Przełożenie kongresu Prawa i Sprawiedliwości z 28 września na 12 października szybko obrosło teoriami spiskowymi. Jarosław Kaczyński miałby nie zdążyć z negocjacjami, w następstwie których ma zostać przyłączona do jego partii Suwerenna Polska. Niektóre media donosiły też o szykowanych przez prezesa PiS decyzjach personalnych lub o wycofywaniu się z przygotowanych wcześniej zmian. Uporanie się z problemami miało wymagać dodatkowego czasu.
Czytaj więcej
Czy cięcie równo z trawą wszystkich głów, które nie są do końca „nasze”, to żelazna zasada resortu kultury? I kto ją wymyślił?
Co wolno robić opozycji w czasie powodzi
Wszystko wskazuje na to, że te wieści są nieprawdziwe. Jedyną realną przyczyną zmiany jest ta podana do wiadomości: powódź. Politycy PiS tłumaczyli, że są zajęci pomocą powodzianom, więc na partyjne obradowanie czas przyjdzie później.
Na pewno w permanentnym pojedynku polityków na wrażenia zajmowanie się sobą, gdy fala powodziowa na Odrze nawet nie przebyła całej drogi, mogło zostać przez Polaków źle odebrane. Zwłaszcza że propaganda obozu rządzącego obraca przeciw formacji Kaczyńskiego demonstrację przed Ministerstwem Sprawiedliwości z soboty 14 września, kiedy sytuacja powodziowa wyglądała źle. Tematem wiecu były przypadki łamania prawa i standardów praworządności, ale na pewno nie klęski żywiołowe.
Natychmiast skorzystał z tego wtedy poseł Tomasz Trela z Nowej Lewicy, jeden z najagresywniejszych polityków rządzącej koalicji. „Południe Polski walczy z żywiołem, a banda nieudaczników protestuje w Warszawie broniąc kumpli kryminalistów i przyszłych kryminalistów. PiS to jednak stan umysłu” – obwieścił na platformie X. Inni politycy rządowej większości to podchwycili.