Polski kierowca w Berlinie. Requiem dla bohatera

Telefon do żony, informacja do szefa, że jeszcze trochę musi poczekać, później zjedzony gdzieś w tureckim barze w Berlinie kebab, a potem... porwanie, skrępowanie, może walka. I godziny oczekiwania.

Aktualizacja: 26.12.2016 15:31 Publikacja: 22.12.2016 14:31

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Pewnie jakaś nadzieja, bo przecież ona umiera ostatnia, wspomnienia o żonie, synu. Jakieś plany, myśli, obrazy poprzednich Wigilii, bo przecież na tę tak bardzo się spieszył. W kieszeni dzwoniący, a może tylko wibrujący telefon. I wrzeszczący, a może wręcz przeciwnie – łagodny, próbujący kierować wielkim samochodem islamski terrorysta.

Niewiele wiemy o ostatnich godzinach życia Łukasza Urbana. Ale jedno wiemy na pewno. Ten człowiek był bohaterem. Z analizy służb specjalnych, raportów lekarskich jednoznacznie wynika, że mężczyzna żył jeszcze, gdy terrorysta rozpoczął swoją drogę ku zagładzie. A gdy zorientował się, do czego tamten zmierza, próbował mu przeszkodzić, szarpał się, robił wszystko, by uchronić jak najwięcej ludzi. Zamachowiec musiał się skupić na Polaku, dźgał go nożem, aż wreszcie zastrzelił. Ale w efekcie udało się uratować wiele, kto wie, jak wiele osób. One żyją, bo polski kierowca okazał się człowiekiem, który bardziej od swojego życia cenił życie innych. Oddał swoje, by ich ratować.

99zł za rok.
Bądź na bieżąco! Czytaj ile chcesz!

Kto zostanie nowym prezydentem? Kto zostanie nowym papieżem? Co się dzieje w USA? Nie przegap najważniejszych wydarzeń z kraju i ze świata!
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku