To hołd złożony nie tylko temu artyście, ale również warszawskiemu folklorowi – piosenkom, które powstawały na ulicach, a później podbijały radio i salony. Dodatkowym smaczkiem na płycie jest fakt, że Janek gra na oryginalnej bandżoli (odmiana banjo – red.) Grzesiuka wykonanej w trakcie jego pobytu w obozie koncentracyjnym.
Combo przypomina o tradycji, ale robi to w bardzo nowoczesnym stylu. Nie jest to cepelia albo jakiś skansen, tylko muzyka, której słuchanie jest fantastycznym doświadczeniem. Szczególnie kiedy jest wykonywana na żywo. Ludzie nie są w stanie siedzieć lub stać w miejscu, tylko od razu rzucają się do tańca i na chwilę ta stara Warszawa ożywa.