Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Aktualizacja: 30.09.2016 22:54 Publikacja: 29.09.2016 20:27
Tomasz M. Lerski, „Warszawa Antoniego Słonimskiego”, PIW, 2016
Foto: Plus Minus
Pamiętamy, jak to wyglądało: inscenizacja legendy o złotej kaczce, jakiś ckliwy rym z Or-Ota, drugi – z Gałczyńskiego („A niech zerknie, mój bracie/ księżyc na Mariensztacie..."), bezkrwista wzmianka o „bohaterskiej obronie stolicy". Jako scenografia na scenie – wycięta z tektury sylwetka latarni gazowej, jako podkład muzyczny – „Warszawski walczyk".
Brr. Wszystko to, jakby powiedzieli warszawscy ulicznicy sprzed wieku, „bujda na resorach", scenografia sztuczna niczym stawiane przez murarzy stachanowców ze zrabowanych we Wrocławiu cegieł kamienice na Mariensztacie, „socliryka" smakująca papierem, tynkiem i sacharyną.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Ich nazwiska nie trafiały na okładki płyt, ale to oni ukształtowali dzisiejszy show-biznes.
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa” to gratka dla tych, którzy nie lubią współgraczy…
Chemia pomiędzy odtwórcami głównych ról utrzymuje film na powierzchni, także w momentach potencjalnej monotonii.
Czasem największy horror zaczyna się wtedy, gdy przestajemy okłamywać samych siebie.
Współczesne kino częściej szuka empatii niż konfrontacji, ale wciąż uważam, że ta druga może być bardzo skuteczna.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas