Dużo się dzieje wokół propozycji pokojowych dla Ukrainy. Czy jest możliwe, żeby zawieszenie broni zostało zawarte w krótkim terminie? Nie mówię, że do końca roku, bo to już się chyba nie uda.
Wszystko zależy od tego, jak długo jeszcze Ukraina jest się w stanie bronić. Niedawno byłem w Kijowie, miałem przyjemność rozmawiać z byłymi ministrami, redaktorami naczelnymi gazet, prezesami firm, a więc nieprzypadkowymi osobami. I ku mojemu zaskoczeniu byli bardzo podzieleni w ocenach. Jedni twierdzili, że Ukraina może się dalej bronić, że system energetyczny wytrzyma, a nawet, jak nie wytrzyma, to Ukraińcy nie złożą broni. Inni twierdzili, że poziom demotywacji, poziom wykrwawienia sił zbrojnych jest tak duży, iż trzeba zmierzać w kierunku zawieszenia broni, bo lepszej pozycji negocjacyjnej Ukraina sobie nie wywalczy. Sądzę, że prezydent Wołodymyr Zełenski jak najbardziej chciałby zakończyć tę wojnę. Ostatnio udzielił wywiadu mediom ukraińskim, w którym przyznał, że obecnie Ukraina nie ma siły, żeby odbić Krym i inne tereny okupowane przez Rosję. Zatem jest realistą. Problem polega na tym, że rosyjskie oczekiwania idą dużo dalej. Gdyby je zaakceptować, to nie dawałyby szans na trwałe zawieszenie ognia.