Centrum Biszkeku stanowi plac Ała-Too, zaprojektowany zgodnie z prawidłami socjalistycznej zabudowy. To olbrzymia przestrzeń, którą przecina kilka pasów ruchu. W najważniejszym miejscu stoi posąg Manasa, bohatera eposu narodowego Kirgizów, a przy tym najdłuższego na świecie, bo liczącego kilkaset tysięcy wersów. Tuż obok strzela w powietrze 45-metrowy maszt z flagą narodową, której strzegą żołnierze. Znalazło się tu też miejsce dla kolejnych monumentów. Jednym z nich jest posąg kobiety – Erkindik (wolność), trzymającej w dłoni tunduk, czyli okrągłą obręcz montowaną na szczycie jurty. Drugim jest kolejny symbol kirgiskiej tożsamości – to rzeźba najsłynniejszego pisarza tego narodu Czingiza Ajtmatowa.
Miłość przywiodła do Kirgizji
W tym szczególnym otoczeniu znajduje się budynek ministerstwa kultury, a w nim siedziba Domu Przyjaźni, gdzie obok przedstawicielstw kilkudziesięciu związków narodowych swoje miejsce ma Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe „Odrodzenie”, którym zarządza od początku jego powstania prof. Zenona Ślązak-Biegalijew. – Przyjechałam do Kirgistanu w 1987 roku. Do głowy mi wówczas nie przyszło, że mogą tu żyć Polacy – wspomina. – W Kirgistanie mieszkał przede wszystkim człowiek sowiecki i tożsamość narodowa nie była ważna. Po upadku ZSRR Rosjanie zaczęli stąd wyjeżdżać i okazało się, że w kraju są ludzie, którzy deklarują polskie korzenie.
Prof. Ślązak-Biegalijew zaczęła organizować życie polonijne i poznawać tych, którzy przyznawali się do polskości. Nie było ich tak wielu, bo akurat do Kirgizji nikogo nie zsyłano. Trafiali tutaj przede wszystkim potomkowie tych, którym pozwolono po śmierci Stalina na przesiedlenie ze stepowego Kazachstanu. Do Kirgizji przyciągał ich lepszy klimat. – Znam pojedyncze przypadki rodzin, które przyjechały tutaj przed rewolucją 1917 roku – opowiada profesor. – Polacy osiedlali się w Kirgistanie również w latach 1941–1942, gdy formowała się na tych ziemiach armia generała Władysława Andersa.
Czytaj więcej
- Lata 90. to były straszne czasy. Mieliśmy w Moskwie Chicago lat 30. Młodzi chłopcy, zamiast grać w piłkę nożną czy uczyć się muzyki, musieli pomagać utrzymać rodzinę. Dzieci sprzedawały gazety i myły szyby w samochodach. Serce bolało, gdy patrzyło się na tych chłopaków. Wiedziałem, że muszę uciekać - mówi Tałant Dujszebajew, trener piłki ręcznej.
Równie ciekawa jest historia samej profesor, W latach 80. XX wieku wzorowa uczennica kończy szkołę muzyczną w Łodzi i mimo przywiązania do domu rusza w wielki świat, za który uważano wówczas Moskwę. W stolicy ZSRR funkcjonują wówczas najlepsze szkoły muzyczne, w jednej z nich będzie uczyć się młoda Polka. Na miejscu okazuje się, że „wielki brat” nie jest taki homogeniczny. W Moskwie mieszkają nie tylko Rosjanie, ale też Turkmeni, Tadżycy, Ormianie, Kirgizi. Wśród nich jest młody Muratbek Biegalijew, kompozytor i przyszły twórca Kirgiskiego Konserwatorium Narodowego.