Plus Minus: Jako poseł Polskiej Partii Socjalistycznej uczestniczył pan w najważniejszych wydarzeniach lat dwudziestych. Między innymi w wyborze przez Zgromadzenie Narodowe Ignacego Mościckiego na prezydenta w 1926 r. Już wtedy nie był pan entuzjastą sanacji. Podobno dosyć okrutnie zażartował pan sobie wówczas z kandydata i jego politycznych predyspozycji...
Uznałem za konieczne założenie sprzeciwu przeciwko narzuceniu kandydatury Mościckiego, w jedyny sposób, jaki w danych warunkach był dla mnie możliwy. Napisałem na kartce (przeznaczonej do głosowania na prezydenta) „Zula Pogorzelska". W istniejącym położeniu nie mogłem się z nikim porozumieć, tak że tylko jeden mój głos padł na Zulę. Zula Pogorzelska była śliczną diseuse teatru Qui Pro Quo. Śpiewała i recytowała wiersze Tuwima, Słonimskiego, Hemara i innych. Miała aparycję i dane o wiele lepsze niż Mościcki i była w kraju o wiele bardziej znana. Z pewnością na urzędzie prezydenta zachowałaby się nie gorzej od niego, a pewnie lepiej.