Zacznę od kwestii oczywistych, bo żyjemy w czasach, gdy jeśli się tego nie zrobi, zostanie się oskarżonym o niechęć do policji, naiwność, bycie pożytecznym idiotą Putina, a także zwolennikiem gwałtów dokonywanych na młodych Polkach. Tak więc rozumiem, że polskie służby mogą i powinny sprawdzać ludzi legalnie i nielegalnie przekraczających granicę. Sprawdzanie telefonów, analiza ich danych, a także badanie przeszłości – to coś oczywistego. Nie ma też powodów, by ulegać hybrydowemu atakowi Aleksandra Łukaszenki.
Nie wolno nam jednak zapominać, że – po pierwsze – uciekinierzy próbujący forsować polską granicę to w większości są ofiary, a nie sprawcy całej tej sytuacji. Tym bardziej nie wolno – i to po drugie – przez nieodpowiedzialne, niemoralne i nieestetyczne działania depersonalizować całej grupy migrantów czy uciekinierów.
Czytaj więcej
Władza, która nie tylko żeruje na najniższych instynktach, ale też je podsyca, siejąc lęk i wywołując nienawiść do obcych, przekracza Rubikon przyzwoitości. Nawet polityczny cynizm w cywilizowanym społeczeństwie powinien mieć swoje granice.
A coś takiego właśnie się stało w trakcie konferencji prasowej dwóch polskich ministrów, a jeszcze mocniej w części mediów, które ją później prezentowały. Zoofilskie obrazki, określanie części ludzi mianem zwichrowanych, przestępców czy dżihadystów nie jest ani specjalnie moralne (szczególnie gdy dokonuje się bez szczegółowego badania, bez analizy danych, co następnego dnia wydobywa jeden z portali, pokazując, że rzekoma krowa była klaczą, a zdjęcie – screenem z filmu nagranego jeszcze na kasetę VHS, a nie fotką wykonaną przez jednego z przekraczających granicę), ani w żaden cudowny sposób nie zwiększa naszego bezpieczeństwa. Jedynym celem, jaki osiągnięto, jest wzmożenie po prawej stronie sceny politycznej przekonania o konieczności obrony naszych granic przed ludźmi, którzy zapewne będą krzywdzić nasze dzieci (o zwierzętach nie wspominając).