Chrabota, Szułdrzyński: Skandaliczny spektakl nienawiści

Władza, która nie tylko żeruje na najniższych instynktach, ale też je podsyca, siejąc lęk i wywołując nienawiść do obcych, przekracza Rubikon przyzwoitości. Nawet polityczny cynizm w cywilizowanym społeczeństwie powinien mieć swoje granice.

Publikacja: 29.09.2021 21:00

Chrabota, Szułdrzyński: Skandaliczny spektakl nienawiści

Foto: PAP/ Radek Pietruszka

Choć wydawało się nam, że istnieje pewne minimum moralne, które nie może być przekroczone w życiu publicznym, konferencja prasowa ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych, mająca uzasadnić przedłużenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią, pokazała, że nie ma tak haniebnej rzeczy, do której nie posuną się politycy partii rządzącej dla bieżących politycznych korzyści.

Prezentowanie przez szefa MON Mariusza Błaszczaka i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego zdjęć rzekomo znalezionych w telefonach osób przekraczających granice lub na tajemniczej karcie pamięci znalezionej przez pograniczników w ściółce leśnej było skandalicznym spektaklem. Zdjęcia osób z Bliskiego Wschodu w mundurach, mężczyzna mający współżyć ze zwierzęciem, fotografie nagich dzieci, lekko tylko przykrytych czarnym paskiem, miały rzucić cień na wszystkich szturmujących naszą wschodnią granicę. Miały ich zohydzić, zdehumanizować, zabić w obywatelach przekonanie, że to istoty, które należy traktować po ludzku. Miały zasiać lęk, nienawiść, odwołać się do rasistowskich stereotypów. Wszak na potwory trzeba wysłać wojsko, a nie misje humanitarne.

Czytaj więcej

Bartłomiej Sienkiewicz: Bardziej mnie oburza seks polskiego księdza z dzieckiem, niż Afgańczyka z krową

Metody rządzących budzą skojarzenia z najczarniejszymi chwilami ludzkości, gdy to władza wysyłała sygnał, kto jest człowiekiem, a kto nie zasługuje na to miano. Fatalne skojarzenia budzi też zapał, z jakim telewizja niegdyś publiczna, ochoczo podjęła się propagowania propagandowego przekazu, prezentując przedstawione przez przedstawicieli rządu zdjęcia 24 godziny na dobę, powielając przekaz władzy. Dodatkowo szczując migrantów przypominaniem rozmaitych negatywnych historii z innych państw Europy.

Obowiązkiem państwa jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa i ochrona granic. Wschodnia granica jest granicą nie tylko Rzeczypospolitej, ale też Unii Europejskiej, dlatego jej szczelność jest kluczowa. Głównym przeciwnikiem jest jednak reżim Łukaszenki, który używa migrantów jako narzędzia presji na Unię Europejską, a zarazem zarabia na przemycie ludzi. Z tym zjawiskiem trzeba walczyć, podobnie jak z przestępcami obiecującymi za pieniądze przeprowadzić zdesperowanych Irakijczyków, Afgańczyków, Jemeńczyków i wielu innych do lepszego świata w Unii Europejskiej.

Władza, która nie tylko żeruje na najniższych instynktach, ale też je podsyca, siejąc lęk i wywołując nienawiść do obcych, przekracza Rubikon przyzwoitości. Intencje są tu jasne: wywołanie paniki w społeczeństwie ma zwiększyć poparcie dla władzy, która obiecuje, że zapewni bezpieczeństwo przed migrantami. Nawet polityczny cynizm w cywilizowanym społeczeństwie powinien mieć swoje granice.

Czytaj więcej

Treści zoofilskie na konferencji. To stare nagranie z internetu

Rządzący postępują nie tylko niemoralnie, ale też niemądrze. Ostatnio rząd polski ewakuował setki Afgańczyków, którzy pomagali państwom NATO podczas misji wojskowych, a którym groziła śmierć z rąk talibów. Tym ludziom państwo polskie obiecało pomoc i integrację. Jak to będzie możliwe, gdy równocześnie władza usiłuje wbić obywatelom do głów, że Afgańczycy, którzy chcą się dostać do naszego kraju, to terroryści, przestępcy, a do tego jeszcze zboczeńcy? W sytuacji, gdy w naszym kraju mieszka coraz większa liczba migrantów o innych rysach czy innej karnacji, bez których zresztą nasza gospodarka sobie nie poradzi, wywoływanie upiorów rasistowskich uprzedzeń jest krótkowzroczne, bo zaowocuje eskalacją ekstremizmu i społecznych napięć.

Ministrowie Kamiński i Błaszczak uderzyli nie tylko w wiarygodność własną, ale też polskiego państwa. Organizacje dziennikarskie od tygodni apelowały o wpuszczenie mediów na teren objęty stanem wyjątkowym, gdyż w innym wypadku obywatele będą skazani wyłącznie na informacje pochodzące od białoruskiej propagandy lub polskich służb. Niedająca się zweryfikować historia o karcie pamięci, o zdjęciach odzyskanych z telefonów zatrzymanych migrantów tylko potwierdza, że obawy mediów były zasadne. Skoro rządzący nie mają oporów przed zrobieniem przedstawienia z obrzydliwymi zdjęciami, ciężko będzie uwierzyć w prawdziwość jakichkolwiek oficjalnych komunikatów o tym, co dzieje się na granicy.

Choć wydawało się nam, że istnieje pewne minimum moralne, które nie może być przekroczone w życiu publicznym, konferencja prasowa ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych, mająca uzasadnić przedłużenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią, pokazała, że nie ma tak haniebnej rzeczy, do której nie posuną się politycy partii rządzącej dla bieżących politycznych korzyści.

Prezentowanie przez szefa MON Mariusza Błaszczaka i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego zdjęć rzekomo znalezionych w telefonach osób przekraczających granice lub na tajemniczej karcie pamięci znalezionej przez pograniczników w ściółce leśnej było skandalicznym spektaklem. Zdjęcia osób z Bliskiego Wschodu w mundurach, mężczyzna mający współżyć ze zwierzęciem, fotografie nagich dzieci, lekko tylko przykrytych czarnym paskiem, miały rzucić cień na wszystkich szturmujących naszą wschodnią granicę. Miały ich zohydzić, zdehumanizować, zabić w obywatelach przekonanie, że to istoty, które należy traktować po ludzku. Miały zasiać lęk, nienawiść, odwołać się do rasistowskich stereotypów. Wszak na potwory trzeba wysłać wojsko, a nie misje humanitarne.

Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni