Krwawa historia Osmanów

Osmanowie do kultury masowej wkroczyli za sprawą serialu. I słusznie: ich losy były równie zagmatwane, poczynania tak samo krwawe – ale tło wydarzeń i dworska oprawa o wiele bardziej barwne niż w dawnej Europie.

Aktualizacja: 04.09.2016 19:26 Publikacja: 01.09.2016 15:50

Foto: AFP/MUSTAFA OZER

Turyści w sułtańskim pałacu Dolmabahce w Stambule w ogóle nie zwrócili uwagi na starszego pana, który pewnego dnia dołączył do grupy zwiedzających. Nikomu z nich nie przyszło nawet do głowy, że gdyby nie zniesienie sułtanatu i ustanowienie republiki, człowiek ów byłby najważniejszym mieszkańcem nie tylko pałacu, ale i całej Turcji – sułtanem, rządzącym jako Ertugrul II lub Osman V?

Ertugrul Osman Osmanoglu odwiedził Dolmabahce, by odświeżyć wspomnienia z miejsca, w którym bawił się niegdyś jako mały chłopiec. Ale świadomie wtopił się w grono zwiedzających, bo nawet w swoim własnym pałacu nie chciał być specjalnie traktowany. Niedoszłego sułtana – jak zgodnie podkreślają wszyscy, którzy się z nim zetknęli – całe życie bowiem cechowała wyjątkowa skromność. W Nowym Jorku, gdzie mieszkał na stałe, zajmował przez kilkadziesiąt lat to samo niewielkie mieszkanie na Manhattanie. Żył zwyczajnie, nie miał pretensji do losu ani aspiracji politycznych, nie żywił nienawiści do republikańskich władz Turcji. A dziennikarce, która kiedyś kręciła o nim film, powiedział z uśmiechem: – Gdybym miał gorsze życie, pani film na pewno byłby ciekawszy.

Pożegnanie z ojczyzną

Dynastia Osmanów rządziła Turcją – której za ich czasów w ogóle nie nazywano Turcją, lecz państwem osmańskim, Devlet-i Aliye-i Osmaniye – przez ponad 600 lat. Jako początek przyjmuje się rok 1299, gdy Osman, syn Ertugrula, władca plemienia przybyłego z odległych stepów Azji, dokonał pierwszych podbojów w Azji Mniejszej. Koniec nastąpił 1 listopada 1922 roku, gdy decyzją nowych, republikańskich władz, kierowanych przez Mustafę Kemala Paszę, który później otrzyma nazwisko Atatürk, sułtanat został zniesiony. Kemal uważał, że radykalne zerwanie z przeszłością jest konieczne, by z upadającego imperium dało się jeszcze cokolwiek uratować, a na jego gruzach zbudować zupełnie nowy kraj.

Kalifat – przypomnijmy, że od początku XVI wieku sułtan pełnił jednocześnie funkcję kalifa, duchowego przywódcy wspólnoty muzułmańskiej – przetrwał półtora roku dłużej. 3 marca 1924 roku nastąpił ostateczny koniec. Imperium, którego władca tytułował się niegdyś panem całego świata, przestało istnieć. Dla członków rodziny osmańskiej ten dzień oznaczał koniec ich świata. Tracili wszystko: swój wyjątkowy, imperialny status, swe wpływy, swe pałace i majątki, które przeszły na własność państwa – ale także ojczyznę. Dekret wydany przez nowe władze tego samego dnia nakazywał bowiem Osmanom niezwłoczne opuszczenie Turcji. Objął 156 członków rodziny, których wyjazdowy status zróżnicowano w zależności od płci i pozycji w rodzie. W wypadku mężczyzn nakaz potraktowano najdosłowniej; najważniejszym z Osmanów dano na wyjazd zaledwie jeden dzień. Kobiety, mniej znaczące, a więc i mniej niebezpieczne dla rodzącej się nowej Turcji, potraktowano łagodniej: na wyjazd miały tydzień. W gronie wyjeżdżających nie było ostatniego sułtana Mehmeda VI Vahidettina, bo opuścił on Turcję z własnej woli już wcześniej, z chwilą likwidacji sułtanatu.

Niewielu członków królewskich rodów, którym przypadł w udziale ciężki los wygnańców, uznałoby, tak jak Ertugrul Osman, że ich życie nie było złe. Osmanowie to, co się stało, generalnie jednak przyjęli ze spokojem, być może świadomi, że ich czas dobiegł końca. Schyłek imperium to okres rozpadu i upadku i żaden z sułtanów, nawet ci, którzy próbowali je reformować, nie był już w stanie tego procesu zahamować. Wiedzieli, że nie jest to w ich mocy. Mehmed VI wiosną 1919 roku, w pożegnalnej rozmowie z Mustafą Kemalem, wyjeżdżającym ze Stambułu na inspekcję wojsk w Anatolii, powiedział to otwarcie: „Paszo, już oddałeś krajowi ogromne usługi (wkład w zwycięstwo na półwyspie Gallipoli – red.), ale teraz możesz zrobić więcej: możesz ocalić Turcję".

A sułtanat? Czy były jeszcze szanse na uratowanie rządów osmańskich? – Żadnych – uważa dr hab. Öztürk Emiroglu z Wydziału Orientalistyki UW, dyrektor Instytutu Yunusa Emre (instytutu kultury tureckiej – red.) w Warszawie. – Nikt tego nie chciał: ani Anglia, ani Francja, ani Rosja. Imperium upadło, a jego odrodzenie było niemożliwe.

Osmanowie podzielili los innych europejskich rodzin królewskich, które po pierwszej wojnie zostały wygnane ze swych „republikanizujących się" krajów. W tym doborowym gronie znaleźli się między innymi Habsburgowie i trudno nie zadumać się nad ironią historii, która wyznaczyła taki sam kres i w tym samym czasie dwóm potężnym dynastiom, które od stuleci ze sobą walczyły. Los ponuro sobie z nich zadrwił. Z drugiej strony, żartują Osmanowie, mimo wszystko zaoszczędził im sytuacji Romanowów, choć przecież zmiany, jakie w latach 20. zapoczątkowano w Turcji, z pewnością zasługują na miano rewolucji – choć cywilizowanej.

Członkowie dynastii osmańskiej rozproszyli się po całym świecie, od Libanu i Egiptu przez Francję, Wielką Brytanię, Szwajcarię po Stany Zjednoczone i Amerykę Południową. Zerwane zostały więzy, wynikające z zamieszkiwania w niemal zwartym skupisku, w pałacach tego samego miasta – Konstantynopola (nazwa Stambuł zostanie formalnie przyjęta dopiero w 1930 roku). Poczucie wspólnoty Osmanowie podkreślili przyjęciem wspólnego dla wszystkich nazwiska: Osmanoglu – po polsku „Osmanowicz".

623 lata istnienia, nieprzerwanego, poza krótkim epizodem w początkach XV wieku, gdy państwo osmańskie znalazło się pod władzą najeźdźców Timura. 36 sułtanów – padyszachów obdarzonych, aż do XIX wieku, władzą absolutną. 29 kalifów. Wielu wybitnych władców – Orhan I (ok. 1324 - 1362), Mehmed II Zdobywca (444-1446 i 1451-1481), Selim I Groźny (1470- 1520), Sulejman Wspaniały (1520–1566), w Turcji obdarzany raczej przydomkiem „Prawodawca". Ekspansja na trzech kontynentach – w szczytowym okresie potęgi Osmanów, od połowy XVI wieku do połowy XVII wieku, pod ich rządami znalazła się północna Afryka, wyspy Morza Śródziemnego, Peloponez, Bałkany, część Węgier, Bliski Wschód, Półwysep Arabski i Kaukaz.

Rządzenie państwem tak rozległym i tak bardzo – etnicznie i religijnie – zróżnicowanym nie byłoby możliwe bez sprawnej administracji, mającej w terenie sporą swobodę działania, a jednocześnie podporządkowanej sułtańskiemu rządowi – Wielkiej Porcie. Wymagało też praktykowania tolerancji. W dawnej Turcji ludzi innych wyznań – a trzeba pamiętać, że człowieka definiowała tam nie przynależność etniczna, lecz właśnie religia plus miejsce urodzenia – nie prześladowano (niechlubnym wyjątkiem było stracenie na rozkaz Selima I kilkudziesięciu tysięcy szyitów, stało się to jednak w warunkach wojennych) i w niczym nie ograniczano, poza zakazem praktykowania religii w miejscu publicznym i noszenia strojów religijnych. Musieli oni także płacić haracz, podatek nakładany na niemuzułmanów. Bez przejścia na islam kariera w służbie państwowej była jednak niemożliwa.

Prawdziwą rezerwę kadrową państwa osmańskiego tworzono dzięki systemowi devszirme – islamizowania i turkizowania młodych chrześcijan, odbieranych rodzinom, ale także dobrowolnie oddawanych przez rodziców, którzy chcieli zapewnić dzieciom lepsze życie. Wielu trafiało do służby wojskowej w zawodowym korpusie janczarów, inni do administracji. Nie przypadkiem wśród wielkich wezyrów imperium dominowali konwertyci – Serbowie, Chorwaci, Bośniacy i Grecy, ale także Gruzini i Węgrzy.

Turcy osmańscy szybko podbili zadomowionych w Anatolii Turków seldżuckich. W ciągu mniej więcej 150 lat Osmanowie urośli w siłę tak bardzo, że ich państwo stało się znaczącym uczestnikiem rozgrywek z sąsiadami. A gdy w 1453 roku zdobyli Konstantynopol, znaleźli się na szczycie.

– Władcą, który zarysował przed państwem osmańskim perspektywy imperialne, był Orhan, syn Osmana, pierwszy sułtan, który zaczął używać tytułu chana – mówi Öztürk Emiroglu. – Zdobywał nowe ziemie, stworzył korpus janczarów, był sojusznikiem władców Bizancjum, na tyle cennym, że jeden z cesarzy oddał mu za żonę swą córkę Teodorę. Stąd w Osmanach zrodziło się przeświadczenie, że żaden inny władca nie jest im równy. Uznali się za „władców świata" i tak też się tytułowali. Uważali, że stoją ponad królami, bo ci są równi wielkim wezyrom. Dopiero w 1606 roku Osmanowie w podpisanym w Zsitvatorok traktacie z Austrią uznali Habsburgów za równych sobie.

Imperium osmańskie, dodaje, całkowicie utożsamiano z dynastią Osmanów. Wszelkie uchybienie godności członków rodziny stanowiło więc zniewagę wobec państwa. Dlaczego na przykład sułtani mieli wiele faworyt, ale nie mogli się żenić? – Gdy w 1402 roku – opowiada Öztürk Emiroglu – Timur zajął Anatolię, kazał zamknąć sułtana Bajazyda I w metalowej klatce, a sam, na jego oczach, zhańbił jego żonę. Z rozpaczy i bezsilności Bajazyd zmarł. By uniknąć takich sytuacji, zawsze możliwych, bo podczas wojen wszystko mogło się zdarzyć, postanowiono, że sułtanom nie wolno będzie się żenić.

Zabić brata

Reguła zakazująca sułtanom zawierania małżeństw (choć władca mógł oczywiście pozwolić sobie na odstępstwa – dowodem małżeństwo Sulejmana Wspaniałego z Hürrem) nie była więc wcale niezrozumiała ani przypadkowa. – Przeciwnie, była w niej jasna strategia i cel – podkreśla dr hab. Emiroglu.

Jeszcze bardziej czytelne jest to w przypadku najbardziej drastycznej reguły, w myśl której sułtan, wstępując na tron, miał prawo pozbawić życia swych braci – potencjalnych konkurentów do władzy. Nie musiał tego robić, ale mógł i niejeden sułtan skwapliwie z tej możliwości skorzystał. Chodziło o to, by walka o tron nie osłabiła państwa, nie wydała go na łup zachłannych sąsiadów, nie doprowadziła do podziału i rozpadu. – Bo wszystko – mówi Öztürk Emiroglu – miało służyć przedłużeniu bytu państwa i uchronieniu go przed anarchią i wojną domową.

Tak pomyślana strategia kryła w sobie jednak zarzewie konfliktu, bo właśnie ona zmuszała synów sułtana do bezwzględnej walki. Stawką była nie tylko władza, ale i życie. Gdyby w imperium istniały jasno sprecyzowane zasady sukcesji i dobrego wykorzystania wiedzy i zdolności braci zajmujących dalsze miejsca w kolejce do tronu, pokusa podjęcia walki o władzę z pewnością byłaby mniejsza.

Zasadę bratobójstwa wprowadził Mehmed II Zdobywca, sułtan wybitny, który pokonał Bizancjum, zdobył Konstantynopol i uczynił z niego stolicę Osmanów. Rekordzistą okazał się prawnuk Sulejmana Wspaniałego, Mehmed III (1595-1603), który kazał udusić (tak zabijano członków dynastii, bo świętej krwi Osmanów nie wolno było przelewać) 19 swych braci, rodzonych i przyrodnich. Być może dlatego jego syn Ahmed I zasadę zniósł, zastępując ją dziedziczeniem tronu według starszeństwa. Lekarstwo na zło okazało się jednak co najmniej wątpliwe. Bracia bowiem mieli odtąd podlegać tzw. regule celi, oznaczającej odizolowanie ich od świata i kontaktów, które mogły być groźne dla sułtana. W efekcie jednak człowiek, który po przymusowej kwarantannie obejmował tron – a takich przypadków było niemało – w ogóle nie znał świata, którym przyszło mu rządzić; zdarzało się także, że izolacja powodowała zaburzenia psychiczne. Z takich władców państwo nie miało pożytku.

We wspaniałych wnętrzach sułtańskiego pałacu Topkapi czaiło się zresztą wiele niebezpieczeństw. Na przykład trucizna – prosta i kusząca metoda rozwiązywania problemów, stosowana i przez rywali, i przez wrogów, takich jak na przykład Persowie. Na dworze Osmanów na wszystko były jednak sposoby. – Aby uchronić sułtana przed trucizną – mówi Öztürk Emiroglu – w jego kaftan wszywano wersety Koranu. Do wykrywana trucizny służył też specjalny sułtański pierścień, przykładany do jedzenia. Jeśli było zatrute, na pierścieniu pojawiały się krople.

Tak oto imperium osmańskie niepostrzeżenie znalazło się na równi pochyłej. Kiedy i jak to się stało? – Punkt zwrotny to niewątpliwie rok 1683 i przegrana bitwa pod Wiedniem – uważa dr hab. Emiroglu. – Ale tak naprawdę schyłek zaczął się już po śmierci Sulejmana Wspaniałego. Sulejman skazał na śmierć księcia Mustafę, najzdolniejszego ze swych synów – i to był fatalny błąd.

W 1963 roku sułtanka Nesliszah zdecydowała się wystąpić o obywatelstwo tureckie. Ze spokojem udzielała odpowiedzi na pytania stawiane przez urzędników, zorientowanych przecież, kim jest wnioskodawczyni. Bez większych oporów poddała się nawet procedurze pobierania odcisków palców, choć, jak mówiła, „potraktowana została jak przestępca". Cierpliwość straciła, gdy padło pytanie o wyznawaną religię: – „Jak wam nie wstyd! – powiedziała z oburzeniem. – Obaj moi dziadkowie byli kalifami".

Dziadkowie to Mehmed VI i Abdulmedżid II – ostatni sułtan i ostatni kalif. Takie pochodzenie uplasowało Nesliszah, podobnie jak Ertugrula Osmana, bardzo wysoko w hierarchii rodzinnej. Ona sama, opuszczając Turcję, miała zaledwie dwa lata. Rodzice, książę Omer Faruk i sułtanka Rukiye Sabiha, na miejsce zamieszkania wybrali Niceę. Gdy Nesliszah dorosła, poślubiła egipskiego księcia Muhammada Abdela Moneima. Los okazał się jednak złośliwy: po wojskowym zamachu stanu z 1953 roku egipską rodzinę królewską również zdetronizowano i wygnano. Doświadczenia dwukrotnej tułaczki sprawiły, że Nesliszah skorzystała z możliwości, jakie przed Osmanami otworzył rząd Adnana Menderesa, i w 1957 roku wraz z córką Ikbal wróciła na stałe do Turcji.

Sułtankom władze tureckie zezwoliły na powrót już w 1952 roku; w 1974 tzw. amnestia objęła również mężczyzn. Wielu Osmanów, pozakładawszy za granicą rodziny – niektórzy z miejscowymi, inni z członkami innych dynastii (Zeynep Tarzi, druga żona Ertugrula Osmana, pochodziła z afgańskiej rodziny królewskiej) – nie zdecydowało się na powrót. Ci jednak, którzy wrócili, mocno podkreślają, że są u siebie. – Gdy chodzę po ulicach i widzę wszystkie te piękne rzeczy, które zbudowali moi dziadowie – powiedziała kiedyś sułtanka Nesliszah – mam uczucie, że należą do mnie. Wtedy czuję, że jestem częścią tego kraju i że tu jest moje miejsce.

Choć Osmanowie nie odzyskali przecież żadnego ze swych licznych pałaców – Dolmabahce, Ciragan, Besiktas, Yildiz i wielu innych, nie mówiąc już o najstarszym Topkapi, skąd sułtani rządzili przez wieki. I nie odzyskają, bo pałace stanowią własność państwa i jako takie traktowane są jak dobro wspólne. Niemniej grupa członków rodziny stara się o odzyskanie osobistych posiadłości swych przodków.

Członkowie Imperialnego Domu Osmanów, do którego należy dzisiaj ok. 80 osób (w tym 26 szehzade – książąt będących potomkami sułtanów w linii męskiej), dostosowali się do nowych warunków, kultywują też jednak tradycje. Sułtanatu nie ma, ale następcy padyszacha, opatrzeni kolejnymi numerami wynikającymi z sukcesji, jak najbardziej są. Funkcję głowy domu pełni najstarszy z rodu. Od śmierci Ertugrula Osmana jest nim książę Bayezid Osman, pierwszy przywódca rodziny, który urodził się już na emigracji, w 1924 roku w Paryżu. Mieszka w Nowym Jorku, służył w amerykańskiej armii i gdyby sułtanat nadal istniał, byłby 44. sułtanem.

Sułtanka Nesliszah i jej rodzina przynajmniej nie cierpieli biedy. Wśród wygnanych Osmanów byli jednak i tacy, którzy żyli więcej niż skromnie, a niektórzy wręcz w skrajnym ubóstwie. Wielu nie miało nic. Zbyt dumni, by przyjąć jakąkolwiek pomoc – chociaż oferowali im ją zwłaszcza władcy państw i państewek muzułmańskich – imali się najróżniejszych zajęć. Mehmed Orhan, głowa Domu Osmanów przed Ertugrulem Osmanem, pracował jako taksówkarz i pracownik cmentarza, ale był też doradcą albańskiego króla Zogu I.

Wdzięczność dla Atatürka

Czym zajmują się dzisiaj? Większość Osmanów działa w biznesie, w różnych branżach, od nieruchomości po telekomunikację i public relations, ale są i tacy, którzy zajęli się mniej konwencjonalnymi dziedzinami – jak Ece Osmanoglu, projektantka luksusowych butów, czy Naz Osmanoglu, popularny na Wyspach Brytyjskich twórca i aktor programów satyrycznych (co zresztą nie wszystkim w Turcji się podoba). W ten dość specyficzny sposób dały o sobie znać talenty artystyczne Osmanów, niegdyś bardzo wyraźne i wysoko cenione: Sulejman Wspaniały i jego ojciec Selim I Groźny pisali wiersze, Abdulhamid I, panujący w drugiej połowie XVIII wieku, i nieco późniejszy Abdulaziz I malowali, a Selim III I Mahmud II, pierwsi reformatorzy, komponowali muzykę, która wykonywana jest do dziś.

Wszyscy zresztą Osmanowie otrzymywali staranne wykształcenie, znali języki obce, a Sulejman Wspaniały był przy tym prawdziwym mecenasem sztuki. Hojnie wspierał artystów i utrzymywał w pałacu Topkapi dużą szkołę miniaturzystów. Sam, zgodnie z kolejną osmańską zasadą, według której każdy członek rodu powinien opanować jakieś rzemiosło, zajmował się jubilerstwem. Bardziej nietypowe dla władcy zajęcie wybrał sobie Mehmed Zdobywca, ogrodnik z zamiłowania.

Jesienią 2009 roku zmarł Ertugrul Osman, trzy lata później sułtanka Nesliszah, a że klimat polityczny w Turcji zmienił się ostatnio na bardziej przychylny Osmanom, władze nie tylko nie szczędziły zmarłym bardzo ciepłych słów, ale też zgodziły się, by uroczystości pogrzebowe odbyły się w Błękitnym Meczecie i w pałacu Yildiz. Przede wszystkim jednak zmarłych żegnały tysiące ludzi. Osmanowie zaskarbili sobie sympatię skromnością i trzymaniem się starych dobrych obyczajów. Nie dawali powodów do plotek i, w przeciwieństwie do młodych przedstawicieli europejskich rodzin królewskich, nie wywoływali żadnych skandali.

Ale najbardziej chyba ujął Turków stosunek wypędzonych Osmanów do republiki i do jej twórcy, Mustafy Kemala Atatürka. Bez żalu i wrogości. Ertugrul Osman w wywiadzie dla telewizji tureckiej ujął to tak: – To prawda, że Atatürk odsunął Osmanów od władzy. Ale gdyby nie Atatürk, Turcji w ogóle by nie było. To on na nowo ją stworzył – i ja także winien mu jestem podziękowanie.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Turyści w sułtańskim pałacu Dolmabahce w Stambule w ogóle nie zwrócili uwagi na starszego pana, który pewnego dnia dołączył do grupy zwiedzających. Nikomu z nich nie przyszło nawet do głowy, że gdyby nie zniesienie sułtanatu i ustanowienie republiki, człowiek ów byłby najważniejszym mieszkańcem nie tylko pałacu, ale i całej Turcji – sułtanem, rządzącym jako Ertugrul II lub Osman V?

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów