Czarne bmw, a w nim elegancki, z pozoru niczym niewyróżniający się mężczyzna, wiezie kolejne działki kokainy swoim klientom. Są wśród nich poseł, gwiazda telewizji, żona bogatego biznesmena, bogate „resortowe" dzieci. Sprzedaje tym, którzy się nie targują, za to kupują hurtowo i regularnie. On zna ich bardzo dobrze, oni nie wiedzą o nim nic.
Kuba Nitecki (Kamil Nożyński) to profesjonalista. Biznesmen, który zamiast luksusowych samochodów sprzedaje narkotyki. Przynajmniej tak chce o sobie myśleć. Nie zażywa, nie wychyla się, nie traci kontroli. Jeszcze kilka dni i parę ostatnich spraw, a Boże Narodzenie spędzi na pokładzie samolotu do Argentyny. Ale chociaż chciałby wierzyć, że jest zależny tylko od siebie, to funkcjonuje w świecie przestępczym – tu żaden układ i żadne słowo nie są dane raz na zawsze.
Kuba ma dwa problemy. Jednym jest Paulina (Marzena Pokrzywińska), niezaleczona toksyczna miłość, której nie można ufać. Drugim – powrót z więzienia „starego pruszkowskiego" Daria (Jan Frycz), który postanawia odzyskać wpływy kosztem Jacka (Robert Więckiewicz), dostawcy i zleceniodawcy Kuby. Wojna na górze nie może się obyć bez strug krwi. Działający z zegarmistrzowską precyzją świat Kuby rozpada się z każdą godziną, a bohater popełnia coraz więcej błędów. Nie rozumie, że w miejsce zasad opartych na logice pieniądza, którym hołdował Jacek, pojawiają się relacje oparte na czystej władzy. Biznes przestaje być tym, co wyznacza zasady, zaczyna nim być wola tego, który jest największym drapieżnikiem na warszawskim terytorium. A jest nim Dario, dla którego posiadanie ludzi jest ważniejsze od posiadania pieniędzy.
Zarówno siłą, jak i słabością serialu jest autorski styl Skoniecznego, znany już z jego debiutanckiego filmu „Hardkor Disko" (2014). W głównej roli dilera obsadził naturszczyka Kamila Nożyńskiego, który wyraźnie nie udźwignął roli. Szczególnie że asystują mu fenomenalny Jan Frycz oraz znakomici Robert Więckiewicz, Janusz Chabior czy Eryk Lubos. Także Paulina grana jest przez debiutującą Marzenę Pokrzywińską. Podczas scen z jej udziałem można zgrzytać zębami. Jednocześnie teledyskowy styl Skoniecznego, ujęcia, plastyczność, ale też prowadzenie niektórych postaci, żonglowanie stylami oraz dobór muzyki potrafią zachwycić. Reżyser i współscenarzysta miesza pomysły dziwne i nietrafione z genialnymi, których próżno szukać w serialach, i to nie tylko polskich, co sprawia, że po każdym odcinku możemy odejść od ekranu ze sprzecznymi uczuciami, ale wciąż chcemy wracać po więcej.
Obraz Skoniecznego jest nad wyraz pogański. Podobnie jak wieloryb krążący nad Warszawą z powieściowej wizji „Króla" Szczepana Twardocha, karmiący się złem i ludzką krzywdą, tak i tu stolicę opanował tajemniczy twór żerujący na coraz większych połaciach miasta. A przynajmniej takich wizji doświadcza Kuba, zapadając się w bebechy Warszawy w onirycznych scenach. Ta wielopłaszczyznowość historii oraz barwne opisy świata wewnętrznego bohatera z powieści Żulczyka, które udało się z pomocą plastycznych metafor zaadaptować, sprawiają, że „Ślepnąc od świateł" nie jest zwykłym, rozrywkowym produktem telewizyjnym, ale pełnoprawnym dziełem artystycznym, obok którego nie sposób przejść obojętnie.