Pewien aktor związany z polskim kinem sensacyjnym lat 90. opowiadał mi, że spotkała go w tamtych czasach przygoda. W knajpie został kiedyś zaczepiony przez ludzi, których zdarzało mu się w filmie portretować. Ale oni akurat nie byli jego fanami. Jeden wyciągnął w końcu pistolet i przytknął aktorowi do głowy. „Teraz też będziesz taki cwany jak w tych swoich filmach?” – zapytał. Szczęśliwie, chodziło mu tylko o show. Nie miał zamiaru użyć broni. Jaki z tego morał? Gangsterzy też oglądają kino gangsterskie. Jeśli ktoś nie wierzy, niech poczyta o historii amerykańskiej mafii, której przedstawiciele po premierze „Ojca chrzestnego” zaczęli naśladować pokazywane tam rytuały. Tymczasem Mario Puzo, autor książki i scenariusza, wszystko zmyślił. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Świat zorganizowanej przestępczości jest hermetyczny, źródła w zasadzie nie istnieją, w związku z tym opisujący go autorzy skazani są na fikcje albo domysły.