Pozornie Putin musiałby być szalony, by angażować się w kolejną wojnę. Azerbejdżan nie jest maleńką, izolowaną republiką kaukaską. Nie jest też krajem bezbronnym, jak sąsiedzka Armenia. Erewań nie ma ważnych sojuszników i zawsze był zdany na Moskwę. A jednak udało mu się w ostatnim czasie zerwać z rosyjskiej smyczy. I to właśnie ze względu na niedotrzymanie przez Kreml zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa Armenii. Rosyjskie gwarancje okazały się nic niewarte. Mając na karku konflikt w Ukrainie, Moskwa nie chciała się angażować w konflikt z Azerbejdżanem, co nie tylko rozczarowało Erewań, ale skłoniło premiera Armenii Nikola Paszyniana do kursu na Unię Europejską.
Czytaj więcej
Samolot pasażerski z 67 osobami na pokładzie rozbił się w Boże Narodzenie w pobliżu miasta Aktau...
Kto odpowiada za katastrofę samolotu Azerbaijan Airlines 8243 z 2024 r.
To, że nic z tego nie wyjdzie, to osobna sprawa. I nie bez znaczenia dla Azerbejdżanu, ale o tym za chwilę. Bo ważniejsze jest Baku i coraz gorętszy konflikt w sprawie odpowiedzialności za zestrzelenie w grudniu 2024 r. samolotu Azerbaijan Airlines 8243 nad Groznym. Jak pamiętamy, samolot, wskutek ataku rakietą wystrzeloną z wyrzutni Pancyr-S1, musiał pilnie lądować. Rosja jednak nie wyraziła zgody na lądowania awaryjne na jej terytorium. Przyziemienie samolotu odbyło się więc w pobliżu międzynarodowego lotniska Aktau w Kazachstanie. W efekcie katastrofy spośród 67 pasażerów i członków załogi zginęło 38 osób, w tym obaj piloci i stewardesa, a 29 osób przeżyło z ciężkimi obrażeniami.
Pozornie Putin musiałby być szalony, by angażować się w kolejną wojnę. Azerbejdżan nie jest maleńką, izolowaną republiką kaukaską. Nie jest też krajem bezbronnym, jak sąsiedzka Armenia.
Jak zachowała się po tej katastrofie Rosja? Rzec można – tradycyjnie. Mimo iż Władimir Putin osobiście przeprosił azerbejdżańskiego lidera Ilhama Alijewa za „tragiczny incydent” w rosyjskiej przestrzeni powietrznej, Rosja oficjalnie nie przyznała się do sprawstwa. Można też, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, założyć, że nigdy się nie przyzna. Oficjalne przyznanie musiałoby się bowiem wiązać nie tylko z wypłatą przez Rosję odszkodowań, ale także pociągnięciem do odpowiedzialności sprawców. A na to Rosja nigdy się nie godzi. Przykładów w tej sprawie mamy wiele, by wspomnieć przypadek tragicznej katastrofy polskiego tupolewa w Smoleńsku w 2010 r. czy zestrzelenie samolotu Malaysia Airlines nad wschodnią Ukrainą w lipcu 2014 r.