Coraz częściej słyszymy informacje o trenerach molestujących dzieciaki, o przypadkach wykorzystywania delikatnej i pełnej emocji relacji mistrza i ucznia/uczennicy, nawet o gwałtach i podobnych przestępstwach, burzących krew nie tylko rodzicom, którzy oddali dzieci do sportu.
Mamy też nad Wisłą wyklutą przy okazji innych oskarżeń polską aferę z wykorzystywaniem seksualnym zawodniczek trenujących w kadrze Polskiego Związku Kolarskiego. W rubrykach sportowych wielu mediów są relacje z rozpraw sądowych, wyznania z przeszłości, opisy głośnych spraw w USA i Europie.
Ostatni przykład z Austrii: tydzień temu grupa byłych narciarek i narciarzy ze sławnej szkoły sportowej w Stams oskarżyła trenerów, nadzorców i kolegów o seksualną przemoc w latach 1970–2005. Alpejka Nicola Werdening (wcześniej Spiess, mistrzyni Austrii w zjeździe z 1975 roku) ujawniła, że została zgwałcona przez kolegę w internacie, gdy miała 16 lat.
Anonimowe wypowiedzi innych absolwentów ze Stams potwierdzają systematyczne molestowanie psychiczne i fizyczne, także w sposób, który w Polsce najbliższy jest okrucieństwu żołnierskiej fali, choć tak naprawdę trudno zakwalifikować opisywany w szczegółach przez świadków rytuał pasowania na narciarza, polegający na wlewaniu wosku narciarskiego w intymne otwory ciała. Sprawa bulwersuje Austrię, powstała specjalna komisja powołana przez władze Tyrolu, krajowa federacja odcina się od sprawy, oburzenie pokrzywdzonych i chęć mówienia narastają.
60 lat więzienia
Największy alarm podniesiono w USA. Niemal codziennie media piszą, że jakiś instruktor łyżwiarstwa figurowego został aresztowany za atak seksualny na uczennice albo że trener uniwersyteckiej drużyny koszykówki kobiecej został zwolniony z pracy za romans z jedną z zawodniczek. Są też sprawy znacznie większego kalibru.