Nieprzypadkowo kłamstwo w sferze publicznej rozpanoszyło się w XIX wieku, aby w następnym stuleciu odnieść spektakularny triumf nad prawdą. Nieprzypadkowo, bo był to okres gwałtownej sekularyzacji życia publicznego i idącej w ślad za nią eliminacji tradycyjnej moralności, na której opierały się chrześcijańskie społeczeństwa. Postęp społeczny, odrzucając tę moralność, zrodził komunizm i nazizm – dwie najpotworniejsze ideologie współczesnego świata. Zbrodnia i kłamstwo doskonale się przecież uzupełniały.
O kłamstwach komunistycznej i nazistowskiej propagandy wiemy bardzo wiele i nie ma sensu poświęcać im tu miejsca. Rywalizacja obydwu zbrodniczych systemów nie skończyła się jednak triumfem prawdy, byłoby to możliwe być może tylko wtedy, gdyby po pokonaniu Hitlera zachodnie demokracje zdecydowały się wyeliminować również Stalina. Jednak Stalin – tyran, który był współodpowiedzialny za wybuch II wojny światowej – był zbyt cennym sojusznikiem w walce z Hitlerem, aby go potępić i zniszczyć. Wyniszczonej Europie brakowało też woli politycznej i sił, aby prowadzić wojnę o wyzwolenie wschodniej części kontynentu spod sowieckiego jarzma. W ten sposób Związek Sowiecki zapisał się w historii jako przeciwnik i pogromca Trzeciej Rzeszy, choć przecież wojna wybuchła dzięki wcześniejszemu sojuszowi obu totalitarnych państw.
Kłamstwo o Sowietach jako wyzwolicielach nadało też szczególny status komunizmowi jako ideologii „lepszej" czy „wyższej etycznie" od nazizmu. Dowodzić tego miał m.in. rzekomy indyferentyzm komunizmu w kwestiach narodowych przejawiający się np. w postawie wobec Żydów traktowanych jakoby na równi z innymi nacjami. I wszystko to, pomimo że Karol Marks pisał o „wszawych Żydach", a Stalin wpadał w coraz silniejszą obsesję antysemicką, której apogeum miały być kolejne wielkie represje, powstrzymane w ostatniej chwili z powodu śmierci dyktatora w 1953 roku. Zdołano jednak rozstrzelać działaczy Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego po tym, jak w 1948 roku stalinowska bezpieka zamordowała słynnego żydowskiego aktora i reżysera Salomona Michoelsa. Wcześniej na polecenie Stalina żydowscy komuniści stali się również ofiarami procesów pokazowych w demoludach, żeby wspomnieć tu proces Laszlo Rajka na Węgrzech w 1949 r. czy Rudolfa Slanskiego w Czechosłowacji w 1952 r. Oczywiście zarówno Rajk, jak i Slansky byli zatwardziałymi komunistami, ale przy okazji Żydami, co doskonale wpisywało się w stalinowską politykę walki z kosmopolitami, jak wtedy nazywano Żydów.
Traktowanie Żydów jako szczególnej nacji podejrzanej z racji istnienia światowej diaspory oraz wynikających stąd kontaktów i związków łączyło Stalina i Hitlera. Przy czym Hitler stworzył potworną machinę śmierci, w której zgładził miliony ludzi, a Stalin ograniczał się do punktowych ataków i zbrodni. Różnica oczywiście jest ogromna, ale nie wynika ona z wyższości komunizmu, lecz z innych priorytetów obu zbrodniarzy. Komuniści zabijali każdego, kto akurat był na celowniku partii: Polaka, Rosjanina, Żyda – i tylko w tym sensie można powiedzieć, że w ich oczach narody były sobie równe.
Prawica, czyli faszyści
Komunizm i nazizm były do siebie bardzo podobne. Oba wyrosły z lewicowego zachłyśnięcia się triumfem nauki, z odrzucenia nakazów tradycyjnej chrześcijańskiej moralności i potraktowania religii jako szkodliwego zabobonu. Oba dążyły do gruntownej przemiany społeczeństw, nie cofając się przy tym przed zbrodniami. Oba były podobne w sferze symboliki: czerwone sztandary, umundurowane bojówki, masowe imprezy, monumentalizm w architekturze i fascynacja zdrowymi, muskularnymi ciałami młodych ludzi. Do tego dochodziły wszechwładza partii i tytułowanie jej członków towarzyszami. Obie ideologie łączyła też nienawiść do kapitalizmu i burżuazji, przy czym u nazistów wiązało się to z przekonaniem, że za wielkim kapitałem ukrywają się wpływowi Żydzi. Mimo to nazizm został kłamliwie zaszufladkowany jako ideologia prawicy, choć – wziąwszy pod uwagę nawet te kilka powyższych przykładów – nie miał z nią wiele wspólnego.
Nazizm został skutecznie pożeniony z prawicą dopiero po II wojnie światowej, gdy komunizujące elity Zachodu rozpoczęły walkę o wpływy i władzę. Połączenie prawicy ze zbrodniczym i znienawidzonym powszechnie nazizmem miało ją skompromitować w oczach opinii publicznej. W podobny sposób, choć z mniej udolnym skutkiem, łączono nazistów z Armią Krajową czy Ameryką w peerelowskiej propagandzie lat 50. Polacy, którzy doświadczali już na własnej skórze „dobrodziejstw" komunizmu, odrzucali podsuwane im oszczerstwa, jednak na Zachodzie, gdzie duża część elit uległa fascynacji Związkiem Sowieckim, podobne kłamstwa znajdowały odpowiedni rezonans. Tym, co miało przekonać do rzekomo prawicowego charakteru ideologii nazistowskiej, była hitlerowska apoteoza narodu, a to pojęcie utożsamiano z prawicą, celowo zapomniawszy, że idea państwa narodowego i nacjonalizmu ma swoje źródła w lewicowej myśli oświecenia i choć była wykorzystywana przez ugrupowania prawicowe, nie stanowi jej koniecznego, integralnego składnika. Można wręcz powiedzieć, że jest przeciwnie – klasyczny konserwatyzm czerpie z chrześcijaństwa, które odwołuje się do ponadnarodowej wspólnoty opartej na tych samych wartościach. Wartościach, które lewica, w tym także nazizm, odrzucała.