Pan Jakub Sito jest dyrektorem warszawskiego oddziału Telewizji Polskiej i właśnie udowadnia, że w państwie rządzonym przez partię z obywatelskością w nazwie można zajmować najwyższe stanowisko kierownicze w publicznym medium bez elementarnego rozumienia podstaw demokracji – praw, jakie w niej mają obywatele, i roli, jaką w niej odgrywają media. Wystarczył jeden gniewny wpis premiera i urzędnik oddelegowany przez niego na odcinek „odzyskiwania dla obywateli” mediów publicznych już wie, co ma robić. Dziennikarze przestaną promować Ostatnie Pokolenie, wymieniając je z nazwy, będą za to „mówić o skutkach protestów, podkreślając jednocześnie, że są one nielegalne” – jakby mówienie o skutkach protestów i ich nielegalnym charakterze było bez przyzwolenia premiera niemożliwe lub niewskazane. Ale widać, niektórzy potrzebują jasnego wytyczenia kierunku.