Śmierć ośmioletniego Kamila, z ręki ojczyma i za przyzwoleniem patologicznej rodziny, wywołała w Polsce gorącą dyskusję. Na ile zawiniła domniemana atmosfera tolerancji wobec przemocy domowej? Czy Zjednoczona Prawica, rządząca od prawie ośmiu lat, wytworzyła tę atmosferę w imię ochrony rodziny? W imię zabezpieczania jej przed nadmierną ingerencją ze strony państwa?

Tak co najmniej sugerują politycy opozycji i niektórzy eksperci. Czasem trudno mówić tylko o sugerowaniu. Donald Tusk zaraz po wybuchu sprawy zamordowania Kamila mówił wprost, że politycy PiS osłaniają sprawców bicia dzieci (choć równocześnie domagają się dla nich kary śmierci – to odpowiedź na opinię premiera Morawieckiego). Tusk opowiadał o „królach życia”, którzy biją swoje rodziny, upijają się, a jednak są wspierani finansowo przez państwo. W odpowiedzi PiS oskarżyło go o obrażanie Polaków pobierających pieniądze w ramach 500+.