Co prawda mieliśmy wszyscy świadomość wzmagającej się presji ze strony irakijskich czy syryjskich muzułmanów, ale solidność instytucji państwa w tym regionie rodziła przekonanie, że holokaust chrześcijan jest wciąż bardzo odległy.
Czy ktoś wyobrażał sobie wtedy, że struktury państwa prysną jak złamana zapałka w jedną chwilę i to na skutek operacji militarnych Zachodu? Czy ktoś podróżujący po przyjaznych okolicach Aleppo czy Mosulu mógł wymyślić zabójczą ortodoksję tzw. Państwa Islamskiego?
To wszystko nie mogło się mieścić w granicach niczyjej wyobraźni. Byliśmy przyzwyczajeni do myśli, że najgorszy radykalizm, który wówczas symbolizowała Al-Kaida, to domena tajnych siatek, podziemnych organizacji i ukrytych dolin na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Na dodatek żyliśmy w przekonaniu, że tylko chwile dzielą nas od likwidacji tych zbrodniczych struktur. Niestety, raz otwarta puszka Pandory wyzwoliła tak nieogarnione moce zła, że delikatna stabilność, która dawała szanse przetrwania syryjskim czy irackim chrześcijanom, skończyła się w mgnieniu oka.
Upadek państwowości irackiej i wojna domowa w Syrii kończą się totalną wojną wszystkich ze wszystkimi, której największymi ofiarami są właśnie lokalni chrześcijanie. Czyżby właśnie tak miała się kończyć historia dwóch tysięcy lat religii Chrystusowej na tych terenach? Ilu ich zginęło? Ilu uciekło? Nie mamy na ten temat żadnej szczegółowej wiedzy.
Ofiarami tej wojny nie są zresztą tylko ludzie. Równie ciężkich strat doświadczają miejsca kultu. Sama legendarna i położona ledwie kilkadziesiąt kilometrów od Damaszku Malula (jedno z ostatnich miejsc, w których do dziś mówi się w zachodnim dialekcie języka aramejskiego, języka, którym porozumiewał się Chrystus) była już dwukrotnie zajmowana przez oddziały islamistów. Każda z tych czasowych okupacji kończyła się nie tylko licznymi mordami chrześcijan, ale również barbarzyńskimi dewastacjami kościołów. W żeńskim klasztorze św. Tekli czy męskim klasztorze św. Sergiusza i św. Bakchusa niszczono przedmioty liturgiczne, palono meble i ikony, zrywano z dachów krzyże i zrzucano dzwony.