Więcej władzy, więcej kontroli

Coraz częściej mam wrażenie, że od wyniku obecnych wyborów prezydenckich będzie zależał kształt ustroju Polski. Taki jest też chyba cel premiera: oddając głos na kandydata PO, będzie się naprawdę wybierać inną od obecnej konstytucję

Publikacja: 12.02.2010 19:38

W nowej, przygotowanej przez Platformę wersji prezydenckie weto Sejm będzie mógł odrzucać bezwzględną większością głosów. „Prezydent byłby nadal wybierany w wyborach powszechnych, w myśl naszej propozycji, ale weto prezydenckie nie mogłoby skutecznie blokować woli większości w parlamencie, która wygrała wybory i utworzyła rząd” – tłumaczył swoje pomysły Donald Tusk. Również w sprawach dotyczących polityki zagranicznej prezydent byłby jedynie wykonawcą ustaleń gabinetu ministrów.

Rozumiem, że pomysły te akceptują zarówno Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski, dwaj główni kandydaci PO na prezydenta. Jeśli tak, to Polacy będą wybierali nie między Lechem Kaczyńskim a którymś z polityków PO, lecz między obecnym systemem podzielonej władzy wykonawczej, który reprezentuje Kaczyński, a nowym systemem, w którym prezydent będzie spełniał funkcję dekoracyjną. Tusk zrobił z wyborów prezydenckich plebiscyt za lub przeciw konstytucji.

Na pierwszy rzut oka przynajmniej niektóre postulaty brzmią racjonalnie. To prawda, obecna konstytucja w niemiłosierny sposób utrudnia rządzenie. Władza negatywna, blokująca, jest po stronie prezydenta, władza pozytywna po stronie premiera. Efekt? Wyborcy nigdy nie są w stanie rozliczyć rządu z obietnic, ten bowiem zawsze może zrzucić odpowiedzialność na prezydenta. Wydaje się zatem, że przygotowane przez premiera zmiany są logiczne.

Tyle że tak to wygląda na papierze. W rzeczywistości sprawa jest bardziej skomplikowana. Przede wszystkim nie widzę sensu – jeśli przyjąć tok rozumowania Tuska – by prezydenta wybierać w wyborach powszechnych. Tracąc kompetencje, prezydent nie będzie mógł przecież realizować własnego programu. A skoro tak, to należałoby pójść za ciosem i wprowadzić zasadę jego wyboru przez połączone izby parlamentu. Tego jednak Tusk się nie domaga, bo według sondaży zdecydowana większość Polaków chce powszechnych wyborów prezydenta. Czy nie jest to mamienie wyborców?

I drugi zarzut, poważniejszy. Wzmocnienie, a raczej ujednolicenie władzy wykonawczej jest z pewnością Polsce potrzebne. A jednak, patrząc na ostatnie poczynania Platformy, chociażby brutalne traktowanie opozycji w komisji hazardowej, nie mogę się wyzbyć wątpliwości. Bo jak wyglądałaby kontrola nad władzą, gdyby dziś PO dysponowała w parlamencie absolutną większością, a ta nie znajdowałaby na swej drodze oporu choćby w urzędzie prezydenta?

Jeśli premier chce ujednolicić władzę wykonawczą, nie wolno mu zapominać o wzmocnieniu mechanizmów kontrolnych. A namysłu nad tym w PO nie widzę.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/lisicki/2010/02/12/wiecej-wladzy-wiecej-kontroli/]blog.rp.pl/lisicki[/link]

W nowej, przygotowanej przez Platformę wersji prezydenckie weto Sejm będzie mógł odrzucać bezwzględną większością głosów. „Prezydent byłby nadal wybierany w wyborach powszechnych, w myśl naszej propozycji, ale weto prezydenckie nie mogłoby skutecznie blokować woli większości w parlamencie, która wygrała wybory i utworzyła rząd” – tłumaczył swoje pomysły Donald Tusk. Również w sprawach dotyczących polityki zagranicznej prezydent byłby jedynie wykonawcą ustaleń gabinetu ministrów.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”