Ciekawe, że wykształcenie ma zupełnie inne. Nie, nie public relations – ta dziedzina nigdy go nie fascynowała, zresztą w 1985 roku była jeszcze w powijakach. Wtedy wybrał elitarny i snobistyczny handel zagraniczny na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego, czyli ten sam kierunek, który wcześniej przerósł Aleksandra Kwaśniewskiego. Nauka Kurskiego też się ciągnęła (w sumie: 12 lat), bo walczył z komuną, działał w podziemiu, pracował w telewizji, brał urlopy dziekańskie, bywał relegowany z listy studentów albo nie miał werwy.
Z tego powodu wykładowcy – zresztą w większości ci sami co u Kwaśniewskiego – czasem dogryzali, że bywa przebojowy jak starszy kolega – ba, zdarzało mu się siadać na tym samym miejscu w sali! – lecz pewnie też nie skończy studiów. W 1995 roku, gdy wybuchła afera z niedoszłym magisterium przyszłego prezydenta, Kurski nie chciał popełnić tego grzechu, więc się zawziął i napisał pracę magisterską. Temat: „Wybrane aspekty podatku dochodowego w Polsce i Europie. Ocena porównawcza. Wnioski i postulaty". Obronił się dwa lata później.
Jak brat z bratem
Podobnie jest w przypadku koleżanek z uczelni, które zagadywane o Kurskiego taktownie milczą. On sam mówi, że studiowanie w rodzinnym mieście nie generuje wielu wspomnień, bo przecież po zajęciach idzie się do domu zamiast do akademika lub w miasto – i gdzie tu miejsce na przygody? A jednak charakter od zawsze miał zabawowy, więc – jak przypomniały ostatnio media – z jego pokoju często dochodziły śmiechy dziewcząt, brzęk butelek, akordy gitary. Tymczasem vis-a-vis, za drzwiami u starszego brata, panowała podniosła atmosfera: patriotyczne obrazy i piłsudczykowskie szable.
Jarosław był wycofany, Jacek przebojowy: dowodził grupą na podwórku i w klasie, lubił, jak ludzie na niego patrzą i podziwiają wyczyny. Może dlatego uwielbiał futbol: kibicował Lechii Gdańsk i chodził na mecze, ale przede wszystkim sam grał w juniorach, co przerwała kontuzja. Zbigniew Girzyński jest już poza polityką, więc o Kurskim mówić nie chce, bo egzegeza jego przypadku nie pomoże mu w pracy naukowej na UMK. Ale pytany o porównanie kolegi z postacią historyczną odpowiada bez wahania: „Maradona". Rzeczywiście – świetnie kiwa i czasem zagrywa ręką.
Czytaj także: Kurski przeciw Kurskiemu