczenie dla bezpieczeństwa Polski. Granica jest oczywiście z obwodem kaliningradzkim i w ciągu dwóch lat przekroczyły ją miliony osób (wedle konsula generalnego RP w Kaliningradzie Marcina Nosala w samym 2013 roku „6 milionów osób przekroczyło polsko-rosyjską granicę w ramach małego ruchu granicznego" – źródło Radio Olsztyn).
Warto pamiętać, że obwód kaliningradzki liczy niecałe pół miliona mieszkańców. Z małego ruchu granicznego mogą korzystać wszyscy, którzy zamieszkują ten obwód od co najmniej trzech lat. Niewielka przeszkoda, skoro po zajęciu Krymu przez Rosję chętnym wydawano rosyjskie paszporty z dowolnymi miejscami zamieszkania (np. Magadan).
W kwietniu tego roku, już po aneksji Krymu „Premier Donald Tusk zapewnił, że mały ruch graniczny na granicy z Rosją nie zostanie wstrzymany na skutek wydarzeń na Ukrainie. Prezes Rady Ministrów stwierdził, że należy oddzielić działania podejmowane przez Federację Rosyjską na arenie międzynarodowej od utrzymywania dobrosąsiedzkich relacji pomiędzy obywatelami Polski i Rosji. Donald Tusk zwrócił także uwagę, że rezygnacja z małego ruchu granicznego na granicy z Rosją dotknęłaby w największym stopniu mieszkańców rejonów przygranicznych północno-wschodniej Polski. W opinii Donalda Tuska napięta sytuacja polityczna nie powinna mieć wpływu na codzienne stosunki Polaków i Rosjan, zwłaszcza w obszarze małego ruchu granicznego. Jest to tym bardziej istotne, że istnieje ryzyko dokonywania przez stronę rosyjską prowokacji, w celu szkalowania dobrego imienia Polski w Rosji oraz na arenie międzynarodowej" (za www.defence24.pl ).