Na fali entuzjazmu i radości z odzyskanej wolności tworzyły się grupy literackie i kabarety. „Poezjo na ulicę!” – krzyczały plakaty, gdy w listopadzie 1918 roku otwierana była kawiarnia poetycka Pod Pikadorem. Do Pikadora mógł wejść każdy, prosto z ulicy, za skromną opłatą pięciu marek. Jak zaświadcza Słonimski, „nie sprzedawano tam wódki ani mięsa – była to mała cukierenka, gdzie trzeźwi poeci czytali swoje wiersze przed zupełnie przypadkową publicznością”.
Jest bardzo prawdopodobne, że wśród tej publiczności był i Alfred Tarski, a jeśli był, to z pewnością nieprzypadkowo. Dużo później, w Berkeley, w rozmowie z Miłoszem z sentymentem będzie wspominał awangardowy krąg poetów z Warszawy, a szczególnie swojego ulubionego poetę Juliana Tuwima.
[srodtytul]Matematyka a sztuka[/srodtytul]
Intelektualna mapa przedwojennej Warszawy zdumiewa i zachwyca. Drogi, którymi chodzili poeci i naukowcy, nieustannie się splatają. W Pikadorze, w czasie wieczorów poetyckich występowali członkowie późniejszej grupy Skamander oraz aktorzy Maria Morska i Stefan Jaracz. Poeci musieli znać dobrze krąg warszawskich logików i matematyków. Słonimski w jednym ze swoich wierszy pisał o nauczycielu Tarskiego: Pan Łukasiewicz poucza,/Że nauka to odczytywanie szyfrowej depeszy/(Widać ten, co ją nadał, się śpieszył, /Bo zapomniał dodać klucza).
Maria Morska, deklamatorka i „jedynaczka” Skamandra, muza Słonimskiego, później publicystka „Wiadomości Literackich”, znała wielu matematyków. Była żoną Bronisława Knastera, wybitnego matematyka i przyjaciela Tarskiego przez długie lata. Co więcej, pierwszy adres Morskiej w Warszawie to właśnie Koszykowa 51 – dom Alfreda! Iwaszkiewicz tak wspomina te czasy: „Była to epoka (…) kiedy Kuratowski i Knaster dokonywali swych największych odkryć matematycznych. Knaster marzył o swojej krzywej bez łuków, a myśmy też o tym nic nie wiedzieli i mało się tym interesowali. Pamiętam tylko jakiś cudny balik kostiumowy u Eberów, gdzie improwizowałem orientalne tańce. (…) W tej mansardzie odbywały się wszystkie dziwaczne imprezy Marii”. Być może na tych dziwacznych imprezach bywał również Tarski, przyjaciel Knastera i Kuratowskiego.
O szczególnej atmosferze tych zadziwiających znajomości świadczą piękne refleksje Kazimierza Kuratowskiego na temat związków matematyki i sztuki: „W zaraniu mej twórczości naukowej, w przełomowych dla kraju latach 1918 – 1920, przyjaźniłem się z grupą poetów, moich rówieśników: Iwaszkiewiczem, Lechoniem, Słonimskim, Tuwimem. (…) Często spotykałem się z ich strony z pytaniem: na czym polega urok matematyki? Czy twórczość matematyczna dostarcza zadowolenia estetycznego, porównywalnego do przeżycia estetycznego, które towarzyszy twórczości poety, malarza, kompozytora? Pamiętam długie rozmowy toczone na ten temat – zwłaszcza z Tuwimem – w kawiarni Ziemiańskiej na Mazowieckiej. (…) Aby zostać matematykiem – zwłaszcza aby zostać wiernym matematyce przez całe życie – niewątpliwie trzeba mieć swoiste zdolności, pewną predyspozycję do matematyki. Ale to nie wystarcza. Potrzebna jest specyficzna »muzykalność« matematyczna, wrażliwość na piękno matematyki, tak jak kompozytorowi niezbędna jest wrażliwość na piękno i wewnętrzną treść muzyki. (…) Nie jest istotne to, że my, matematycy, ujmujemy nasze koncepcje w symbole matematyczne (tak bardzo odstraszające laików); symbolika ta jest dla nas jedynie narzędziem czy tworzywem dla ujmowania naszych myśli, tak jak marmur jest tworzywem dla rzeźbiarza. To, co nas zachwyca w rzeźbie, to koncepcja, myśl twórcza wykuta w marmurze. Podobne wzruszenia estetyczne przeżywamy, zapoznając się z nową prawdziwie twórczą koncepcją matematyczną (choć wyrażoną w symbolach)”.
[srodtytul]Memento[/srodtytul]
Tarski zmarł w Berkeley w 1983 roku. W środowisku naukowców uznawany jest za jednego z kilku najsławniejszych Polaków. Tymczasem jedynym namacalnym dowodem uznania dla Tarskiego w Warszawie jest kolumna z posągiem jego postaci w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, zapisana fragmentami z jego arcydzieła o prawdzie. Nie ma ulicy Tarskiego, nie ma szkoły imienia Tarskiego. Nawet żadna hala targowa nie szczyci się jego nazwiskiem, na podobieństwo hali Banacha znanej nawet tym, którzy o samym Banachu – jednym z największych matematyków w historii ludzkości – nigdy nie słyszeli.
Ale ocalał dom Tarskiego przy Koszykowej 51. Dom szczególny, dom zadziwiający bogactwem indywidualności. Mieszkał tu nie tylko Alfred Tarski. Do wybuchu wojny w kamienicy przy Koszykowej 51 mieszkała również Janina Kotarbińska, filozof i logik szkoły warszawskiej. Tu mieszkał też Aleksander Turyn, sławny filolog klasyczny, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, postać wybitna i wielce zasłużona dla polskiej kultury. Co więcej, był to pierwszy warszawski adres Marii Morskiej, muzy Skamandra.
Dom Tarskiego przetrwał wojenną pożogę i powojenną socrealistyczną przebudowę. Warto, by ten niezwykły w historii polskiej nauki i kultury budynek przetrwał i w naszej pamięci.
[i]Joanna Golińska-Pilarek, adiunkt w Instytucie Filozofii UW i w Instytucie Łączności[/i]
[i]Joanna Porębska-Srebrna, architekt-urbanista[/i]
[i]Marian Srebrny, profesor WSH w Kielcach i docent w Instytucie Podstaw Informatyki PAN.[/i]