Wielu wierzyło, że druga rocznica rosyjskiej napaści na Ukrainę przypadnie na zupełnie inny kontekst militarny, polityczny i społeczny. Rok 2023 powinien być bowiem rokiem wielkiego przełomu w rosyjsko-ukraińskim konflikcie, miał przynieść przełamanie linii frontu przez Kijów i rozpocząć proces wyzwalania kolejnych terytoriów spod moskiewskiej okupacji. Kluczem do tego miała być wielka kontrofensywa, którą poprzedziły wielomiesięczne szkolenia tysięcy ukraińskich żołnierzy przeprowadzane przez instruktorów wojsk NATO oraz napływ nowoczesnego sprzętu z Zachodu. Okoliczności na froncie miały być sprzyjające – zmęczenie rosyjskiej armii, jej ogromne straty osobowe i sprzętowe, a także potencjalny kryzys wywołany buntem Prigożyna dawały nadzieje na sukces. Wokół tej kampanii nabudowano wielkie oczekiwania, z różnych ośrodków kijowskiej władzy suflowano nawet scenariusze mówiące o rychłych walkach o Krym.