Obieg informacji w sieci jest z pewnością szybszy i bardziej „demokratyczny" niż ten, który istniał w czasach hegemonii papierowej prasy. Ale czy jest to jednoznaczne ze śmiercią tradycyjnych gazet? Czy papier został już prawomocnie skazany na śmierć?
Prawa postępu nigdy nie przebiegają jednotorowo. Oznacza on zawsze raczej skomplikowanie, większą złożoność krajobrazu niż proste zastępowanie jednych jego elementów innymi. Żeby zrozumieć, jaka będzie prawdziwa przyszłość prasy, należy się przyjrzeć innym dziedzinom naszego życia, które również przechodzą cyfrową rewolucję. Jednym z tych, na których można zaobserwować najciekawsze prawidłowości, jest rynek muzyczny. W ciągu ostatnich dziesięciu lat najszybciej rozwijały się dwie, najbardziej skrajne jego gałęzie. Powstały w tym czasie i ogromną popularność zdobyły serwisy streamingowe, takie jak Spotify, Deezer czy Apple Music. Sam Spotify ma już 140 mln użytkowników, z czego ponad jedna trzecia wykupiła dostęp do płatnej wersji serwisu, umożliwiającej korzystanie ze wszystkich jego funkcji. Serwisy streamingowe zapewniają w pełni legalny dostęp do dziesiątków milionów utworów.
Jednocześnie ostatnie dziesięć lat jest też okresem wielkiego renesansu płyt winylowych. Ich sprzedaż spadała od końcówki lat 80. aż do połowy poprzedniej dekady. W 2007 r. rynek winyli był wart 55 mln dolarów, pięć lat później już 177 mln. Z każdym kolejnym rokiem jego wartość rośnie. W Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatniej dekady sprzedaż płyt winylowych wzrosła 13-krotnie. Ich popularność może być mierzona nie tylko ilością sprzedanych egzemplarzy, ale i całą powstającą wokół tego produktu otoczką. Od kilkunastu lat na całym świecie obchodzony jest tzw. Record Store Day – święto wydawców i miłośników muzyki odtwarzanej na gramofonach.
Zarówno ekspansja serwisów streamingowych, jak i renesans płyt winylowych to zjawiska, które zaszły niemal równolegle. W tym samym czasie dały o sobie znać dwie różne, ale wzajemnie uzupełniające się, potrzeby. Z jednej strony chęć niemal nieograniczonego i łatwego dostępu do muzyki, a z drugiej – pragnienie droższego, trudniej dostępnego, ale za to niemal fizycznie namacalnego kontaktu z dźwiękiem, jaki zapewnić mogą jedynie czarne krążki.
Bardzo prawdopodobne, że zbliżoną ewolucję przejdzie również rynek medialny. Tradycyjna prasa nie ma w wyścigu na newsy szans w starciu z internetem. Cyfrowy obieg informacji będzie zawsze szybszy od papierowego. Jednak tak jak prawdziwi audiofile pozostaną wierni płytom winylowym, tak poszukujący głębszej analizy i pewnych, rzetelnych informacji pozostaną „papierofilami". Nicolas Beytout, redaktor naczelny dziennika „L'Opinion", stwierdził w jednym z wywiadów, że co prawda internet zapewnia szeroką rzeszę odbiorców, ale to papier pozostaje instrumentem oddziaływania par excellence. Rzecz nie tylko w rzetelności, która jest znacznie wyższa w przypadku słowa drukowanego niż publikowanych w internecie treści, ale i w tym, że gazety istnieją fizycznie. Przetrwają tylko te z nich, które będą potrafiły podjąć grę z naturalnym ludzkim snobizmem. Coraz ważniejsza będzie się stawała nie tylko ich treść, ale i forma. Tak jak płyty gramofonowe są po prostu ładnymi przedmiotami, tak też gazety będą rywalizowały w coraz większym stopniu na polu dobieranych ilustracji, konstrukcji składu czy nawet faktury papieru. W tej rywalizacji wygrają nie tylko najciekawsze, ale i najładniejsze spośród nich.