„Gazeta Wyborcza" oraz „Newsweek" napisałyby od razu: „Polska idzie drogą Putina i Łukaszenki", „Zmiana czasu – Kaczyński marzy o kremlowskich kurantach". Oko Press przeprowadziłoby analizę, której pointą byłaby teza zawarta w tytule: „Szkodliwa zmiana". Z kolei „Fakt" opisałby dramat staruszki. Kobieta z powodu niemożności przejścia z czasu letniego na zimowy cierpiałaby na chroniczną bezsenność. „Polityka" oraz TVN 24 informowałyby o gigantycznych stratach gospodarczych wynikających z zaprzestania zmiany czasu z letniego na zimowy: „Polska jest osamotniona gospodarczo, poważni biznesmeni nie będą inwestować w kraju, w którym ich zegarki chodzą inaczej niż w całej Europie". Dwudziestokilkuletni, dyspozycyjni jak zawsze, analitycy bankowi zwrócą uwagę na wzrost kosztów przelewów, za które oczywiście będą musieli zapłacić klienci detaliczni.
Krajową krytykę podchwyciłyby zachodnie media. Niemiecki „Die Zeit" pisałby: „Niemcy i Europa bronią zmiany czasu, bo to czas zmiany na lepsze. To symbol wspólnoty kontynentu, dobrego zorganizowania. Kaczyński, zatrzymując czas letni, tworzy ułudę, że polska rzeczywistość ma ciepły, słoneczny wymiar, kiedy tak naprawdę nad nią wiszą chmury nacjonalistycznego populizmu". W tym samym tonie będzie pisał również „New York Times": „Dla Kaczyńskiego odmowa zmiany czasu to odmowa współpracy z europejskimi sojusznikami. Zwrot na wschód, bo ze zmiany czasu zrezygnowali jedynie Putin i Łukaszenka". Z kolei „Time" podkreśli: „Kaczyński znowu mówi: patrzcie, to ja dyktuję warunki. To ja reguluję polski zegarek". Rosyjski dziennik telewizyjny „Wremia" będzie pisał o polskich kompleksach szlacheckich, a brytyjski „The Times" zauważy, że w Polsce obowiązuje czas Greenwich, co ułatwia relacje Polonii na Wyspach z kontynentalną ojczyzną.
Tygodnik „Do Rzeczy" dostrzeże, że przez symboliczne zaniechanie zmiany czasu dokonuje się w Polsce proces „islandyzacji", bowiem również Islandia nie przestawiała zegarków, „Gazeta Polska" przypomni o zmianach czasu podczas okupacji hitlerowskiej, a „wSieci" o tym, że pionierami takich zmian byli Niemcy.
Komitet Obrony Demokracji zorganizuje protesty, podczas których pojawi się nowy symbol. W żółte unijne gwiazdy na niebieskim tle zostaną wpisane wskazówki zegara. Przed Kancelarią Premiera stanie pikieta. Będzie miała zegar z czasem zimowym. Ryszard Petru wystąpi w Sejmie i znowu przypomni, że rok jak dobra ciąża trwa rok. Zażąda też, by Główny Urząd Miar został organem konstytucyjnym z sędzią Andrzejem Rzeplińskim na czele.
Jedna z gazet będzie chciała do specjalnego wydania dołączyć „europejskie" zegarki: z braku sponsorów skończy się na plakacie ze Sławomirem Nowakiem z zegarkiem. Kilka niemieckich sieci handlowych postanowi, że będzie pracowała w takich godzinach jak reszta firm w Europie. Ich stanowisko wesprze Angela Merkel słynnym zdaniem: „Eine Zeit, ein Euro, ein Europa".
Na znak protestu opozycja parlamentarna przez cały rok na posiedzenia Sejmu i Senatu zacznie chodzić według czasu zimowego. Członków KOD-u i w ogóle sympatyków opozycji będzie można łatwo rozpoznać po dwóch zegarkach. Jeden z czasem letnim, drugi z zimowym. Ta moda to efekt uboczny nieudanej pikiety Obywateli RP. Mieli zablokować jakąś manifestację, ale pomylili godziny i przyszli, jak już przeszła.