Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 29.06.2025 23:08 Publikacja: 31.01.2025 14:55
Bogusław Chrabota
Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz
A więc wylądowałem na ostatniej stronie „Plusa”. Po ponad 12 latach pisania edytorialu i dokładnie 627 tekstach otwierających nasz tygodniowy magazyn jestem na ostatniej kolumnie. Spytacie, jak się z tym czuję? Nieźle. Wszelkie sugestie, że mogę się czuć jak psi ogon czy ostatni, na siłę doczepiony do pociągu wagonik, stanowczo odrzucam. Nie czuję się ani doczepiony, ani odstawiony, ale – tak naprawdę – nobilitowany. Bo to nie tylko biblijna prawda, że ostatni będą pierwszymi, ale również prosta zasada z analogowej (czyli niesłusznej) przeszłości; pismo ogląda się od strony okładki i strony ostatniej. Co więcej, w polskiej tradycji ostatnia strona była zarezerwowana na kęsy najsmaczniejsze. Ktoś pamięta ostatnią stronę „Przekroju”? Z wierszem Ludwika Jerzego Kerna i Filutkiem? Albo „Tygodnika Powszechnego”? Byli tacy, co czekali z rumieńcem na kolejny numer „TP” dla jego ostatniej strony. A potem raczyli się każdym słowem Stefana Kisielewskiego, Ewy Szumańskiej czy Piotra Wierzbickiego.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas