Walka środowisk proaborcyjnych – bo nazywanie ich pro-choice już dawno stało się nieaktualne – o legalizację aborcji szybko przeszła z etapu „nikt nie mówi, że aborcja nie jest dobra" do etapu „niech nikt nie mówi, że aborcja jest zła". Teraz wymuszają powstrzymywanie się od moralnych ocen aborcji, niezależnie od tego, co było jej powodem i w którym momencie ciąży została dokonana. Ma być bowiem moralnie neutralna, nawet jeśli ciąża jest już tak zaawansowana, że dziecko jest zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki. Bo przecież to ciągle płód i prawa do mówienia o nim jak o farszu na pierogi postępowa lewica będzie bronić jak niepodległości.
Czytaj więcej
Krystyna Pawłowicz: „Polacy to skrzywione ryje i wieprzowe karki. Tak ta piękna, nieskrzywiona, z łabędzim karkiem pani Kinga Dunin określa swych znajomych, bo z Polakami raczej nie miała nigdy do czynienia".
Przedstawicielki Aborcyjnego Dream Teamu piszą, że „aborcja jest jedną z metod kontroli płodności, tak samo ważną jak antykoncepcja i nie ma powodu, by politycy, medycyna czy rynek narzucały nam, jaki jest lepszy sposób ochrony przed niechcianą ciążą". A osobom, które popierają prawo do aborcji w pewnych okolicznościach, ale mają czelność twierdzić, że same by się aborcji nie poddały, odbiera się prawo do uznawania siebie za zwolenników wyboru. Bo dzisiaj pro-choice to już nie walka o prawo do aborcji. To walka o zakaz jej moralnego wartościowania. To przecież tylko antykoncepcja, tak samo moralnie neutralna jak prezerwatywy. Tym samym aborcyjne lobbystki potwierdzają właśnie to, za co były – podobno krzywdząco – krytykowane. Aborcja dla nich jest jak obcięcie paznokci. I nie chodzi o zmianę prawa, tylko o trwałe zakneblowanie inaczej myślących. Dobrze, że mamy jasność.
Bo dzisiaj pro-choice to już nie walka o prawo do aborcji. To walka o zakaz jej moralnego wartościowania. To przecież tylko antykoncepcja, tak samo moralnie neutralna jak prezerwatywy. Tym samym aborcyjne lobbystki potwierdzają właśnie to, za co były – podobno krzywdząco – krytykowane.
Wiecie, jak w Ameryce przełamano tabu, jakim było palenie papierosów przez kobiety w miejscach publicznym? Agencja reklamowa pracująca dla producentów papierosów zorganizowała w Wielkanoc 1929 roku „spontaniczny" marsz kobiet nazwany Pochodnie Wolności. Dumne przeszły Piątą Aleją w Nowym Jorku, przekonane przez chciwych milionerów, że walczą o swoją wolność, gdy w rzeczywistości walczyły o (i wywalczyły) zwielokrotnienie zysków korporacji tytoniowych. Dla siebie wywalczyły jedynie to, że dziś rak płuca jest drugim po raku piersi złośliwym nowotworem u kobiet. Ciekawa jestem, czy dziś marketingowcy z korporacji farmaceutycznych mają swój udział w oddolnym ruchu przekonywania, że aborcja to wolność. Kobiety na Falach – czyli organizacja działająca na rzecz prawa do aborcji w krajach, gdzie jest ona zakazana – za tabletkę poronną biorą 70–90 euro „darowizny". To potencjalnie gigantyczny rynek, jeśli się uda całkiem złamać tabu.