W cieniu wcielenia

Chrześcijanie podczas świąt Bożego Narodzenia wspominali wcielenie Boga. W cieniu tej wielkiej prawdy pozostaje inne przekonanie tradycji Kościoła o tym, że narodziny te dokonały się z dziewicy. A Maryja – Matka Pana na zawsze pozostała dziewicą. Co oznacza ta prawda dziś? Jak ją rozumiemy? Czy człowiek współczesny może nadal wierzyć nie tylko w to, że Maryja poczęła z Ducha Świętego, ale że poród nie sprawił, by przestała być dziewicą?

Aktualizacja: 29.12.2007 03:56 Publikacja: 29.12.2007 02:56

W cieniu wcielenia

Foto: bridgeman art library

Rz:Co to znaczy, że Maryja była semper Virgo, zawsze dziewicą?

Dokładnie tyle, że Maryja była nie tylko dziewicą w momencie poczęcia, ale również w trakcie porodu i po nim. Mamy tu zatem do czynienia z zaakcentowaniem, że prawda ta nie dotyczy tylko samego poczęcia, na czym skupia się Nowy Testament, ale również tego, co było potem. Pismo Święte koncentruje się bowiem tylko na tym, że Jezus został poczęty “nie z woli męża”.

Czy prawda o tym, że Maryja była zawsze dziewicą jest dogmatem?

Nigdy – w takiej formie – nie została ona uroczyście zdogmatyzowana. Ale sformułowanie to pojawia się w dokumentach Kościoła od synodu laterańskiego w 649 roku, jest wielokrotnie przywoływane przez Ojców Kościoła, a to oznacza, że jest ona obecna w tradycji Kościoła.

I musimy, jako katolicy, wyznawać, że Maryja była przed, po i w trakcie porodu dziewicą?

Tak. Ale mówiąc o tym dogmacie trzeba zaznaczyć, co się rozumie przez dziewictwo. Współczesny człowiek skupia się przede wszystkim na aspekcie biologicznym, by nie powiedzieć medycznym. Optyka Biblii jest odmienna. Tu najistotniejszym faktem jest to, że Maryja jest Matką Boga. To jest najważniejsza prawda o niej. Wyznając zatem dziewicze poczęcie mówimy tylko tyle, że Bóg z woli Boga, i przy udziale Maryi stał się człowiekiem.

Ale czy za tym symbolicznym językiem kryją się, że tak powiem, biologiczne fakty?

To pytanie typowe dla mentalności współczesnej, która skupia się nie na pytaniach teologicznych, a w pewnym sensie ginekologicznych. Posługując się takim rozumowaniem trzeba powiedzieć, że dziewicą pozostaje wyłącznie kobieta, która ma nienaruszoną błonę dziewiczą. Ale co zrobić z osobą, która w efekcie operacji albo ćwiczeń ma naruszoną błonę? Czy jest ona dziewicą, czy już nie? Przecież trudno jej w sensie ścisłym odmówić dziewictwa? I chyba nikt jej go nie odmówi. A to oznacza, że nie należy w debacie nad dziewictwem schodzić do poziomu czystej ginekologii.

Jeśli dobrze rozumiem chodzi o to, że istotą tej prawdy nie jest obecność lub nie błony dziewiczej, ale fakt, że Maryja nigdy nie podjęła współżycia płciowego?

Tak rozumie to tradycja Kościoła. Oczywiście istnieją pewne pytania biblijne, ale nie są one w tej kwestii rozstrzygające. Z żadnego z tekstów biblijnych nie da się wyciągnąć wniosku, że było inaczej, niż przyjmuje to tradycja.

A co chce przez to przekazać tradycja? Co mówi nam o świecie, wierze prawda, o której teraz rozmawiamy?

To jest wyraz wiary, która skupiona jest na boskim macierzyństwie Maryi. Ojcowie Kościoła postrzegają Maryję jako sanktuarium, świątynię, w której zamieszkał Bóg. I – jako takie – musi być ono zarezerwowane tylko dla Niego.

Ale czy to jest jeszcze efekt mentalności hebrajskiej, czy już hellenistycznej?

Tego typu rozróżnienia nie do końca mają sens. Nowy Testament i pewna część Starego pozostają pod znaczącym wpływem tradycji greckiej, podobnie zresztą jak Ojcowie Kościoła. W Biblii hebrajskiej mamy więc swoiste napięcie. Z jednej strony ogromny nacisk na płodność, małżeństwo, macierzyństwo, które realizują się jak najbardziej materialnie. Dla Starego Testamentu współżycie małżeńskie w niczym nie narusza czystości, a interpretacja talmudyczna dochodzi wręcz do wniosku, że mężczyzna niepodejmujący współżycia nie staje się w pełni człowiekiem. Ale to tylko jedna strona. Już bowiem w Starym Testamencie mowa jest o ludziach, którzy decydują się na bezżenność – jak to ujmuje Talmud – ze względu na miłość do Tory. Istnieją zatem powody dla podjęcia pewnego stylu życia. I myślę, że Kościół rozważając tajemnicę Maryi, rozważając jej całkowite oddanie Bogu, odwoływał się do Biblii, w której mamy ludzi całkowicie poświęconych Bogu, którzy nie zdecydowali się na podjęcie życia małżeńskiego. I tak zapewne postrzegano Maryję, jako osobę, której także ciało stało się całkowicie oddane samemu Bogu. Błędem byłoby jednak wyciąganie z tego wniosku, że najlepsze byłyby tzw. białe małżeństwa. Czystość, aseksualność nie jest bowiem dobrem samym w sobie, a jedynie ze względu na Boga i posłanie, jakie nam On dał.

ojciec dr Tomasz Kot, jezuita, biblista, pracownik Papieskiego Wydziału Teologicznego Bobolanum oraz Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie

Co rozumiemy przez dziewicze poczęcie Jezusa Chrystusa?

Mówiąc najkrócej przypomina nam o prawdzie zawartej w Credo apostolskim, w którym wyznajemy, że Jezus Chrystus „począł się z Ducha Świętego”. Nie ma On zatem ludzkiego ojca, ale został stworzony w łonie matki przez stwórczego Ducha Boga. Również narodzenie Jezusa Chrystusa dokonuje się dzięki specjalnej interwencji bożej, która wypełnia obietnice dane w Starym Testamencie. Narodziny te są więc cudem, dzięki któremu Bóg rozpoczyna odkupienie swego ludu z jego grzechów. Ma to być widzialny znak tego, że Ten, który się narodził jest rzeczywiście Synem Bożym.

Jednym słowem prawdę o dziewiczym poczęciu i równie dziewiczym narodzeniu trzeba traktować dosłownie?

Oczywiście. Nauka ta związana jest z dogmatem o bożym macierzyństwie Maryi, sformułowanym na soborze efeskim. A jeśli mamy do czynienia z tekstem dogmatycznym, to musimy pamiętać, że jego formuły są stałe i niezmienne, nawet jeśli mogą ulegać coraz głębszemu rozumieniu. Formuła ta jest zatem w treści stała, a my musimy ją pojmować coraz głębiej.

I co wyczytujemy z tych formuł dogmatycznych o dziewiczym poczęciu i zachowaniu dziewictwa?

Przede wszystkim odczytujemy je w świetle Starego Testamentu. Wielu wielkich proroków czy przywódców narodu wybranego rodziło się w nim z niepłodnych matek. W ten sposób Bóg chciał przypomnieć, że to on ostatecznie darowuje te wielkie postacie ludziom. I tak samo jest z Jezusem, który jest tylko i wyłącznie Darem Bożym, jest nam ofiarowany. Ale z tej suchej formuły trzeba wyciągać także wnioski na nasze życie. Każdy z nas – poprzez przykład Maryi – jest wezwany do ofiarowywania siebie na wyłączność Bogu poprzez życie zgodne z ewangelią.

Ojcowie Kościoła mówią jednak nie tylko o dziewiczym poczęciu, ale również o tym, że Maryja była zawsze dziewicą, także w trakcie i po porodzie. Czy to również jest nauka stała?

Oczywiście. Ta prawda łączy się przecież ściśle z nauką o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny, czyli o tym, że została ona – łaską uprzedzającą – przygotowana do tego, by przyjąć w swoim ciele samego Boga, a zatem nie było w niej żadnego grzechu, nawet pierworodnego. Nie oznacza to pozbawienia jej wolności, bo ona musiała wyrazić zgodę na wybór, jakiego dokonał Bóg.

A czy formuła zachowania dziewictwa Maryi także w trakcie porodu nie rodzi obawy o jakąś formę zanegowania pełnego człowieczeństwa Jezusa Chrystusa, czy wręcz nie rodzi niebezpieczeństwa symbolicznego rozumienia wcielenia Boga?

Nie sądzę. Bo prawda o wiecznym dziewictwie nie dotyczy w głównym stopniu twierdzeń o wcieleniu, a ma uświadomić nam, że to Bóg jest sprawcą wszystkiego, a człowiek pozostaje w tym procesie bierny. Prawda ta sprawia, że Chrystus jest rzeczywiście nowym stworzeniem, nowym Adamem, ale pozostaje przy tym, choć poczęty „nie z woli męża” w pełni materialny, realny, cielesny. Dziewictwo Maryi nic w tej kwestii nie zmienia, i niczego nie umniejsza. Jej wybór nie ma przecież umniejszać znaczenia małżeństwa czy życia seksualnego.

Dogmat chalcedoński odnoszący się do dwóch natur w Chrystusie inspirował wielu filozofów, czy podobną rolę może odgrywać wiara w dziewicze poczęcie? Czy może ona inspirować współczesnych filozofów?

Przyjęcie danych objawienia poszerzyć może moje postrzeganie świata. Dzięki tekstom biblijnym może pogłębić się rozumienie człowieka, relacji międzyludzkich, a także relacji między Bogiem a człowiekiem. Ale – uwaga – filozof musi być w takiej sytuacji niezwykle ostrożny, nie powinien wkraczać na pole teologii, a zająć się jedynie może hermeneutyką teksu biblijnego.

Bo cała nasza kultura naznaczona jest objawieniem. I jeśli godzę się z tym, że jako filozof jestem człowiekiem wierzącym – to mogę brać ją pod uwagę, pamiętając jednak, że w sensie ścisłym są to prawdy objawione, których nie bylibyśmy w stanie samodzielnie uchwycić.

A czy w ogóle możemy sobie wyobrazić kulturę europejską bez prawdy o dziewiczym macierzyństwie Maryi?

Wyobrazić sobie można wszystko, ale nie ma naszej cywilizacji bez tej prawdy. Wcielenie Boga, Jego wejście w świat powiązane jest z dziewictwem, i to przemienia kulturę, wprowadza w świat pogłębione rozumienie tego, czym jest czystość, płciowość, kobiecość i męskość. Dziewictwo nie jest zatem – w kontekście cywilizacji chrześcijańskiej – jakąś teorią, ale stylem życia. Czystość, otwartość na Boga ma potężne znaczenie kulturowe.

Czy przekonania doktrynalne chrześcijan odnoszące się do faktu, że Maryja pozostała na zawsze dziewicą mają jakiś wpływ na naszą cywilizację, na kształtowanie się kultury?

Maryja Dziewica stała się najważniejszym wzorem kobiecości dla wielu pokoleń. Jako nowa Ewa stała się zaprzeczeniem kobiety seksualnie wyuzdanej, za jaką przez wieki uznawano w kulturze starą Ewę. I jako takie zaprzeczenie Maryja stała się wzorem cielesnej niewinności, który naśladować powinni wierni.

Tyle że w sensie ścisłym wzór ten realizować mogli głównie mnisi czy mniszki. A co ze zwykłymi kobietami: żonami, a nie tylko matkami?

Pozostawał ideałem, do którego można dążyć. Ale – w przypadku życia żon, zwyczajnych kobiet – istotne było także podejrzenie, jakie zrodziło „dziewicze”, nietypowe poczęcie, jakie spotkało Maryję w oczach Józefa czy w ogóle wspólnoty. Dziewicze poczęcie naraziło przecież Maryję na podejrzenie zdrady, nieprawości pochodzenia jej dziecka. Mówią o tym apokryfy, w których znajdujemy niezwykle szczegółowo opisane podejrzenia i wątpliwości Józefa. I te podejrzenia, a dokładniej wynikające z nich niezasłużone cierpienie rodziły poczucie solidarności z Maryją, wspólnoty losu. Kobieta jest bowiem także często narażona na tego typu podejrzenie, na wątpliwości męża, a odkrycie się w historii Maryi dawało siłę i nadawało sens niesłusznym niekiedy oskarżeniom. Maryja stała się dla wszystkich tych kobiet ideową, duchową osłoną, sojuszniczką w ich sytuacji.

A czy można powiedzieć, że to rozpoznawanie się kobiet w losie Maryi, dziewicy i matki – dobiegło już końca w naszej cywilizacji?

Nie sądzę. Ono się oczywiście zmieniało. W średniowieczu szczególnie ważne było dziewictwo, związany z tym jest tak mocno obecny wówczas ideał wynoszonych na ołtarze dziewic. Barok także je dowartościowuje, ale staje się ono wówczas mniej konkretne, a bardziej duchowe. Nowoczesność jednak także nie rezygnuje w dziewictwa, które zostaje wzorem. Co ciekawe jednak na przełomie XIX i XX wieku nawet w ludowej pobożności maryjnej dokonuje się ciekawe przesunięcie – od akcentowania dziewictwa ku akcentowaniu macierzyństwa Maryi. Wielkie objawienia maryjne w tamtych czasach ofiarowane są dzieciom i coraz częściej pojawia się w nich Maryja jako matka, która otula dzieci i całą ludzkość swoim płaszczem i wzywa do nawrócenia, gwarantując swoją opiekę. Macierzyństwo zastępuje więc, a może tylko odsuwa dziewictwo.

Dlaczego?

Mam wrażenie, że związane to jest z wielkimi kataklizmami XX wieku. Ludzie doznający ogromnych cierpień związanych z wielkimi wojnami czy rewolucjami potrzebują opieki. A tę zapewnić może matka.

A co z postnowoczesnością, tak często dystansującą się od tradycyjnych form pobożności? Czy dla niej, dla nas jej dzieci, maryjność pozostaje istotnym punktem odniesienia?

W pewnym sensie nasze czasy sprawiły, że w świecie religijności chrześcijańskiej, a może raczej postchrześcijańskiej Maryja zyskała konkurentkę czy może dopełnienie. Jest nią Maria Magdalena. Katolicyzm feministyczny, postmodernizujący odkrywa tę ostatnią jako nowy wzór kobiecości. Dwa tysiące lat chrześcijaństwa doprowadziło do nadmiernej stereotypizacji przedstawienia Maryi, która staje się wyłącznie dziewicą i bolesną matką. I obecnie w tę szczelinę między wzorem dziewicy a matki wchodzi kobieta samodzielna, prawdopodobnie wdowa, utrzymująca się ze swoich własnych środków. Jednym słowem wchodzi kobieta nowoczesna, taka jak współczesne nam kobiety.

Czy współczesny człowiek, filozof, taki jak pan profesor, może wierzyć w doktrynę o tym, że Maryja była zawsze dziewicą?

Rozumiem historyczną potrzebę tego obrazu, akceptuje jego kształtowanie się, ale muszę przyznać, że nie są to dla mnie kwestie ważne. Dla mnie o wiele istotniejsza jest świętość, pełnia człowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Nie jest natomiast istotne, czy rodzi się on z dziewicy. Mam nawet wrażenie, że cała ta mistyczna otoczka przesłania prawdę o życiu Jezusa, Jego czynach, ich sensie moralnym.

Rz:Co to znaczy, że Maryja była semper Virgo, zawsze dziewicą?

Dokładnie tyle, że Maryja była nie tylko dziewicą w momencie poczęcia, ale również w trakcie porodu i po nim. Mamy tu zatem do czynienia z zaakcentowaniem, że prawda ta nie dotyczy tylko samego poczęcia, na czym skupia się Nowy Testament, ale również tego, co było potem. Pismo Święte koncentruje się bowiem tylko na tym, że Jezus został poczęty “nie z woli męża”.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy