Leonard Mlodinov: Emocje. Jak uczucia kształtują nasze myślenie

Ludzie mówią o psychopatach tak, jakby byli „szaleńcami”, ale konotacją „szaleństwa” jest „irracjonalność”, a psychopaci tak nie postępują.

Publikacja: 17.02.2023 17:00

Corporibus, sequi cone id qui core sum, sin cuptatia perio. Ut et estius ium rerum int rectota quisi

Corporibus, sequi cone id qui core sum, sin cuptatia perio. Ut et estius ium rerum int rectota quisit porestoriti dit ut labo. Itatiberum ex et aut ut as assiminctem erum quiam, sum fuga. Nem

Foto: alexkoral/Shutterstock

Idąc nocą ciemną, opustoszałą ulicą, wydaje nam się, że w odległych cieniach za sobą dostrzegamy ruch. Czy może nas śledzić jakiś oprych? Nasz umysł przechodzi w przetwarzanie w „trybie strachu”. Nagle dużo wyraźniej słyszymy szeleszczące lub skrzypiące dźwięki, których normalnie byśmy nie zarejestrowali. Nasze planowanie przenosi się do teraźniejszości, a cele i priorytety ulegają zmianie. Uczucie głodu znika; ból głowy zostaje stłumiony; koncert, na który niecierpliwie czekaliśmy dzisiejszego wieczoru, nagle wydaje się nieważny.

(…) stan lęku prowadzi do pesymistycznego błędu poznawczego; kiedy zaniepokojony mózg przetwarza niejednoznaczne informacje, wybiera te bardziej pesymistyczne spośród możliwych interpretacji. Przypomnijmy sobie, że strach jest podobny do lęku, ale powstaje jako reakcja na konkretne i aktualne zagrożenie, a nie jako oczekiwanie na możliwe przyszłe niebezpieczeństwo. Nie jest więc niespodzianką, że strach wywiera podobny wpływ na nasze kalkulacje umysłowe: interpretując bodźce zmysłowe, przypisujemy niepokojącym możliwościom wyższe niż zwykle prawdopodobieństwo. Idąc ciemną ulicą, zastanawiamy się, czy ten dźwięk to odgłos kroków kogoś podążającego za nami. Takie pytania dominują w tej chwili w naszym myśleniu.

W pewnym poglądowym badaniu dotyczącym strachu naukowcy wywołali strach u badanych, prezentując im przerażającą relację ze śmiertelnego pchnięcia nożem. Następnie poprosili ich o oszacowanie prawdopodobieństwa różnych katastrof, od innych aktów przemocy po klęski żywiołowe. W porównaniu z osobami z grupy kontrolnej, których strach nie został pobudzony, badani wykazywali zawyżoną ocenę prawdopodobieństwa tych nieszczęśliwych zdarzeń – nie tylko powiązanych incydentów, takich jak morderstwo, ale też niepowiązanych, jak na przykład tornada i powodzie. Przerażające zdjęcia wpłynęły na kalkulacje umysłowe badanych na podstawowym poziomie, czyniąc je w ogólności bardziej wyczulonymi na zagrożenia w środowisku.

Czytaj więcej

„Chołod”: Wysyp żywych urków

Silni i gniewni

Załóżmy teraz, że jesteśmy bardzo silni i świetnie wyszkoleni w samoobronie. Osoba, którą naszym zdaniem słyszeliśmy za sobą, wyłania się z cienia i żąda naszego portfela. Możemy teraz doświadczyć gniewu, a nie strachu. Psychologowie ewolucyjni mówią, że gniew wyewoluował „w służbie negocjacji, aby rozwiązywać konflikty interesów na korzyść osoby rozzłoszczonej”. Kiedy jesteśmy zagniewani, nasz rachunek umysłowy zwiększa wagę, jaką przykładamy do własnego dobra i celów kosztem innych. W istocie możecie przeprowadzić na sobie interesujący (i pouczający) eksperyment, wykorzystując wypróbowaną i prawdziwą metodę radzenia sobie z gniewem. Następnym razem, gdy wpadniecie w złość, po prostu odejdźcie. Uwolnijcie się. Dajcie gniewowi trochę czasu na rozproszenie. Następnie przemyślcie sytuację konfliktową. Zobaczycie, że teraz ważycie argumenty inaczej, z większym zrozumieniem i tolerancją dla punktu widzenia drugiej osoby.

Ludzie ewoluowali w małych grupach społecznych i musieli nieustannie angażować się w relacje zarówno oparte na współpracy, jak i antagonistyczne. W tym kontekście gniew jednostki stwarza zachętę dla innych, aby ją udobruchać. W przypadku naszych przodków wszechobecnym zagrożeniem kryjącym się za epizodem gniewu była agresja. Ponieważ silniejsze jednostki mogły więcej zyskać w walce niż słabsze i stanowiły bardziej bezpośrednie zagrożenie, można się spodziewać, że wśród naszych prehistorycznych przodków silniejsi mężczyźni łatwiej wpadali w gniew niż słabi. Badania istotnie pokazują, że jest to prawdą również dzisiaj. Korelacja jest znacznie słabsza u kobiet, które zazwyczaj są mniej skłonne do walki.

Każda emocja reprezentuje inny tryb myślenia i tworzy odpowiednie poprawki do naszych osądów i rozumowania. Na przykład wyobraźmy sobie, że doświadczamy nieoczekiwanego braku ciepła lub uczucia ze strony osoby, wobec której żywimy romantyczne zainteresowanie. Czy to naprawdę odrzucenie, czy jest to spowodowane czynnikiem, który nie ma z nami nic wspólnego, takim jak chwilowe zaabsorbowanie inną osobą? Różne stany emocjonalne będą w różny sposób wpływać na to, jak myślimy o takich sprawach. Jeśli jesteśmy w stanie emocjonalnego niepokoju, to gdy zostaniemy postawieni w niejednoznacznej sytuacji tego rodzaju, będziemy mieć skłonność do wyboru bardziej niepokojącej interpretacji i być może zaczniemy się zastanawiać, co zrobiliśmy źle. Czy powiedziałam coś niegrzecznego, gdy ostatnio byliśmy razem? Czy zapomniałem o czymś, co miałem zrobić? Podobnie jak wszystkie emocje niepokój zmierzający w złą stronę może powodować problemy, przez co zmartwienia przesłaniają zdrowy rozsądek. Z drugiej strony korzyścią płynącą z lęku jest to, że czasami bardziej negatywna interpretacja jest poprawna i przegapilibyśmy ją, gdybyśmy nie byli w stanie niepokoju, który skłonił nas do zastanowienia się nad tym, czym mogliśmy spowodować dany problem i jak możemy zaradzić tej sytuacji.

Zafałszowana ocena

Jedna z najbardziej żywych ilustracji wpływu stanów emocjonalnych na nasze kalkulacje umysłowe pochodzi ze smutnej opowieści o wyprawie na polowanie w pobliżu Bozeman w stanie Montana na początku lat 90. Dwóch dwudziestoparoletnich mężczyzn szło opuszczonym szlakiem leśnym przez gęsty las, rozmawiając o niedźwiedziach. Wyruszyli tego ranka na polowanie, ale nie natknęli się na żadne zwierzę. Młodzieńcy wreszcie postanowili wrócić do domu. Była prawie północ, a na niebie nie świecił księżyc. Czuli się wyczerpani, zdenerwowani i wystraszeni. Nadal chcieli upolować niedźwiedzia, ale o tak późnej porze i w ciemności jednocześnie bali się takiego spotkania. I w chwili, gdy mężczyźni minęli zakręt na szlaku, zauważyli duży obiekt ruszający się i hałasujący jakieś 20 metrów przed nimi. Przestraszeni, ale i podekscytowani, doświadczyli gwałtownego wzrostu poziomu adrenaliny i hormonu stresu, kortyzolu, w ich krwiobiegu.

Obrazy i dźwięki rejestrowane przez nasze zmysły nie są tymi, które odbiera nasz świadomy umysł. Zamiast tego bodźce zmysłowe trafiają do obszarów mózgu, które otrzymują surowe informacje i są przepuszczane przez kilka warstw przetwarzania i interpretacji, zanim staniemy się ich świadomi. Na przetwarzanie i interpretację wpływa nasza wcześniejsza wiedza, przekonania i oczekiwania oraz stan emocjonalny. Gdyby myśliwi nie byli przestraszeni i zaaferowani i gdyby ich umysły nie były skupione na niedźwiedziach, mogliby zinterpretować hałas i odległy ruch jako coś niegroźnego. Ale tej pamiętnej nocy obaj doszli do wniosku, że spotkali niedźwiedzia. Chwycili za strzelby, wycelowali i wystrzelili.

Ich kalkulacje umysłowe wzmocnione strachem, który miał uchronić ich przed oczekiwanym niebezpieczeństwem, doprowadziły do koszmarnej pomyłki. „Niedźwiedź” okazał się żółtym namiotem z parą kochanków w środku. Strach przed niedźwiedziami bez wątpienia uratował życie niezliczonym osobom, które w przeciwnym razie mogłyby zostać zaatakowane i zabite, ale nie tym razem. Ruchy namiotu i dochodzące z niego dźwięki były spowodowane przez kochającą się parę. Jedna z kul trafiła i zabiła na miejscu kobietę. Młody człowiek, który wystrzelił ten pocisk, został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci. Dwa lata później popełnił samobójstwo.

Ława przysięgłych nie mogła zrozumieć, jak można było pomylić trzęsący się namiot z niedźwiedziem, nawet po zmroku. Ale ławnicy nie byli podekscytowani i przestraszeni. Wszyscy interpretujemy świat i swoje w nim działania poprzez kalkulacje naszego umysłu. Emocje ewoluowały jako pomoc w dostrojeniu tych operacji umysłowych do konkretnych okoliczności, w jakich się znajdujemy. Jest to system, który rozwijał się przez wiele milionów lat. Na ogół działa całkiem nieźle, ale nawet gdy nasi przodkowie mieszkali jeszcze na afrykańskiej sawannie, z pewnością nie był to niezawodny mechanizm, a skutkiem ubocznym korzyści płynących z emocji jest nieszczęście, które może się wydarzyć, gdy coś pójdzie nie tak.

Czytaj więcej

„Zagubione człowieczeństwo. Esej o XX wieku”: Co ma poezja do bestialstwa

Emocje społeczne

Żaden gatunek nie jest statyczny, a ponieważ nasi starożytni przodkowie z biegiem czasu zaczęli wykazywać bardziej społeczne zachowania, nasz system emocjonalny ewoluował, aby dostosować się i służyć bardziej połączonemu współistnieniu. Do naszego emocjonalnego repertuaru dołączyły nowe i bardziej złożone warstwy związane z relacjami międzyludzkimi i normami społecznymi, jak lojalność, uczciwość i wzajemność. Są to tak zwane emocje społeczne, a należą do nich: poczucie winy, wstyd, zazdrość, oburzenie, wdzięczność, podziw, empatia i duma.

Na przykład oburzenie często się pojawia, gdy obserwuje się osobę naruszającą normy społeczne. Wdzięczność i podziw pojawiają się, gdy widzimy, że ktoś je spełnia, a nawet przewyższa. Wydaje się, że zazdrość i wstyd pojawiły się, ponieważ w miarę ewolucji społeczeństw ludzkich zdolność jednostki do fizycznej obrony swoich interesów zyskała kluczowe znaczenie dla utrzymania statusu i potencjału reprodukcyjnego. Jeśli partnerka mężczyzny była mu niewierna i dotarło to do wiadomości publicznej, jego towarzysze uważali, że zwiększa to prawdopodobieństwo, iż jego ojcostwo zostanie podane w wątpliwość, a tym samym zostaną zakwestionowane jego osiągnięcia w innych dziedzinach. Męski system emocjonalny obejmujący zazdrość i wstyd ewoluował, gdyż jednostki były zmuszane do przeciwdziałania takim ewentualnościom, podczas gdy silna potrzeba przywiązania u kobiety została ukształtowana przez to, że musiała znaleźć oddanego partnera, który pomógłby jej w opiece nad potomstwem.

Jonathan Haidt, obecnie profesor etycznego przywództwa na New York University, zrobił karierę, badając związek między ludzkim rozumowaniem moralnym a emocjami. Jedna z jego najsłynniejszych prac, cytowana ponad siedem tysięcy razy w literaturze naukowej, nosi tytuł „Uczuciowy pies i jego racjonalny ogon”.

Starałem się pokazać, że nasze pozornie racjonalne myśli, kalkulacje i decyzje są nierozerwalnie związane z naszymi emocjami, które działają – zwykle za kulisami – w celu zmiany naszych kalkulacji myślowych. Haidt idzie jeszcze dalej, twierdząc, że emocje, a w szczególności emocje społeczne, są głównym motorem rozumowania moralnego, jak również innych rodzajów procesów myślowych.

Duża część prac Haidta koncentruje się na roli, jaką w naszym życiu odgrywa wstręt. Naukowcy odkryli, że podstawowy aparat nerwowy, który rządził obrzydzeniem w świecie fizycznym, został dostosowany do kontekstu społecznego. Emocja, która pierwotnie chroniła nas przed spożyciem zepsutego jedzenia, rozwinęła się w drodze ewolucji, stając się strażnikiem porządku społecznego i moralnego. W rezultacie dzisiaj czujemy odrazę nie tylko do zepsutego pokarmu, ale także do „zepsutych” ludzi. W wielu kulturach zarówno słowa, jak i mimika stosowane do odrzucania odrażających rzeczy są również używane do odrzucania społecznie nieodpowiednich osób i zachowań.

Tam, gdzie śmierdziało

W jednym z artykułów naukowych Haidt opisuje, w jaki sposób wraz ze współpracownikami postanowili płacić studentom-wolontariuszom batonikami i poprosili ich o ocenę moralności różnych scenariuszy. Grupa kontrolna dokonywała tego w zwykłych warunkach laboratoryjnych, podczas gdy osoby badane robiły to w przestrzeni roboczej „zaaranżowanej tak, by wyglądała dość obrzydliwie”. Haidt postawił hipotezę, że badani pomylą fizyczne obrzydzenie płynące z ich otoczenia z obrzydzeniem społecznym związanym z czytanymi scenariuszami. Jeśli fizyczny wstręt może przeniknąć do sfery społecznej (i na odwrót), potwierdziłoby to jego poglądy, że te dwie emocje są ze sobą ściśle związane.

W eksperymencie Haidta pomieszczenie dla grupy kontrolnej było idealnie uporządkowane i czyste. W pokoju mającym wywołać odrazę stało krzesło z podartą i brudną poduszką; kosz na śmieci wypełniony tłustymi pudełkami po pizzy i brudnymi chusteczkami do twarzy; lepkie i poplamione biurko, na którym leżał pogryziony długopis i przezroczysty kubek z zaschniętymi resztkami koktajlu. Jeśli czytając ten opis, myślicie: „Wygląda jak typowy pokój w akademiku”, to znaczy, że znacie studentów lepiej niż Haidt. W swoim artykule przyznaje on, że ta próba obrzydzenia studentów nie powiodła się. Osoby z grupy „obrzydzonej” w ogóle nie uważały pokoju za obrzydliwy (na podstawie wypełnionej przez nie ankiety).

Haidt i jego koledzy odnieśli większy sukces w kolejnym eksperymencie, który wykorzystywał bardziej niezawodną metodę wywoływania obrzydzenia, nawet wśród studentów – bąki w spreju. (Okazuje się, że można je zamówić przez internet). W tym doświadczeniu naukowcy użyli spreju w pomieszczeniu eksperymentalnym na krótko przed przybyciem grupy uczestników, a następnie wręczyli im kwestionariusz sprawdzający ich postawę dotyczącą kwestii moralnych, takich jak to, czy kuzyni w pierwszej linii mogą uprawiać seks lub żenić się. Odkryli, że w porównaniu z osobami udzielającymi odpowiedzi na pytania w pokoju, gdzie nie śmierdziało, dokonywali ostrzejszych ocen moralnych.

Pomimo tego jednego niepowodzenia badania Haidta wykazują ogólnie dobrą powtarzalność. Na przykład w eksperymencie innej grupy doświadczenie obrzydzenia wywołane wypiciem gorzkiego płynu wzmocniło ocenę moralną dezaprobaty dla naruszenia zasad etycznych. I odwrotnie – myślenie o wykroczeniach przeciwko moralności doprowadziło uczestników do postrzegania niesmacznego napoju jako bardziej obrzydliwego niż grupę kontrolną. Co więcej, naukowcy udokumentowali korelację między poczuciem badanego dotyczącym jego podatności na choroby zakaźne a negatywnymi reakcjami na osoby sprawiające wrażenie chorych lub będące w podeszłym wieku, a nawet na tych, którzy, podobnie jak obcokrajowcy, po prostu wyglądają inaczej. Odkryli te same tendencje w pewnej szczególnie wrażliwej grupie, mianowicie u kobiet w ciąży.

Czytaj więcej

Najlepsi młodzi artyści Kompasu Młodej Sztuki 2022

Dlaczego to zrobiłem?

Jeśli Haidt ma rację, że emocje społeczne są podstawą naszego poczucia moralności, to te emocje są kluczowe dla naszej zdolności do współpracy i wspólnego życia w społeczeństwie. Tak jak funkcja struktur mózgowych jest często wyjaśniana poprzez badania osób z ich uszkodzeniem, tak też znaczenie emocji społecznych w utrzymaniu prawidłowo funkcjonującego społeczeństwa dobrze ilustruje to, co się dzieje, gdy dana osoba nie ma tego rodzaju uczuć, jak w przypadku psychopatów. Na przykład w 2017 roku Stephen Paddock, 64-letni były rewident księgowy, biznesmen działający w branży nieruchomości i hazardzista, wynajął sąsiadujące apartamenty na 32 piętrze hotelu Mandalay Bay w Las Vegas i przy nieumyślnej pomocy chłopców hotelowych dostarczył tam pięć walizek z bronią i amunicją. W niedzielę 1 października wystrzelił ponad 1100 pocisków w tłum uczestników koncertu odbywającego się poniżej, zabijając 58 osób i raniąc 851, wliczając w to rannych w wyniku paniki. Policja nigdy nie doszukała się motywu jego działań, nawet po latach śledztwa. W istocie wydaje się, że plan ten został zrealizowany w tak samo rutynowy sposób, jaki może charakteryzować wyjście do sklepu spożywczego.

Mniej więcej rok później inny zamachowiec wszedł do baru, gdzie grano muzykę country w Thousand Oaks w Kalifornii, odwiedzanego przez wielu studentów, w tym tych, którzy byli na koncercie w Las Vegas. Zastrzelił dwanaście osób, zanim popełnił samobójstwo. Napastnik poświęcił czas na opublikowanie relacji ze strzelaniny na Instagramie, podobnej do tej, jaką nagrywamy podczas występu naszego ulubionego zespołu. „Szkoda, że nie zobaczę tych wszystkich nielogicznych i żałosnych powodów, które ludzie włożą mi w usta, próbując wyjaśnić, dlaczego to zrobiłem” – napisał w jednym z wpisów. A potem się wytłumaczył. Czyniąc to, prawdopodobnie również wyjaśnił motywy Paddocka. „Faktem jest, że nie miałem powodu, żeby to zrobić” – napisał. „Pomyślałem, że życie jest takie $@#&% nudne, więc dlaczego nie?”.

Ludzie mówią o psychopatach tak, jakby byli „szaleńcami”, ale konotacją „szaleństwa” jest „irracjonalność”, a psychopaci tak nie postępują. Przestępcom łatwo było zabić, ponieważ psychopaci nie odczuwają emocji społecznych, takich jak empatia, poczucie winy, wyrzuty sumienia i wstyd. W rezultacie ich umysłowe kalkulacje są całkowicie logiczne, lecz pozbawione emocjonalnych barier, więc psychopata, który wybiera się na polowanie na ludzi, może nie żywić takich samych uczuć do swojej ofiary jak my, strzelając ze śrutówki do ceramicznych rzutków.

Piąte wydanie Diagnostycznego i statystycznego podręcznika zaburzeń psychicznych wymienia psychopatię pod hasłem „Antyspołeczne zaburzenia osobowości”. Zaburzenie wydaje się związane z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu ciała migdałowatego, a także części kory przedczołowej, i szacuje się, że dotyka ono od 0,02 do 3,3 procentu populacji. Gdyby w Stanach Zjednoczonych częstość występowania wynosiła na przykład 0,1 procentu, oznaczałoby to ćwierć miliona dorosłych obywateli. Chociaż przypadkowe masowe strzelaniny zdarzają się coraz częściej, mamy szczęście, że impuls polowania na ludzi, nawet wśród psychopatów, jest niezwykle rzadki. Jednak brak emocji społecznych często prowadzi psychopatów do lekceważenia norm społecznych i przejawiania wzorców zachowań antyspołecznych, niemoralnych i destrukcyjnych. Wszyscy byśmy się tak zachowywali, gdyby nie nasze emocje społeczne, więc ewolucja mądrze postąpiła, że nas nimi obdarzyła.

Fragment książki Leonarda Mlodinowa „Emocje. Jak uczucia kształtują nasze myślenie”, którą przełożył Tomasz Lanczewski, ukaże się 21 lutego nakładem wydawnictwa Zysk

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Idąc nocą ciemną, opustoszałą ulicą, wydaje nam się, że w odległych cieniach za sobą dostrzegamy ruch. Czy może nas śledzić jakiś oprych? Nasz umysł przechodzi w przetwarzanie w „trybie strachu”. Nagle dużo wyraźniej słyszymy szeleszczące lub skrzypiące dźwięki, których normalnie byśmy nie zarejestrowali. Nasze planowanie przenosi się do teraźniejszości, a cele i priorytety ulegają zmianie. Uczucie głodu znika; ból głowy zostaje stłumiony; koncert, na który niecierpliwie czekaliśmy dzisiejszego wieczoru, nagle wydaje się nieważny.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Nowy „Wiedźmin” Sapkowskiego, czyli wunderkind na dorobku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Michał Przeperski: Jaruzelski? Żaden tam z niego wielki generał
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji
Plus Minus
Władysław Kosiniak-Kamysz: Czterodniowy tydzień pracy? To byłoby uderzenie w rozwój Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Jak Kaczyński został Tysonem