Przypomina o tym najnowsza seria Wydawnictwa LTW, w której wyszły ostatnio zbiory felietonów autora „Alfabetu wspomnień". „Mętne łby" to teksty wydane w roku 1929. Trzydziestoletni Słonimski już wówczas był w niesamowitej pisarskiej formie. Jego teksty nie tyle dotyczą tematów politycznych czy literackich, ile prozy życia codziennego. Same w sobie są żartem, wyrazem pewnej konwencji, gry z odbiorcą.
Zastanówmy się na przykład, po co ludzie czytają gazety. „Ponieważ nie macie głosu ani boskiego daru pisania, brakuje wam talentu i inteligencji, której ja mam dosyć za was wszystkich razem – odpowiem sam na to pytanie. (...) Czytelnik jest równocześnie gadułą. Przeważna część ludzi czyta pisma, aby mieć materiał do ględzenia".
Słonimski nie oszczędzał nie tylko swoich czytelników. Dostawało się każdemu, kto akurat nawinął mu się pod pióro. Pisząc o najbłahszej sprawie, potrafił odbiorcę przenieść w swój świat, zarazić własnym humorem i uczuciami. Większość zawartych w tekstach spostrzeżeń pozostaje aktualna w dzisiejszej rzeczywistości.
Pisał z polotem i swobodą. Zbiór tak świetnych felietonów można czytać wszędzie: w pociągu, metrze, a nawet w trakcie kilkuminutowej przerwy w pracy. Jak rzekłby pan Zagłoba: „Czyste delicje, jak mi Bóg miły".
Antoni Słonimski, „Mętne łby", Wydawnictwo LTW