W najstarszym znaczeniu tego słowa wolność jest przeciwieństwem niewolnictwa. Według Arystotelesa przyroda tworzy wszędzie antytezę tego co wysokie i tego co niskie. Niektórzy ludzie są z natury wolni, inni zaś są niewolnikami. Jest rzeczą normalną, że ten zdobywa władzę, którego stopień doskonałości jest wyższy.
Niewolnik, powiada dalej Arystoteles, to „instrument mający zagwarantować przeżycie”. Dlatego też niewolnictwo leży w interesie zarówno niewolnika, jak i pana. Ten ostatni nie powinien nadużywać swojego autorytetu: nie tylko powinien rozkazywać niewolnikowi, ale też z nim rozwiązywać problemy. Niewolnik jako niewolnik nie może być przyjacielem swojego pana, chociaż jako człowiek może nim już być. Dla Arystotelesa zatem niewolnictwo, podobnie jak wolność, to fakt wynikający z natury. Ale jest to również fakt odnoszący się do losu: Plutarch uważa, że od przeznaczenia zależy, czy zostaje się niewolnikiem, czy na przykład nieszczęśliwym małżonkiem – to ostatnie jest zapewne czymś gorszym. Pliniusz chwali u Trajana to, że zachęcając do igrzysk, dawał niewolnikowi gladiatorowi możliwość wykazania się cnotą odwagi, co podnosiło go, przed śmiercią, do rangi człowieka wolnego. W „Liście do Filemona” św. Paweł odsyła niewolnika Onezyma do jego prawowitego pana, ale odsyła go jako swojego umiłowanego brata, a niebawem – ma taką nadzieję – również brata Filemona.
W tym miejscu pragnę od razu podkreślić, jak fałszywe jest mówienie o niewolnictwie w przypadku współczesnych systemów totalitarnych. Ani w komunizmie, ani w nazizmie nie ma ludzi wolnych – są owszem „przywódcy”, ale nie można ich uznać za istoty wolne. Nie ma tu też niewolników, bowiem niewolnik ma pewną wartość: musi być nakarmiony , niekiedy poduczony; musi tak sięprezentować, aby na targu można go było pokazać. Nic takiego nie ma miejsca w gułagu. Nie ma tu wspólnych korzyści między człowiekiem a niewolnikiem, bowiem samo pojęcie korzyści w klasycznym rozumieniu tego słowa nieznane jest systemowi totalitarnemu. Nie ma też przyjaźni, gdyż tej właśnie części natury ludzkiej drzemiącej w niewolniku nie przyznaje się wrogom ludu czy Żydom. Niewolnik był dobrem, które należało do właściciela. Zek nie przedstawia żadnej wartości, nie jest też niczyją własnością.
Zdarzały się bunty niewolników, ale wolność nie miała w nich wymiaru politycznego, ponieważ niewolnik był wykluczony z politycznego porządku polis.
Kiedy zatem wolność stała się problemem politycznym?Można przyjąć historyczną wykładnię Guizota czy Hegla. Wolność rodzi się w świecie feudalnym jako żądanie należnych praw. Poddaństwo, które od schyłku cesarstwa rzymskiego zastąpiło antyczne niewolnictwo zanika w XIII wieku, kiedy feudałowie zdali sobie sprawę, że praca czysto niewolnicza jest mniej rentowna niż praca człowieka wolnego lub półwolnego. W miastach powstaje akumulacja różnorodnych wolności. „Powietrze miasta czyni wolnym” – głosi stara niemiecka zasada. Od XVI w., wraz z konsolidacją narodowych monarchii, problematyka różnorodnych dotąd wolności koncentruje się na żądaniu jednej, konkretnej wolności.Działania szły dwutorowo, często się przeplatając, ale nigdy nie dochodziło do ich połączenia. Kierunek liberalny pojawia się w XVII w. wraz z Lockiem i Spinozą. Pierwsze wyzwolenie polegało na odrzuceniu kurateli Kościoła. Przegrana autorytetów religijnych na rzecz autorytetu państwa miała miejsce w XVII w. Niemniej państwo półlaickie utrzymywało kontrolę nad myślą.